Bojownik wspaniały (Betta splendens), zwany też syjamskim należy do rodziny guramiowatych (Osphronemidae). W naturze zasiedla wody Półwyspu Indochińskiego (zlewnia rzeki Mekong). Na drodze ewolucji gatunek wykształcił, oprócz osobliwego narządu oddechowego, jakim jest labirynt (błędnik, narząd błędnikowy), także ciekawą strategię rozrodczą, polegającą na budowaniu przez samca pienistego gniazda przy powierzchni wody (gatunek aerofilny) z mieszaniny powietrza atmosferycznego i śluzowatej wydzieliny jamy gębowej. W naturze pływające gniazdo zapewnia ikrze dobrą wentylację poprzez bezpośrednią styczność z powietrzem atmosferycznym, z którego tlen dyfunduje do wnętrza jaj, a także ochronę (a raczej maskowanie) przed drapieżnikami dybiącymi z powietrza oraz zbyt intensywnym promieniowaniem słonecznym. Bez wątpienia „piana” ma również właściwości bakteriostatyczne. Zaobserwowano bowiem, że jaja, które w trakcie inkubacji z jakichś powodów znalazły się poza obrębem gniazda, obumierają zwykle w większym procencie. Ponadto w warunkach naturalnych pieniste gniazdo jest tym większe i grubsze, im bardziej zanieczyszczona jest woda. Do rozrodu bojowników w akwarium najlepiej używać osobniki młodsze niż rok, zawsze dobrze wyrośnięte i w pełni dojrzałe rozpłodowo. Wówczas, nawet w przypadku dużej agresji ze strony samca, dojrzała i gotowa do odbycia tarła samica (można to poznać po m.in. pionowych pręgach na jej ciele) nie ucieka przed nim w panice, lecz co najwyżej odpływa niedaleko i po chwili wraca. W wyniku gonitwy i na pozór groźnie wyglądających starć może nawet dojść do poszarpania jej płetw i straty kilku łusek, nie ma to jednak negatywnego wpływu ani na jej zdrowie, ani na wyniki w rozrodzie. Nie należy tylko łączyć ze sobą tarlaków bardzo młodych z o wiele starszymi.
Do zbiornika tarliskowego obie ryby przekładamy jednocześnie, przy czym ikrzycę można umieścić na około pół dnia w unoszącym się na powierzchni wody, niewielkim plastikowym lub szklanym naczyniu (np. słoiku). Samica jest z niego uwalniana wieczorem, tuż przed zgaszeniem światła. Można również przedzielić tarlaki na 1–2 dni szybą i połączyć je po zaznajomieniu się ryb i rozpoczęciu zalotów przez samca. Niekiedy jednak mleczak jest tak podniecony, że ulega zranieniu, próbując sforsować szybę, dlatego nie zawsze jest to metoda godna polecenia. Osobiście uważam, że u dobrze przygotowanych tarlaków nie ma większego znaczenia, czy na tarlisku pierwszy znajdzie się samiec, czy samica. Dlatego też polecam je wpuszczać jednocześnie, najlepiej wieczorem, tuż przed zgaszeniem światła. Tarlaki można wprawdzie wcześniej rozdzielić na około tydzień i obficiej karmić w tym czasie żywym pokarmem przez co tarło przybierze bardziej intensywny charakter, ale z amatorskiego punktu widzenia jest to, moim zdaniem, niepotrzebne.
Zbiornik tarliskowy powinien mieć pojemność od 20–25 l. Wystarczy, jeśli napełnimy go do wysokości 10-15 cm świeżą, odstaną, bardzo dobrze natlenioną i klarowną wodą wodociągową, której twardość ogólna nie przekracza 15ºn (idealnie 5-8°n). Jej umiarkowane zmiękczenie poprzez dodatek wody z filtra RO lub przegotowanie wpływa korzystnie na rozwój jaj. Temperaturę wody podnosimy do 26–30°C (niemniej w okresie letnim bojowniki mogą trzeć się i w zbiorniku nieogrzewanym). Odczyn wody powinien być obojętny do lekko kwaśnego (pH 6,5-7,0). Stres jest najskuteczniej tłumiony przez bogatą szatę roślinną, w tym pływającą (umieszczamy luzem np. kilka rozrośniętych łodyg wywłócznika lub rogatka). Z uwagi na fakt, że mleczak może pod koniec tarła, w jego trakcie lub po zakończeniu przejawiać agresję wobec samicy, koniecznie zapewniamy jej jakąś kryjówkę (np. nieduży, rozgałęziony korzeń, kępę mchu jawajskiego, mikrozorium itp.). Aby ułatwić samcowi budowę gniazda niektórzy hodowcy montują małe platformy w postaci styropianowego lub plastikowego, nietonącego talerzyka. Ja jednak nigdy takich udogodnień dla bojowników nie używałem. Rezygnujemy z podłoża i napowietrzania, a w zbiorniku instalujemy mały gąbkowy filtr napędzany brzęczykiem (można się wszakże bez niego obejść). Jego praca musi być jednak bardzo delikatna i nie może powodować zbyt silnego ruchu powierzchniowej warstwy wody, co uniemożliwiłoby samcowi budowę trwałego gniazda.
Bojowniki dobierają się w pary na krótko przed tarłem. Wówczas hodowca może obserwować widowiskowe zaloty samca polegające na okrążaniu partnerki, prężeniu przed nią płetw, odchylaniu wieczek skrzelowych, zapraszaniu ją pod gniazdo itp. Pojedyncze akty tarła to klasyczne zataczanie kręgów i sploty tarlaków (samiec obejmuje partnerkę w pionie i/lub poziomie wyginając łukowato ciało), podczas których do środowiska zewnętrznego uwalniane są gamety (gdy otwory moczo-płciowe osobników rodzicielskich znajdą się mniej więcej naprzeciwko siebie). U omawianego gatunku jaja są cięższe od wody i opadają na dno. Mleczak (czasami w asyście ikrzycy) pieczołowicie zbiera je wszystkie do pyska, gdzie zostają otoczone wspomnianą śluzowatą wydzieliną (przez co utrzymują się pod powierzchnią wody) a następnie są wypluwane (wtykane) do gniazda.
Tarło kończy się z chwilą wyczerpania się zapasu dojrzałych jaj w jajnikach ikrzycy. Wówczas należy ją odłowić, gdyż samiec przejmuje opiekę nad gniazdem i może stać się wobec niej agresywny. Są jednak nierzadkie doniesienia, że pozostawiona samica nie jest przez partnera niepokojona. Z jednego tarła uzyskuje się zwykle sto kilkadziesiąt do ponad 250 jaj. Poziom wody obniżamy do 10–12 cm, co przy zmniejszonym jej ciśnieniu wywiera dobry wpływ na prawidłowe wykształcenie się potem narządu błędnikowego u osobników młodocianych. Uruchamiamy drobnoperliste, delikatne (drewniane kostki dające jak najmniejsze pęcherzyki, nie zagrażające konstrukcji gniazda są tu najlepsze). W przypadku gdy samiec nie przejawia instynktu opieki nad ikrą lub co gorsza, notorycznie ją zjada można po tarle przenieść ostrożnie gniazdo wraz z zawartością do oddzielnego lęgnika wypełnionego wodą o identycznych parametrach fizykochemicznych.
Wylęg larw następuje do 48 godzin. Przez 3-4 dni zwisają one z gniazda lub poza nim, wchłaniając zawartość woreczków żółtkowych. W chowie amatorskim zwykle wtedy odławiamy samca, choć można to zrobić dużo wcześniej, tj. wraz z samicą zaraz po zakończonym tarle. Na tym etapie hodowli najczęściej dochodzi do niepowodzeń, ponieważ narybek jest niezwykle drobny. Przez pierwszy tydzień po rozpoczęciu swobodnego pływania zalecam karmić go wyhodowanymi wcześniej na pożywkach organicznych lub z preparatów handlowych pierwotniakami oraz wrotkami (do kupienia w zgrzewanych torebkach z wodą) i larwami oczlika, czyli tzw. pyłem. Najlepiej jeśli pokarm zadawany jest często (początkowo nawet co 2-3, a po kilku dniach, co najmniej 3 razy dziennie) i w mniejszych ilościach. Od drugiego tygodnia można próbować skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca oraz nicieniami bananowymi. Wielu hodowców w odchowie potomstwa z powodzeniem stosuje od samego początku zawiesinę z ugotowanego na twardo żółtka jaja kurzego, drożdży lub mleka w proszku, jednak pokarmy te niosą za sobą ryzyko szybkiego zepsucia się wody w przypadku podania ich w nadmiarze. Dobrej jakości pokarmy sztuczne dla narybku ryb jajorodnych są także godne polecenia, np. typu fluid lub pyliste. Innymi karmami, które mogą być stosowane u starszego narybku są miażdżone i doskonale wcześniej przepłukane rureczniki, drobniutki zooplankton, mrożonki (moina, wrotka, a potem bosmina, cyklop). Awaryjnie sprawdza się też tzw. przecier. Jest to mieszanina odrobiny żółtka jaja, dokładnie zmiażdżonych pomiędzy szklanymi płytkami rureczników, larw ochotek i doniczkowców. Całość przeciskamy następnie przez płócienną szmatkę, a uzyskaną masę przenosimy do niewielkiego naczynia (np. małego słoika) zalanego wodą. Intensywnie mieszamy do chwili aż wytworzy się drobniutka, mglista zawiesina. Odczekujemy aż większe cząstki karmy opadną na dno i strzykawką pobieramy ją z powierzchniowej i środkowej warstwy. Pokarm podajemy często, lecz w małych ilościach.
Przez pierwszy tydzień odchowu młodych zaleca się całodobowe, ale słabej mocy oświetlanie zbiornika. Utrzymujemy głębokość wody na poziomie 6–8 cm (lepszy dostęp do powietrza atmosferycznego i większa koncentracja podawanego pokarmu) oraz delikatne ją napowietrzamy (strumień powietrza w żadnym razie nie może męczyć rybek, co mogłoby doprowadzić do ich masowych śnięć). Tak niski poziom wody wiąże się jednak z niebezpieczeństwem szybkiego pogorszenia jej jakości w przypadku przekarmienia na co trzeba bacznie uważać. Wraz ze wzrostem narybku (ten jest jednak powolny) poziom wody należy stopniowo podwyższać. Do końca drugiego tygodnia życia młode nie mają jeszcze wykształconego labiryntu i oddychają tlenem rozpuszczonym w wodzie (stąd konieczne jest napowietrzanie wody). Aby utrzymać dobrą jej jakość niezbędne jest także czyszczenie dna zbiornika z wszelkich resztek organicznych – początkowo codzienne, a po mniej więcej trzech tygodniach – co 2-3 dzień. Czynność tę najlepiej jest łączyć z podmianami wody na świeżą, odstaną, o takiej samej temperaturze. Do zbiornika z podrośniętym narybkiem dobrze jest tez wpuścić kilka małych (około 1 cm) zbrojników lub ślimaków, które znakomicie wyjedzą wszelkie niedojedzone resztki karmy.
W trzecim tygodniu życia u osobników młodocianych zaczyna się wykształcać narząd błędnikowy. Przechodzenie na oddychanie powietrzem atmosferycznym jest krytycznym okresem w ich życiu. Szczególnie ważna jest wówczas temperatura powietrza nad wodą – należy dbać, aby była jak najbardziej zbliżona do ciepłoty wody. Jeśli różnica pomiędzy nimi wyniesie powyżej 3°C, bardzo łatwo może dojść do przeziębienia labiryntu. Wówczas nie ma żadnych szans na odratowanie chorych ryb. Akwarium musi być zatem szczelnie przykryte. Także dostęp do powietrza atmosferycznego nie może być niczym blokowany, np. nadmiarem roślin lub „kożuchem” z bakterii, kurzu itp.
W miarę wzrostu, który jest nierównomierny, osobniki młodociane należy segregować pod względem wielkości (w skrajnych sytuacjach może dojść bowiem do aktów kanibalizmu) i przekładać do większych zbiorników odchowalni wypełnionych ciepłą, dobrze natlenioną i regularnie podmienianą wodą, której poziom stopniowo podnosimy. Dalszy jego wychów nie sprawia już większych trudności.