Sturisoma złocista (Sturisomatichthys aureum). Chów

Ryba ta należy do rodziny zbrojnikowatych (Loricariidae, ang. Whiptail Catfish lub Royal Whiptail). Jej ojczyzną są rzeki Kolumbii (Rio Magdalena, Rio San Jorge oraz Rio Cesar wraz z pomniejszymi dopływami). W akwarium ryba dorasta zwykle do kilkunastu cm (rzadko powyżej 20 cm). Charakterystycznymi cechami jej budowy morfologicznej są: smukłe, bardzo wydłużone ciało (szczególnie biczowaty, cienki ogon, którego skrajne promienie płetwy ogonowej są mniej lub bardziej wydłużone w cienkie, kilkucentymetrowej długości filamenty), duże płetwy piersiowe i grzbietowa, mające kształt trójkąta (ta ostatnia wręcz żagla), wąska głowa, ostro zakończony pysk z dolnie położonym otworem gębowym, mającym postać okrągłej przyssawki z tarczkami rogowymi. Ubarwienie ciała zaś to mozaika różnej tonacji brązów i beży oraz kremowych, niekiedy żółtawych, bądź oliwkowych odcieni.

Sturisoma złocista to ryba nadzwyczaj łagodna, spokojna i towarzyska, a niekiedy także lękliwa. Jedynie strzegący ikry samiec może okazywać agresję współmieszkańcom zbiornika, ale nie wykracza ona poza obręb gniazda i polega głównie na ich odstraszaniu, gdy zbytnio zbliżą się do gniazda. Także dorosłe mleczaki mogą przepędzać się nawzajem, nie robiąc sobie jednak żadnej krzywdy. Największą aktywność ryba przejawia wieczorem i nocą – pływa w sposób przypominający lot ślizgowy i często podpiera się na rozstawionych płetwach piersiowych, a nawet zabawnie na nich „kroczy” (także do tyłu). Dodatkowo, w prawidłowo urządzonym zbiorniku, jest z reguły (bywają bowiem wyjątki) mało płochliwa. Nierzadko akwarysta może do woli obserwować przebywających (a właściwie przyssanych) na przedniej szybkie podopiecznych, którzy nic sobie nie robią z zamieszania po drugiej jej stronie.

Sturisomy mogą być utrzymywane w zbiorniku zespołowym, nawet z bardzo małymi kąsaczowatymi lub krewetkami. Należy wszakże unikać łączenia ich z rybami nader ruchliwymi, mającymi szybką przemianę materii oraz z natury agresywnymi. W przeciwnym bowiem razie ich dobrostan ulegnie obniżeniu, co może zakończyć się chorobą, a nawet śmiercią osobnika. Także zbyt liczne, ruchliwe gatunki denne (kiryski, kiryśniki, bocje) są niepożądanym dla nich towarzystwem. Jako bowiem bardziej przebojowe, śmiałe i wszędobylskie łatwo odbierają sturisomom pokarm, co sprawia że te głodują i oczywiście nie rozmnażają się. Jednak nawet wówczas, będąc skądinąd roślinożercami, nie niszczą zupełnie roślin, ani nie przesuwają elementów dekoracyjnych w akwarium, co niewątpliwie jest ich dużą zaletą.

Do chowu najlepsze są duże zbiorniki (250-300 l, długości co najmniej 90 cm, dla kilku osobników) z licznymi kryjówkami w postaci różnorodnych korzeni, zatopionych gałęzi, lignitów i ewentualnie kilku kamieni. Obfita szata roślinna również jest bardzo pożądana. Z uwagi na jej potrzeby oświetlenie akwarium powinno być intensywne, ale częściowo stonowane przez roślinność pływającą (rybom najbardziej odpowiada lekki półcień). Miłośnicy przedstawicieli rodzajów Sturisomatichthys, Farlowella czy Loricardia zwykle urządzają swoim podopiecznym zbiornik w typie potoku lub rzeki o nieznacznym, umiarkowanym lub gdzieniegdzie tylko silniejszym nurcie. Wykorzystuje się tu zwłaszcza turbiny typu Powerhead, przelewowe filtry kaskadowe itp.

Optymalne parametry fizyko-chemiczne wody to: twardość ogólna (4-15°n), a zatem woda miękka do średnio twardej, odczyn umiarkowanie kwaśny do obojętnego (pH 6,0-7,0) i temperatura 21-25°C. Nie należy chować sturisom w zbyt ciepłej wodzie (powyżej 27°C), gdyż jest to dla nich niekorzystne – samice zbytnio się eksploatują, a w przypadku braku napowietrzacza lub słabego działania filtra może dojść do spadku stężenia rozpuszczonego w wodzie tlenu (zwłaszcza w czasie letnich upałów). Jest to duży dla nich stres, który może prowadzić nawet do upadków najsłabszych osobników. Przy prawidłowej pielęgnacji omawiane ryby są generalnie odporne na choroby i dobrze adaptują się do innych niż przytoczone wyżej warunków środowiskowych, np. bez problemu znoszą także nieco niższą temperaturę wody i lekko zasadowy jej odczyn. Z drugiej jednak strony są wysoce wrażliwe na zbyt wysokie stężenie w niej związków azotu (!) Stąd też konieczna jest wydajna filtracja wody i regularne jej podmiany (np. raz w tygodniu do 20% objętości). Kolejny warunek zachowania dobrego zdrowia ryb to doskonałe natlenienie wody, zwłaszcza podczas wspomnianych wyżej upałów. Powinna ona także znajdować się w lekkim ruchu – takson prądolubny, czyli reofilny. Jego ulubionym miejscem odpoczynku są miejsca położone na drodze wylotu wody z filtra. Jako podłoże najlepiej sprawdza się piasek (może być o różnej granulacji). Niewskazany jest natomiast grubszy żwir o ostrych krawędziach, o które zbrojniki mogą kaleczyć delikatniejsze elementy aparatu gębowego.

Żywienie sturisom powinno być jak najbardziej urozmaicone i opierać się przede wszystkim na pokarmach pochodzenia roślinnego. Te ostatnie można podzielić na naturalne (rozmaite glony, parzone liście szpinaku, sałaty, mniszka lekarskiego, pokrzywy zwyczajnej oraz płatki owsiane, a ponadto cukinia, ogórek, siekana natka pietruszki, gotowana marchewka, groszek, kalafior, brokuły, jarmuż, kapusta oraz lane kluseczki) i gotowe, suche, wyprodukowane głównie na bazie spiruliny. Oczywiście podawane rybom warzywa nigdy nie powinny pochodzić z miejsc położonych w bezpośredniej bliskości ruchliwych dróg, być poddawane opryskom środkami ochrony roślin i/lub pochodzić z miejsc intensywnie nawożonych nawozami sztucznymi. Ponadto chętnie zjadane są zespoły drobnych organizmów, które zamieszkują różnorodne podłoża stałe w wodzie (np. części roślin, kamienie, muszle ślimaków, korzenie, obudowę filtra wewnętrznego, szyby, itp.) – tzw. peryfiton akwariowy [glony, w tym jednokomórkowe (np. okrzemki), różne bakterie, pierwotniaki, a czasami także wrotki i nicienie]. Choć nie jest to konieczne można, od czasu do czasu, podawać także karmę pochodzenia zwierzęcego, np. mrożony zooplankton, kryl, solowiec, itp. Nigdy natomiast nie wolno zakładać, że sturisomy wyżywią się same, zeskrobując glony i zjadając niedojedzone przez inne ryby resztki karmy. Dość szybko prowadzi to do rozwinięcia się chorób, a o rozmnażaniu ryb można wówczas tylko pomarzyć.

Nigdy nie można liczyć na to, że sturisomy wyżywią się same, nawet w przestronnym, dobrze zarośniętym zbiorniku.

Więcej o tym gatunku można przeczytać w artykule autorstwa Huberta Zientka i Konrada Maciągiewicza, pt. „Sturisoma złocista (Sturisomatichthys aureum) – chów i rozród w akwarium”, Magazyn Akwarium: 2020, 2 (180), s. 24-36, https://magazynakwarium.pl/

Mysz laboratoryjna (Mus musculus). Chów

Myszy domowe występują w bardzo wielu wariantach barwnych

Nie występuje w naturze. Jest to udomowiona (hodowlana) forma myszy domowej (Mus musculus). Pierwotnie miała albinotyczne umaszczenie ciała, ale w wyniku krzyżowania ze sobą różnych podgatunków (np. M. m. domesticus, M. m. musculus) uzyskano setki odmian barwnych oraz szczepów i linii genetycznych. Pierwotnym rejonem występowania myszy domowej była prawdopodobnie Palearktyka.

Do najczęstszych chorób myszy laboratoryjnych należą zakażenia górnych i dolnych dróg oddechowych, choroby nowotworowe, zmiany skórne oraz ospa

Za bezpośrednich przodków współczesnych myszy laboratoryjnych uznaje się osobniki sprowadzone do Anglii z Chin i Japonii, gdzie udomowiono je już w starożytności. W XIX w. laboratoria na całym świecie zaczęły hodować myszy na skalę masową. Pierwszy w Europie klub miłośników myszy powstał w Anglii u schyłku XIX w. Tętno u myszy jest wyjątkowo szybkie i może wynosić nawet około 700 uderzeń/minutę. Liczba oddechów to ponad 220/minutę. Temperatura ciała w warunkach fizjologicznych może sięgać 39°C.

Pomieszczenie dla myszy musi być odpowiednie i obfitować w rozmaite kryjówki

W oparciu o długość i fakturę włosa wyróżnia się rasy: krótkowłosą, długowłosą (long hair), satynową (włos gładki i błyszczący) oraz o skręconym włosie (astrex). W ramach powyższych ras dany osobnik może występować w formie czystej lub mieć cechy mieszane, czyli np. być długowłosy i satynowy. Wyhodowano setki odmian różniących się barwą włosa i jej rozmieszczeniem.

Udomowiona (hodowlana) forma myszy domowej miała pierwotnie albinotyczne umaszczenie ciała

Dzielimy je na jednolite (self), podpalane – z pomarańczowym lub białym brzuchem (odpowiednio tan i fox), strefowo różnie zabarwione (ticked), cieniowane lub punktowane, czyli mające tzw. pointy (shaded), o oddzielonych kolorach – znaczeniach, przepasaniach (marked), o posrebrzanej nasadzie włosa (silvered). Znane są także odmiany niestandardowe – bezwłose (hairless), z rozetkami (rosette) i o krótkim, lekko skręconym włosie (fuzzy).

Poidło jest nieodzowne w każdym pomieszczeniu z myszami

Długość ciała (bez ogona) wynosi około 10 cm. Na ogon przypada zwykle drugie tyle. Masa ciała to średnio około 50g (30-70g). W niewoli myszy dożywają 2, rzadziej 3 lat. Optymalna temperatura powietrza dla myszy wynosi 18-22º C. Są wrażliwe na przegrzanie i przy ciepłocie powyżej 30ºC (np. przy wystawieniu klatki na bezpośrednie działanie promieni słonecznych) może dojść u nich do udaru cieplnego i śmierci.

 

Myszy są gryzoniami bardzo ciekawskimi i towarzyskimi

Myszy są gryzoniami bardzo ciekawskimi, ruchliwymi i towarzyskimi. Dość łatwo się oswajają (tym lepiej i szybciej, im są młodsze) i nie są z reguły agresywne wobec człowieka. Mogą co prawda ugryźć, lecz zdarza się to rzadko, najczęściej wskutek nieprawidłowego obchodzenia się z nimi. Są to gryzonie stadne i socjalne – można jednak chować je pojedynczo, zwłaszcza samce, które często ze sobą walczą w obronie wybranego terytorium.

Jeśli nie chcemy zwierząt rozmnażać to najlepiej jest trzymać dwie samiczki

Jeśli jednak nie chcemy zwierząt rozmnażać to można utrzymywać np. dwa samce (najlepiej ze sobą blisko spokrewnione, np. bracia lub ojca z synem) lub, lepiej, dwie samice – są bardziej łagodne i wydzielają mniej intensywnego zapachu niż samce. Gdy chcemy myszy rozmnożyć, można wówczas chować je parami, ale najlepiej sprawdza się tu system trójkowy (samiec x 2 samice) lub haremowy (samiec x kilka samic). Myszy szybko biegają, dobrze się wspinają i skaczą oraz pływają.

 

Cennym dodatkiem do diety jest świeża zielonka

Do chowu myszy najlepsze są dedykowane klatki (rozstaw prętów najlepiej 0,5 cm), które zapewniają przede wszystkim dobrą wentylację, łatwość obsługi i czyszczenia oraz zabezpieczają przed ucieczką zwierząt. Można do tego celu wykorzystać również puste akwaria (dostatecznie jednak wysokie – co najmniej 40 cm i zabezpieczone od góry drobną siateczką) lub popularne, łatwe w czyszczeniu faunaboksy. Dla 2 samic i samca wystarczają wymiary 50x30x30 cm.

Na wyściółkę najlepiej nadają się odpylone trociny i drewniany granulat

Bardzo ważna dla zdrowia zwierząt jest także dobra wentylacja pomieszczenia, w którym przebywają. Wyjątkowo szkodliwe są przeciągi, które doprowadzają do przeziębień i upadków. Na wyściółkę najlepiej nadają się odpylone trociny i drewniany granulat. Ograniczenie przykrego, tzw. mysiego zapachu osiąga się poprzez rozsypanie w 1-2 rogach klatki niewielkiej ilości sody do pieczenia lub zmieszanie ściółki ze specjalnym granulatem pochłaniającym zapachy.

Dobrej jakości siano to także podstawa zachowania dobrego zdrowia i dobrostanu zwierząt

Na ściółkę kładziemy warstwę dobrej jakości siana. Myszy należą do zwierząt niezwykle aktywnych i ciekawskich. Dlatego też klatkę należy wyposażyć we wszelkie elementy służące do zabawy: tunele, hamaki, liny, konary, korzenie, drabinki, systemy do wspinaczki, „place zabaw”, labirynty oraz kołowrotek (o litych bokach) o średnicy co najmniej 15 cm. Dwa lub trzy razy w tygodniu udostępniamy pojemnik z piaskiem do kąpieli. Na ostoję najlepszy jest drewniany domek, wyszczerbiona doniczka postawiona do góry dnem, łupina po kokosie z otworem itp.

Myszy stłoczone na niewielkiej powierzchni mogą przejawiać wobec siebie zachowania agresywne

Karmidło (najlepiej kamionkowe) i zawieszane od góry poidło kulkowe stanowią nieodłączny element wyposażenia. Ściółkę wymieniamy na świeżą co najmniej raz, a najlepiej dwa razy w tygodniu. Myszy stłoczone na niewielkiej powierzchni mogą być wobec siebie agresywne, np. osobniki dominujące mogą wygryzać innym włosową, a także ranić ich ogony. Walki wybuchają również, gdy w pomieszczeniu znajduje się zbyt dużo samców. Po usunięciu agresywnego osobnika lub zmniejszeniu liczebności obsady sytuacja wraca zwykle do normy.

 

Myszy są wszystkożerne z przewagą pokarmu roślinnego

 Myszy są wszystkożerne, choć jedzą głównie pokarmy pochodzenia roślinnego. Charakteryzują się bardzo szybką przemianą materii, stąd często żerują. Podstawę diety powinna stanowić mieszanka ziaren (rozmaite zboża, w tym ryż, proso itp.), specjalnie dedykowana dla tego gatunku (nadmiar pszenicy, kukurydzy i słonecznika może prowadzić do przegrzania ciała zwierzęcia. chorób dermatologicznych itp.

Myszy to gryzonie stadne – nigdy nie chowamy ich pojedynczo

W zależności od pory roku bardzo dobrym dodatkiem jest świeża zielonka z traw i ziół (mniszek, krwawnik, tasznik, komosa, babka, gwiazdnica) oraz dobrej jakości siano. Także dodatek warzyw (marchew, brukiew, seler, kapusta, pomidor, kalafior, cykoria, ogórek itp.) i owoców (jabłka, gruszki) jest bardzo wskazany, ale początkowo wprowadzamy je do diety w niewielkich ilościach (biegunki). Dodatkiem może być także suchy chleb, ciasteczka dla psów oraz gałązki drzew owocowych (ścieranie siekaczy).

Warzywa i owoce to ważny składnik diety myszy

Z pokarmów pochodzenia zwierzęcego można skarmiać m.in.: białym i żółtym serem, jajkiem gotowanym na twardo, mlekiem (najlepiej namoczoną w nim bułką), odtłuszczonym jogurtem naturalnym. Myszy jedzą także owady i ich larwy, np. szarańczaki, mączniaki, dżdżownice itp. Z innych karm warto od czasu do czasu podawać płatki owsiane, makaron, orzechy, skiełkowane ziarno pszenicy (dobre na płodność), siemię lniane.

Myszy charakteryzują się bardzo szybką przemianą materii, stąd często żerują

Z dodatków mineralno-witaminowych i przysmaków podajemy tran (witaminy A i D), kostki wapienne, olej lniany (wpływa na połysk sierści) oraz kolby i dropsy smakowe. Wodę zmieniamy na świeżą codziennie. Właściwe obchodzenie się z myszami jest bardzo ważne. Zwierzęta te chwytamy biorąc je bardzo delikatnie palcami za podstawę ogona. Przenosić można je także w zabezpieczonej kryjówce, np. rurze.

Cyprinella lutrensis – chów i rozród

Ten pochodzący z Ameryki Północnej (w naturze zamieszkuje. głównie cieki wodne, rzadziej jeziora czy rozlewiska w środkowej i południowej części Równin Centralnych USA) zimnolubny gatunek należy do rodziny karpiowatych (Cyprinidae). W ofertach sklepów zoologicznych bywa rzadko, często figurując pod handlową nazwą – srebrzyk fiołkowy (ang. Red shiner lub Red-horse minnow) lub „jelczyk”.

Dorasta do ponad 7 cm długości (w akwarium zwykle mierzy mniej) i zachwyca swymi kolorami (szczególnie dojrzałe do rozrodu samce). Gatunek ten znakomicie adaptuje się do niesprzyjających warunków środowiskowych, np. umiarkowanych skażeń, małej przejrzystości (mętność) wody, silnego zamulenia, itp. W naturze unika wręcz cieków, w których woda jest przez cały czas jednakowo zimna i przejrzysta. Jest to ryba bardzo ruchliwa, łagodna i stadna. Pod tym względem można by ją porównać do pospolitych danio tęczowych (Brachydanio albolineatus).

Gatunek zimnolubny nadający się doskonale do zbiornika zimnowodnego. Jeśli zakupione ryby wpuścimy od razu do zbiornika ogrzewanego (lub nawet nieogrzewanego, ale takiego, w którym temperatura wody w ciepłej porze roku przekracza ponad 26-27ºC), szybko je stracimy. Nie zaaklimatyzowane do wyższej ciepłoty szybko bowiem zapadają na choroby grzybicze i pierwotniacze. Sam tego raz doświadczyłem, gdy przywiezione z łódzkiej giełdy srebrzyki wpuściłem do akwarium z nagrzaną letnim upałem wodą. Natychmiast ich ciała pokryły się płatami śluzu, ujawnił się kulorzęsek. Część osobników przeleczyłem FMC, ale bez rezultatu. Natomiast te, które mimo choroby przewiozłem do zbiornika na działce, w którym temperatura wody wynosiła 17-18ºC, szybko odzyskały zdrowie i piękne kolory. Od tej pory srebrzyki przebywały w nim do końca września. Po przeniesieniu do zimnowodnego akwarium w domu ryby nadal cieszą się dobrym zdrowiem. Odbyło się to jednak powoli i stopniowo. We wrześniu ogrzewanie w mieszkaniach nie jest jeszcze włączane, a akwarium stało blisko stale uchylonego okna. Srebrzyki stopniowo przyzwyczajane znoszą bez szkody dla zdrowia okresowy wzrost temperatury wody do nawet 30ºC latem i jej spadek do 12ºC zimą.

Dla grupy złożonej z 10-12 osobników wystarcza około 70-80 l zbiornik. Powinien on stać w miejscu zapewniającym kilkugodzinna w ciągu dnia operację promieni słonecznych (choć nie bezpośrednią). Woda powinna być średnio twarda, o odczynie obojętnym do umiarkowanie zasadowego (pH 7,0-8) i temperaturze 20-21ºC. Dno pokrywamy warstwą drobnego żwirku. Kilka niedużych kamieni powinno tworzyć nie tyle zadaszone kryjówki, co ustronne ostoje, np. pomiędzy ścianą kamienia a szybą lub drugim kamieniem, względnie rozłożystym korzeniem. Woda musi być intensywnie filtrowana i napowietrzana. Wskazany jest jej lekki, subtelny ruch. Czystość chemiczna i fizyczna wody ma podstawowe znaczenie dla zdrowia i dobrego samopoczucia ryb. Konieczne są zatem regularne (co najmniej, raz w tygodniu) jej podmiany na świeżą, zawsze odstaną – srebrzyki reagują na nie zwiększoną aktywnością. Rośliny sadzimy w kępach z tyłu i po bokach zbiornika pozostawiając rybom sporo wolnego miejsca do swobodnego pływania. Oświetlenie powinno być silne, ale nieco stonowane przez roślinność pływającą. Ryby wszystkożerne. Chętnie zjadają płatkowe lub granulowane pokarmy gotowe, mrożonki, jak i żywe (rureczniki, szklarki, larwy ochotki i komarów, zooplankton, itp.).

W naturze Cyprinella lutrensis osiąga dojrzałość płciową z reguły w drugim roku życia przy długości ciała 2,5-3 cm. Do tarła dochodzi wielokrotnie w ciągu sezonu rozrodczego (wiosna-lato). Ma ono miejsce w spokojnych, o co najwyżej leniwym nurcie, zatoczkach, nad czystym żwirem, piaskiem, wśród  podwodnych korzeni drzew, pni i roślin podwodnych, a także w szczelinach pomiędzy kamieniami (zachowania typowe dla speleofili). Nierzadko do rozrodu wykorzystywane są także gniazda basów z rodzaju Lepomis. Jaja są kleiste i przywierają do podłoża. Samiec przez jakiś czas broni terytorium lęgowego, ale nie opiekuje się bezpośrednio ikrą, ani wylęgiem. Miejsce i sposób składania jaj oraz zachowanie samca po tarle łudząco przypomina mi biologię rozrodu obcego i inwazyjnego w naszych wodach gatunku, a mianowicie czebaczka amurskiego (Pseudorasbora parva). W okresie godowym boki mleczaka stają się niebieskawo-różowe, a płetwy (z wyjątkiem grzbietowej) oraz głowa -pomarańczowo-czerwone. Szczególnie górna część głowy, pokrywy skrzelowe, a także promienie płetw piersiowych pokrywają się kaszkowatą wysypką tarłową. Według badaczy amerykańskich ikrzyca składa jaja do szczeliny, ale nad substratem tak, że opadają one jeszcze 4-5 cm zanim do niego przylgną. W temperaturze wody 25ºC larwy wylęgają się po około 100 godzinach. Dziennie samica może złożyć do 16 partii jaj z czego każda zawiera ich do maksymalnie 70 szt. Średnio podczas jednego pełnego tarła składanych jest ponad 550 ziaren ikry. Tarlaki mogą trzeć się 5-19 razy w ciągu całego sezonu reprodukcyjnego. W akwarium często dochodzi do tarła, ale odchów drobniutkiego wylęgu napotyka na szereg problemów.

Proporczykowce z rodzaju Aphyosemion

W niniejszym wpisie chciałem zainteresować Państwa dwoma afrykańskimi gatunkami proporczykowców z rodzaju Aphyosemion. Jeden to A. splendopleure (ang. Splendid Killifish), a drugi A. ogoense (dawniej pyrophore, ang. Komono Yellow). Pierwszy w naturze zamieszkuje wody południowo-wschodniej Nigerii, zachodni Kamerun, Gwineę Równikową po północno-zachodni Gabon. Drugi zaś pochodzi z Gabonu i Kongo. Ci przedstawiciele rodziny Notobranchiidae są pięknie ubarwieni.

Są to ryby mało wymagające. Preferują zbiorniki jednogatunkowe, gęsto zarośnięte roślinnością, w tym szczególnie miękkolistną (mchy, paprocie, itp.), z ciemnym podłożem i przytłumionym oświetleniem (roślinność pływająca). Elementami wystroju mogą być korzenie, gałęzie, liście, lignity, skorupy kokosu, itp. Optymalne parametry fizyko-chemiczne wody to: twardość do 14°n, odczyn lekko kwaśny (pH 6,5) i temperatura do 24°C. W wyższej ciepłocie ryby są za nadto pobudzone i szybko się „wypalają”, żyjąc znacznie krócej. Wskazana jest filtracja wody (zwykły gąbkowy filtr wewnętrzny) oraz regularne jej podmiany, np. raz w tygodniu około 15%.

Rozród nie jest trudny. Są to gatunki niesezonowe – brak w ich rozwoju zjawiska diapauzy. Ikrę składają zarówno na częściach roślin, mopach z wełny/włóczki, jak i w lub na podłożu (najlepszym substratem jest tu torf włóknisty). Osobniki rodzicielskie dobrze jest rozdzielić przed tarłem na 6-7 dni i karmić obficie żywym pokarmem. Dalsze postępowanie z nimi, sposoby przeprowadzania rozrodu oraz zasady wychowu narybku są podobne, jak u proporczykowca Gardnera, zwanego nigeryjskim – patrz linki poniżej:

Koszatniczka (Octodon degus). Rozród

Samica w wysokiej ciąży

U zwykle nieco większego samca brak jest moszny, a jądra znajdują się w jamie brzusznej. Palpacyjnie można jednak wynicować prącie. Ponadto odległość między odbytem i ujściem cewki moczowej jest u niego znacznie większa (łączy je osobliwy fałd skórny). U dojrzałej samicy to ostatnie ma kształt niewielkiego, szczeliniastego stożka.

 

Samica przgotowująca się do porodu w gnieździe uformowanym w miękkiej ściółce

Dojrzałość płciową ssak ten osiąga w 12.–16. tygodniu życia (samice zwykle wcześniej). Do rozrodu należy jednak przeznaczać osobniki co najmniej 6-miesięczne. Ruja jest bardzo krótka – trwa około 3 godzin. Gatunek poliestralny – cykl płciowy powtarza się co mniej więcej 3–4 tygodnie. Owulacja jest prowokowana.

Młode w wieku 2 dni – omawiane ssaki to zagniazdowniki

Po kryciu wejście do pochwy zamyka czop kopulacyjny. Po kilku dniach w jego miejsce pojawia się wydzielina podbarwiona krwią, co zwykle stanowi potwierdzenie ciąży. Ciąża trwa około 90 dni. U samic występuje tzw. podłożysko. W miocie rodzi się od 1 do 12 młodych (zwykle 4–5). Masa ciała noworodka wynosi 14–20 g.

Dwudniowe młode

Młode ssą mleko matki, leżąc na grzbietach. Jako zagniazdowniki od razu widzą, słyszą, mają wyrżnięte zęby i są pokryte meszkowatym włosem. Bywa jednak, że ich owłosienie jest niepełne, a oczy otwarte są tylko częściowo lub otwierają się dopiero po 2–3 dniach. Samiec może brać udział w odchowywaniu młodych.

Młode w wieku 5 dni

Dwutygodniowe koszatniczki zaczynają podjadać karmę stałą. Odsadzamy je po 5–6 tygodniach. U samicy występuje płodna ruja do doby po porodzie. Możliwe są nawet 4 porody w roku, ale w hodowli amatorskiej nie należy nigdy do tego dopuszczać. Kanibalizm występuje bardzo rzadko, zdarzają się natomiast poronienia płodów, dlatego nie wolno chwytać ani niepokoić samicy w zaawansowanej ciąży. Samice utrzymywane jako zgrana grupa mogą pomagać sobie w wychowie potomstwa, a nawet odbywać porody we wspólnym gnieździe.

 

Młode w wieku 7 dni

Celem schwytania najlepiej jest złapać zwierzę od góry, unieruchamiając głowę między kciukiem a palcem wskazującym. Nigdy nie łapiemy koszatniczki bezpośrednio za ogon, gdyż może ona w odruchu obronnym zrzucić z niego skórę. Na odsłoniętych tkankach często powstają wówczas rany, które łatwo mogą ulec zakażeniu. Niekiedy dochodzi do naderwania kręgów ogonowych, co kończy się interwencją lekarską i amputacją ogona.

 

Młode z matką w wieku 10 dni

Z jednej strony koszatniczki uważane są za szkodniki upraw rolnych, a z drugiej hodowane w laboratoriach jako zwierzę modelowe w badaniach nad cukrzycą, zaćmą, rytmem okołodobowym (ssaki te mogą prowadzić zarówno dzienny, jak i nocny tryb życia, w zależności od warunków środowiskowych), lękiem separacyjnym (młode reagują zmianą zachowania i zaburzeniami rozwoju na nawet krótkotrwałe oddzielenie od matki) i chorobą Alzheimera (biomarkery choroby stwierdzane u starych osobników są podobne do wykrywanych u ludzi).

Młode w wieku 13 dni

Ich zęby trzonowe przypominają kształtem cyfrę „8”, stąd potoczna nazwa rodziny to „ósemkozębne”. Przy złym stanie zdrowia siekacze zmieniają barwę na białą. W czasie zalotów zwierzęta mogą wzajemnie spryskiwać się moczem (częściej samiec samicę) i(lub) znaczyć nim terytorium, obskakiwać się, dotykać nosami albo lizać wzajemnie po pyszczkach. Świeży mocz tych ssaków odbija promieniowanie UV, co stanowi dodatkowy element komunikacji między nimi (gryzonie te, w przeciwieństwie do człowieka, widzą ultrafiolet.

Młode w wieku 20 dni

Trawienie przebiega w jelicie ślepym przy udziale bardzo bogatej flory bakteryjnej, podobnie jak u królika. Dieta zawierająca zbyt dużo cukrów prostych, tłuszczów i węglowodanów (skrobia) prowadzi do otyłości, hiperglikemii i insulinooporności. Zwierzęta nieprawidłowo żywione łatwo zapadają na cukrzycę typu II i towarzyszącą jej zaćmę. Nierzadkie jest także stłuszczenie wątroby i niewydolność nerek.

Młode w wieku 28 dni

W niektórych krajach (np. Nowa Zelandia, niektóre stany USA) utrzymywanie koszatniczek w charakterze zwierząt domowych jest zabronione lub obwarowane surowymi regulacjami prawnymi. Kąpiele w piasku, który przejmuje zapach zwierząt, mają w naturze duże znaczenie. Dzięki nim samce podkreślają swoje prawa do danego terytorium, a samice należące do jednej grupy wzmacniają łączące je społeczne więzi.

Odchowane młode, gotowe do oddzielenia od matki

W wyniku ewolucji organizm koszatniczki wykształcił szereg przystosowań do surowego klimatu i dość jałowego, suchego środowiska. Woda oszczędzana jest dzięki dobrze rozwiniętemu mechanizmowi zagęszczania moczu, brakowi gruczołów potowych oraz znakomitemu funkcjonowaniu białek błonowych znajdujących się w śluzówce jamy nosowej, które zapobiegają utracie wody z wydychanym powietrzem.

Matka i jej młode

W sporadycznych przypadkach w środowisku naturalnym Polski można spotkać zdziczałą koszatniczkę, wypuszczoną przez nieodpowiedzialnego pseudohodowcę.

 

 

O chowie koszatniczek pisałem wcześniej tu:

Koszatniczka (Octodon degus). Chów

Najciekawsze zdjęcia 2020 r.

Życząc Państwu wszelkiej pomyślności na Nowy Rok, a zwłaszcza dużo, dużo zdrowia i niesłabnącej pogody ducha w tych trudnych czasach, załączam w niniejszym wpisie kilkanaście, moim zdaniem, najciekawszych zdjęć z mijającego roku. Wszystkiego najlepszego i do siego roku! Dziękuję wszystkim, którzy czytają mojego bloga i czerpią z niego inspiracje hodowlane! W przyszłym roku minie 10 lat od ukazania się na nim pierwszego wpisu 🙂 Bądźcie proszę dalej ze mną!

Zagrzebiec długopłetwy (Pterolebias longipinnis). Rozród

Rozmnażanie zagrzebców nie jest trudne, lecz pracochłonne. Jest to gatunek kserofilny (zagrzebującym ikrę w podłożu), sezonowy (w rozwoju zarodka występuje osobliwy stan okresowej przerwy w rozwoju i wstrzymania jego funkcji życiowych – diapauza) a przez to krótko żyjący, o ciągłym cyklu rozrodczym – po uzyskaniu dojrzałości płciowej ryby wchodzą w okres tarłowy i pozostają w nim praktycznie do końca życia. Codziennie bowiem mogą być składane jaja, ale zwykle trwa to kilka dni, po czym następuje dłuższa lub krótsza przerwa itd.).

U dorosłych osobników dymorfizm płciowy jest bardzo dobrze zaznaczony (patrz: część I). Do rozrodu wybieramy zawsze osobniki zdrowe i najlepsze pod względem cech fenotypowych – odpowiednia budowa ciała i płetw, maksymalne wyrośnięcie, brak ubytków i wad rozwojowych, pełne wybarwienie itp. W praktyce hodowlanej dba się głównie o to, aby samice miały jak najbardziej wypukłe partie brzuszne (dobre wypełnienie jajników komórkami jajowymi), a samce były pełne wigoru i intensywnie wybarwione. Zaleca się, aby zawczasu rozdzielać młode, mierzące 2,5-3 cm ryby według płci i do pierwszego tarła utrzymywać je oddzielnie. Najlepsze wyniki hodowlane uzyskuje się z tarlakami w wieku 4-6 miesięcy. Przerwy w rozrodzie osobników, które już dorosły możemy sami regulować utrzymując po tarle oddzielnie samce i samice. Nie zaleca się jednak rozdzielać ryb na dłużej niż 10 dni, bowiem są one fizjologicznie przystosowane do rozmnażania w sposób ciągły i zachodzi ryzyko „zapieczenia” ikry w jajnikach samic. Planując zatem kolejne połączenie tarlaków najlepiej jest przez 5–7 dni karmić je obficie (2–3 razy dziennie) różnorodnym żywym pokarmem (larwy owadów, rureczniki, doniczkowce, dorosła artemia, kryl itp.). Dzięki takiemu postępowaniu po przeniesieniu tarlaków do zbiornika hodowlanego są one tak spragnione rozrodu, że przystępują do niego niemal natychmiast i z dużą intensywnością. Tarło trwa wtedy krócej, a samice pozbywają się zapasu dojrzałej ikry.

Dla pary tarlaków wystarcza zbiornik tarliskowy o pojemności około 20 l. Musi być on zawsze szczelnie przykryty. Ustawiamy go w miejscu spokojnym i osłoniętym przed nadmiarem światła szarym papierem lub tekturą (pożądany jest półcień lub półmrok), a następnie wypełniamy odstaną, miękką (poniżej 6°n) wodą o odczynie lekko kwaśnym (pH 6,3–6,5) i temperaturze rzędu 24–26°C. Wodę lepiej jest filtrować z użyciem małego filtra gąbkowego niż tylko delikatnie napowietrzać. Jej codzienne podmiany w objętości 30–40% na świeżą, miękką i chłodniejszą o około 2°C znakomicie stymulują ryby do tarła. Trzeba tu dodać, że i bez specjalnych zabiegów zagrzebce trą się zwykle na potęgę, choć okresy międzytarłowe ulegają wtedy wydłużeniu. Jako substratu dla ikry najlepiej jest użyć torfu włóknistego, np. w postaci wkładów filtracyjnych lub pakietów przeznaczonych do oczka wodnego (w ramach walki z glonami). Torf należy wygotować przez co najmniej kilka minut, co eliminuje szkodliwe mikroorganizmy i powoduje, że staje się on zatapialny. Dobrze pocięty można jednak jedynie zalać wrzątkiem na kilka godzin. Po wygotowaniu substrat musi zostać schłodzony i starannie, wielokrotnie przepłukany (do momentu aż woda stanie się zupełnie czysta, czyli do usunięcia wszystkich niezatapialnych składników). Można go rozłożyć na całej powierzchni dna zbiornika równomierną warstwą o grubości co najmniej 3 cm (optymalnie 7-10 cm).

Znacznie jednak wydajniejszym sposobem rozrodu jest umieszczanie torfu jedynie w tzw. piaskownicy (jednej lub dwóch). Jest to nic innego jak plastikowy pojemnik, np. do przechowywania żywności o jak największej wysokości, aby grubość jego warstwy była wystarczająca. Dobrze jest nakryć „piaskownicę” przykrywką, w której wykonujemy otwór (czasem więcej niż jeden) o średnicy około 5 cm. Jeśli pojemnik jest odpowiednio wysoki, wówczas otwór może być również wycięty z boku, zawsze maksymalnie ponad warstwą torfu. Użycie „piaskownic” zapobiega wysypywaniu się substratu, a w przypadku rozrodu w zbiorniku gatunkowym umożliwia większą jego intensyfikację poprzez regularną ich wymianę na nowe. Pamiętajmy także o zapewnieniu ikrzycy kryjówki, najlepiej w postaci korzeni, kępy mchu lub roślinności pływającej, gdyż po wyczerpaniu się zapasu dojrzalej ikry, jest ona dalej napastowana przez pobudzonego zwykle samca.

Rozród zagrzebców długopłetwych najlepiej, moim zdaniem, przeprowadzać parami. Dopuszcza się jednak zestawianie tarlaków Rozród zagrzebców długopłetwych najlepiej, moim zdaniem, przeprowadzać parami. Dopuszcza się jednak zestawianie tarlaków haremowo, np. samca i 3-4 samice. Oczywiście im więcej osobników rodzicielskich użyjemy, tym pojemność zbiornika tarliskowego powinna być większa. Im więcej jednak ryb na tarlisku, tym zagrożenie dla jaj jest większe, choć zagrzebce raczej stronią od ich wyjadania. Do tarła dochodzi zwykle bardzo szybko, lecz czasem dopiero na drugi lub trzeci dzień. W czasie pojedynczego aktu płciowego tarlaki wciskają się mniej lub bardziej w substrat lub też tylko osiadają na jego powierzchni (szczególnie, gdy jest to żwirek i/lub piasek), a samiec stara się przywrzeć do samicy. Niemniej spektakularnie rozpościera on swe płetwy i rozchyla pokrywy skrzelowe. Samica składa codziennie od kilku do kilkunastu jaj. Dobrze uprzednio przygotowane i pełne wigoru tarlaki najintensywniej trą się przez pierwsze 2–4 dni, ale najlepiej jest pozostawić je na tarlisku przez 5-7 dni (niektórzy hodowcy optują za terminem pełnych 2 tygodni). W tym czasie karmimy je małymi porcjami żywego pokarmu, które od razu powinny być zjadane.

Po wyłowieniu tarlaków spuszczamy wodę ze zbiornika i cały substrat zbieramy na gęste sitko, delikatnie odciskamy z niego wodę, a następnie kładziemy na kilkadziesiąt minut na papierowym ręczniku lub płóciennej ścierce. Zaleca się delikatne opłukanie go wodą, aby pozbyć się ewentualnych resztek organicznych (odchody, niedojedzona karma). W przeciwnym bowiem razie zakażenia grzybicze są bardzo prawdopodobne. Torf do inkubacji powinien rozpadać się na kawałki, czyli być wilgotny, ale woda nie powinna z niego wyciekać. Jeśli tak nie jest wówczas zamarcia zarodków w jajach są nieuniknione. W czasie jej odsączania lekko wzruszamy (spulchniamy) substrat palcem lub ołówkiem (po napęcznieniu ikra staje się na tyle twarda, że nie ma obawy jej uszkodzenia). Następnie dzielimy go na porcje i wkładamy je do plastikowych pojemników na żywność. Na pokrywce naklejamy etykietki i piszemy datę zapakowania oraz ewentualnie przewidywany termin zalania go wodą. Można tu także użyć jednego dużego pojemnika, do którego pakujemy substrat z kilku „piaskownic”. Niektórzy hodowcy przechowują torf z ikrą w plastikowych torebkach zaciskowych, faunariach lub małych, przykrytych szybą mini akwariach (2-4 l). Co kilka dni substrat trzeba lekko spulchniać, aby doprowadzić tlen do głębszych jego warstw (tam zwykle jest ikra) oraz przerwać parowanie wody przez tworzące się ustawicznie kapilary. Nie można dopuścić, aby torf uległ całkowitemu wysuszeniu, gdyż co prawda ikra jest odporna na brak wody, ale tylko przy zachowaniu choćby minimalnej wilgotności podłoża. Podczas tej czynności należy wybierać obumarłe, zbielałe jaja. Bacznie kontrolujemy wilgotność substratu i gdy jest zbyt suchy spryskujemy go (za pomocą spryskiwacza do kwiatów domowych) odstaną wodą o temperaturze pokojowej. Pamiętamy tu zawsze o naczelnej zasadzie, że torf musi być jedynie lekko wilgotny, a nigdy zbyt mokry, ociekający wodą czy wręcz nią zalany. Właściwą jego pielęgnację można poznać po tym, że para wodna skrapla się na pokrywie/ściankach naczynia – jeśli jej tam nie ma lub jest bardzo mało, konieczne staje się nawilżanie powierzchni substratu. Codziennie lub najwyżej co drugi dzień substrat z ikrą trzeba wietrzyć przez 0,5–1 godzinę. Można także zrobić 2-3 małe otwory w pokrywie lub pozostawić małą szczelinę, ale w taki sposób, aby nie doszło do przesuszenia zawartości i aby para wodna nadal mogła skraplać się w jego wnętrzu. Pojemniki z cenna zawartością przechowujemy w zacienionym miejscu o ustabilizowanej i umiarkowanej temperaturze powietrza 20-24°C. Dla zapewnienia bardziej stabilnych warunków można włożyć je do styropianowego pudła.

U zagrzebca długopłetwego rozwój zarodków w jajach trwa około trzech miesięcy, ale może przedłużyć się do nawet sześciu. Wszystko bowiem zależy od warunków środowiskowych, w tym wilgotności substratu, temperatury w jego otoczeniu, a nawet od rodzaju torfu. Po okresie inkubacji otwieramy plastikowy pojemnik, rozkładamy torf w płytkiej kuwecie, zalewamy go miękką, odstaną przez co najmniej dobę wodą o temperaturze około 18°C (chłodniejsza woda pobudza larwy do wylęgu, a cieplejsza działa na nie osłabiająco i spowalnia wylęganie się) do wysokości 5–6 cm ponad powierzchnię substratu. Idealnie jeśli woda była wcześniej obficie napowietrzana. Wielu hodowców zaleca dodatek do niej soli kuchennej niejodowanej celem ochrony przed chorobotwórczymi grzybami, inni zaś zalewają torf wodą z namnożonymi w niej kulturami pierwotniaków, co ma ponoć przyśpieszyć wylęg larw. Osobiście nie praktykowałem ani dodatku soli, ani namnażania pierwotniaków w wodzie zalewowej. Do tego celu zawsze używam wody z filtra RO. Po zalaniu nią torfu wszelkie większe zbrylenia należy delikatnie rozdzielić, a następnie całość dokładnie wymieszać, np. gęsim piórem lub pędzelkiem. Przeważająca większość larw wylęga się w ciągu pierwszej doby. Generalnie im dłużej ikra leżakuje w torfie, tym większa jest liczba równocześnie wylęgających się larw. Odławiamy je na bieżąco (np. łyżką) i przenosimy do zbiornika – odchowalni. Jeśli przez dobę nie doszło do wylęgu wszystkich larw (często trudno to stwierdzić), torf należy odsączyć, zapakować z powrotem do pojemnika i leżakować przez kolejny miesiąc. Procedurę taką powtarza się nawet trzykrotnie, ale bywa, że za ostatnim razem nie uzyskamy już ani jednej sztuki narybku.

Wychów narybku jest podobny jak u wachlarka brazylijskiego:

Głowaczyk barwny (Tateurndina ocellicauda) raz jeszcze

W niniejszym wpisie chciałem przypomnieć ten piękny, niewielki gatunek (6-7 cm) ryby rodem z Papui – Nowej Gwinei i rodziny śpioszkowatych (eleotrowatych) (Eleotridae). Na końcu podaję linki do wpisów, w których opisałem już ten gatunek w kwestiach chowu i rozmnażania w akwarium. Teraz skupię się na zdjęciach pary, którą ostatnio nabyłem w jednym z podwarszawskich sklepów zoologicznych. Ryby wykazywały sobą duże zainteresowanie i oczywiście nie mogłem się powstrzymać przed ich kupnem. Takie spontanicznie dobrane pary są bowiem najlepsze do rozrodu, o czym miałem się okazję przekonać.

Dorodny, pięknie wybarwiony samiec z dobrze widocznym „garbem” na głowie. Wobec samic, które nie są gotowe do tarła samce bywają często agresywne.

Głowaczyk barwny (Tateurndina ocellicauda). Chów
Głowaczyk barwny (Tateurndina ocellicauda). Rozmnażanie
Głowaczyk barwny (Tateurndina ocellicauda). Narybek

Zagrzebiec długopłetwy (Pterolebias longipinnis). Chów

Ta piękna ryba z rodziny strumieniakowatych (Rivulidae) zwana jest w języku angielskim Longfin killie. W naturze zasiedla rozmaite zbiorniki astatyczne, często okresowo wysychające w Ameryce Południowej (dorzecza rzek Amazonka i Paragwaj oraz rozległa równina aluwialna – Pantanal). Ze względu na rozległy obszar występowania ubarwienie ryb może się różnić w poszczególnych rejonach. Naturalna długość życia wynosi zazwyczaj około roku, podczas gdy w akwarium może wydłużyć się do około 1,5 roku, rzadko dłużej. Zagrzebiec dorasta do 12 cm (samiec), choć w akwarium jest zwykle o 2-3 cm mniejsza.

Dymorfizm płciowy jest bardzo dobrze zaznaczony. Samiec jest większy, jaskrawiej ubarwiony i ma znacznie wydłużone płetwy nieparzyste, ale także brzuszne. Szczególnie imponująca jest płetwa ogonowa tworząca w chwili napięcia postrzępiony na końcach wachlarz. Samica jest pod każdym względem skromniejsza. Jedynie jej partie brzuszne mogą być bardziej uwypuklone.

Generalnie zagrzebce długopłetwe to ryby mało wymagające i łatwe w pielęgnacji. Ich wymagania środowiskowe są skromne. Moim zdaniem jednak utrzymywanie ich w typowym zbiorniku zespołowym, z żyworódkami, karpiowatymi, większymi pielęgnicowatymi nie powinno mieć miejsca. Owszem, można starannie dobrać obsadę uwzględniając spokojne, nieduże gatunki, ale ze względu na specyfikę rozrodu nie będziemy tu raczej mogli obserwować prawdziwego behawioru i biologii omawianego gatunku. A zatem najlepszy dla nich jest zbiornik gatunkowy. Ryby te można utrzymywać parami, systemem haremowym (np. 2-3 samice x samiec) lub w niewielkich grupach z przewagą samic. Dla pary wystarcza akwarium o pojemności 30-40 l.

Najlepsze jest ciemne podłoże złożone np. z drobnego żwirku, który można zmieszać z torfem włóknistym lub zastosować tylko sam torf. Obfita roślinność, najlepiej miękkolistna jest nieodzowna – szczególnie sprawdzają się tu wszelkie mchy, paprocie, rotale, rogatek, wywłócznik itp. Wskazane są rozmaite korzenie, kawałki drewna, lignity, łupiny kokosu, zatopione gałęzie i liście drzew (dębowe i/lub bukowe). Twardość wody nie powinna przekraczać 14°n, a jej temperatura 23-24°C. W wyższej życie ryb ulega skróceniu, a one same szybko się „wypalają”, jako że pobudzone intensywnie godują. W normalnie ogrzewanym lokalu grzałka jest, moim zdaniem, całkowicie zbędna. Zagrzebce bez szkody dla zdrowia wytrzymują spadek ciepłoty wody do 16-17°C. Przy temperaturze wody 19-22°C normalnie funkcjonują i jest to dla nich optimum termiczne. Odczyn wody raczej nie ma znaczenia, ale najlepiej jeśli oscyluje od lekko kwaśnego do lekko zasadowego (pH 6,5-7,5). Oświetlenie zbiornika powinno być znacznie przytłumione przez liczną roślinność pływającą. On sam zaś szczelnie przykryty.

Podobnie jak inne strumieniakowate zagrzebce długopłetwe są drapieżnikami preferującymi żywy pokarm. Oczywiście może być on w postaci mrożonej. Moi podopieczni najchętniej zjadały rurecznik, doniczkowce, gruby zooplankton, wszelkie larwy owadów itp. Granulowany, wysokobiałkowy pokarm suchy przeznaczony dla mięsożerców można próbować im podawać, ale ryby dość długo mają opory przed jego pobieraniem. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość, niemniej nigdy karma ta nie może stanowić podstawy ich diety (niedożywienie, karłowatość, zapadanie na choroby, słabe wyniki w rozrodzie itp.). Regularnie podawany pokarm żywy wpływa najlepiej na wzrost, wybarwienie i chęć ryb do rozrodu.

A tu zamieszczam link do filmiku na moim kanale YT:

I

Szczur laboratoryjny (Rattus spp.). Chów

Szczury żyją w niewoli około 2,5 roku

Ssak ten należy do rzędu gryzoni (Rodentia) i rodziny myszowatych (Muridae). Jego nazwa w jęz. angielskim brzmi: Laboratory Rat. Nie występuje w naturze, lecz jest wytworem krzyżowania różnych szczepów udomowionej formy szczura wędrownego (Rattus norvegicus), zwanego też norweskim. Być może swój udział miał tu także szczur śniady (Rattus rattus), a zwłaszcza jego forma albinotyczna. W niewoli dożywają do około 2,5 roku.

Samce są większe od samic – osiągają masę ciała do 500g

Dorasta do 30 cm, przy czym z ogonem do 53 cm i osiąga masę ciała do 350 g (samice) oraz do 500 g (samce). Ciało jest wydłużone, a ogon długi, gładki, u nasady dość gruby, pokryty z rzadka krótkimi włosami. Ssaki te są wysoce socjalne i stadne. Nie powinno się utrzymywać ich pojedynczo, chyba że właściciel zapewni atrakcyjne wyposażenie pomieszczenia i poświęci zwierzęciu codziennie dużo uwagi. Najlepszy jest chów w haremie lub co najmniej po dwa osobniki, w tym tej samej płci.

Szczury mają dobrze rozwinięte zmysły węchu, smaku, dotyku i słuchu, ale słaby wzrok

Szczury są bardzo inteligentne i pomysłowe, ruchliwe i chętne do zabaw. W ich grupie panuje ścisła hierarchia. Samce często znaczą teren moczem. Potrafią ze sobą współpracować i porozumiewać się za pomocą wielu różnych dźwięków (np. pisków, ultradźwięków) oraz określonych zachowań. Mają dobrze rozwinięte zmysły węchu, smaku, dotyku i słuchu, ale słaby wzrok – zwłaszcza albinosy źle widzą i słyszą).

Szczury są wszystkożerne

Dobrze pływają, kopią, skaczą, wspinają się i biegają. Mają bardzo sprawne kończyny piersiowe. Łatwo się oswajają i szybko uczą (np. reagowania na słowa). Rzadko bywają agresywne, ale przestraszone mogą drapać lub kąsać. Z zapałem zgryzają najróżniejsze materiały. Nadmiar pokarmu mogą zakopywać w ściółce. Są wrażliwe na udar cieplny – źle znoszą temperatury powyżej 30°C. Wykazują skłonność do otyłości. Występuje u nich zjawisko koprofagii.

Szczury są wrażliwe na udar cieplny – źle znoszą temperatury powyżej 30°C

Znanych jest bardzo wiele odmian różniących się barwą włosa (wyróżniamy tu odmiany ubarwione jednolicie, jednolicie, ale o dwukolorowym włosie, wielobarwne z wzorem,  ze znaczeniami, z włosem posrebrzanym  Występują też odmiany o różnym rodzaju włosa, w tym także pozbawione owłosienia. Należą tu szczury standard – o gładkim i krótkim włosie, długowłose, z włosem skręconym, z miejscami bezwłosymi, z dłuższym włosem falowanym albo cienkim, miękkim, połyskującym i gładkim.

Szczury są bardzo inteligentne i pomysłowe, ruchliwe i chętne do zabaw

Spotykamy też szczury o ciele pokrytym delikatnym meszkiem (fuzz), bądź bezwłose (sphinx). Istnieją również odmiany bezogonowe (tailless). Różny może być także kolor oczu (np. czerwone, ruby – rubinowe, dark ruby, czarne, odd-eye – różnobarwne) oraz kształt uszu (np. dumbo – z dużymi, okrągłymi uszami, nisko osadzonymi na głowie).

Pomieszczenie do chowu musi być precyzyjnie zabezpieczone przed ucieczką zwierzęcia

Najlepsza do chowu jest mocna, metalowa klatka (również wielopoziomowej) o rozstawie prętów do 1,5 cm, terrarium lub akwarium szczelnie przykryte drobną siatką. Pomieszczenie dla dwóch osobników powinno mieć wymiary co najmniej 70×40×55 cm. Należy wyposażyć je w kołowrotek (średnicy minimum 25 cm), kryjówki (domek o wymiarach 15×15×12 cm, wyszczerbiona doniczka itp.), a ponadto w legowisko, drabinki, liany, konary, półki, rurki, hamak oraz zabawki, np. piłeczki, tory przeszkód, labirynty itp.

W diecie niewielki udział powinny stanowić składniki pochodzenia zwierzęcego

Szczury są wszystkożerne. Oprócz gotowych mieszanek wieloskładnikowych lub granulatów, kasz, suchego chleba, gotowanego makaronu albo ryżu, warzyw, zielonek, owoców, siana i suszy, podajemy także niewielką ilość pokarmów pochodzenia zwierzęcego: chudy twaróg, ugotowane na twardo jajko kurze, jogurt naturalny, mleko w proszku (np. do posypywania kawałków owoców), larwy i postacie dorosłe owadów karmowych, odrobina suchej lub mokrej karmy dla psów i kotów, gotowane mięso drobiowe, gotowana ryba itp.

Opuszczanie klatki przez zwierzę musi zawsze odbywać się pod nadzorem opiekuna

Szczura można wypuszczać z pomieszczenia, aby pobiegał po mieszkaniu pod nadzorem opiekuna. Wszelkie kable, otwory i zakamarki powinny być wcześniej starannie zabezpieczone. Można też ewentualnie wyprowadzać szczura na spacery, do czego potrzebne są specjalne szelki oraz smycz.

Dzikie szczury są ssakami ustawicznie zwalczanymi przez człowieka

Dzikie szczury są ssakami kosmopolitycznymi, bardzo ekspansywnymi, o niezwykłych zdolnościach adaptacyjnych. Jest to gatunek synantropijny, powodujący ogromne szkody w gospodarce człowieka. Szacuje się, że szczury pochłaniają rocznie około 20% żywności wyprodukowanej przez ludzi, w tym prawie 50 mln ton samego ryżu. Obliczono, że 25 szczurów zjada tyle co jeden człowiek.

Nadmiar pokarmu szczury mogą zakopywać w ściółce

W warunkach naturalnych Polski szczur śniady został w bardzo dużym stopniu wyparty przez szczura wędrownego. Tego pierwszego spotyka się częściej w zachodnich rejonach kraju – od niektórych portów bałtyckich po dorzecze Odry.

Babka szklista (Gobiopterus chuno). Chów i „rozród”

Ta mała, osobliwie wyglądająca babka należy do rodziny babkowatych (Gobiidae). Dorasta do około 2,5 cm. W naturze zamieszkuje rozległe tereny Azji – od Indii i Bangladeszu poprzez Półwysep Malajski po Indonezję (Sumatra), gdzie spotykana jest w wodach zarówno słodkich (rozlewiska, starorzecza, bagniska itp.), jak i słonawych (estuaria). Nazwa w języku angielskim to Glass goby.

Jest to nietypowa babkowata. Przede wszystkim jest to gatunek stadny – minimum należy utrzymywać w zbiorniku 6 osobników, a najlepiej kilkanaście. Dla takiego zestawu wystarcza 30-40 l zbiornik. Babka ta pływa swobodnie głównie w przydennej i środkowej warstwie wody, wyraźnie stroniąc od bezpośredniego kontaktu z dnem (rzadko kiedy na nim osiada). Co i raz ryby jakby zastygają w toni wodnej, strzygą płetwami, po czym przemieszczają się w grupie. Nie chowają się nagminnie w kryjówkach, które nie są konieczne dla ich dobrostanu, niemniej kilka kamieni i korzeni możemy w akwarium umieścić.

Do wody można dodać soli kuchennej niejodowanej w ilości płaska łyżeczka od herbaty na 10-15 l, ale nie jest to bezwzględnie konieczne. Optymalne jej parametry fizyko-chemiczne to: twardość do 13°n, odczyn lekko kwaśny do obojętnego (pH 6,5-7,0) oraz temperatura 23-25°C. Zaobserwowałem jednak, że w normalnie ogrzewanym lokalu grzałka w zbiorniku jest zbędna. Wystarcza mały gąbkowy filtr wewnętrzny, np. napędzany brzęczykiem. Nie powinien on powodować zbyt silnego ruchu wody, a co najwyżej lekki, bardzo subtelny. Rośliny są oczywiście wskazane, ale trzeba je tak posadzić, aby zapewnić rybom sporo wolnego miejsca do swobodnego pływania. Oświetlenie musi być koniecznie stonowane, np. przez rośliny pływające. Jako podłoże najlepiej sprawdza się drobny piasek o ciemnym jednak odcieniu. Inaczej babki będą mało widoczne. Można także zastosować drobny, ciemny żwirek, szczególnie gdy zamierzamy fotografować naszych podopiecznych. Wystarcza podmiana około 10% objętości wody na świeżą, dokonywana raz w tygodniu. Ważne jest utrzymywanie dna w jak najlepszej czystości, aby nie zalegały na nim resztki organiczne (spadek zawartości tlenu w wodzie i wzrost stężenia związków azotu).

Żywienie babek szklistych – mikro drapieżców jest cokolwiek uciążliwe. Niestety nie zauważyłem, aby pobierały karmę suchą, ale zapewne jakieś drobne jej cząstki są zjadane, o ile jest ona wysokobiałkowa, przeznaczona dla mięsożerców. Idealnym dla nich pokarmem są grube larwy solowca i drobny zooplankton. Jedzą także drobno siekane rureczniki, miażdżone larwy owadów oraz mrożonki, dostosowane do otworu gębowego. 

Babka szklista to gatunek bardzo łagodny i wielce towarzyski. Niestety wiele gatunków nie nadaje się na ich współtowarzyszy w akwarium. Obsada musi być bowiem starannie dobrana i składać się z przedstawicieli małych, spokojnych ryb, odpowiednich do nano zbiorników (kardynałek chiński, skrzeczyk karłowaty, ukośniki, małe razbory i drobnoustki, filigranowe kąsaczowate, karłowate krewetki itp.). Chcąc jednak dogłębnie obserwować ciekawą biologię omawianego gatunku należy przeznaczyć dla niego zbiornik gatunkowy. Moim zdaniem, jest to najlepsze rozwiązanie.

Rozróżnienie płci u omawianego gatunku jest trudne. Dojrzałe samice mają bardziej pękate partie brzuszne i widoczne komórki jajowe przez powłoki ciała. Inna jest także budowa brodawek moczopłciowych u obu płci, ale detale anatomiczne można stwierdzić jedynie używając powiększającej lupy. Rozmnażanie omawianego gatunku w akwarium nadal jest niejasne. Ryby trą się ponoć przy dnie, rozrzucając ikrę i nie przejawiając nad nią żadnej opieki. Gdy tylko uda mi się poczynić w tej dziedzinie jakieś postępy, to natychmiast Państwa poinformuję 😊

Skalar (Pterophyllum scalare) – opieka nad potomstwem, cz. II

Skalary zaczynają dobierać się w pary zwykle po osiągnięciu wieku około 10 miesięcy. Niekiedy jednak ma to miejsce już po ukończeniu 8 miesiąca życia, a czasami obserwuje się brak jakichkolwiek aktywności w tych zakresie u ryb starszych niż rok. Wszystko bowiem zależy od warunków środowiskowych, w tym żywienia. Obfitsze karmienie (szczególnie żywym pokarmem) przed tarłem osobników rodzicielskich ma u skalarów mniejsze znaczenie. Często bowiem pary i bez tego odbywają regularne tarła, nawet co 10-15 dni. W zbiorniku hodowlanym tarlaków nie karmimy, chyba że tarło znacząco się opóźnia. Wówczas podajemy niewielkie ilości bardzo starannie przepłukanego rurecznika, szklarki, ewentualnie ochotki zwracając szczególną uwagę na to, aby całość została od razu zjedzona lub niedojedzone resztki zostały szybko usunięte.

Akwarium tarliskowe powinno mieć pojemność 80-100 l, ale udane tarła obserwowane są także w mniejszych, rzędu 50-60 l. Jego wyposażenie to filtr (najlepiej gąbkowy, bez obudowy lub napędzany brzęczykiem), grzałka oraz standardowe, umiarkowanie silne oświetlenie. Konieczny jest przedmiot służący za substrat dla ikry w postaci, np. szklanej, plastikowej bądź ceramicznej płytki ustawionej pod kątem około 30-40º lub też glinianego stożka, który ja osobiście preferuję najbardziej. Nie polecam używania żywych roślin (ewentualnie można użyć odkażonych sztucznych), gdyż nawet po zdezynfekowaniu stanowią potencjalne źródło drobnoustrojów pogarszających jakość mikrobiologiczną wody. Ta zaś powinna być miękka (optymalnie do 3ºn), najlepiej pochodząca z filtra RO i mieć temperaturę 26-28ºC. Co ciekawe, z moich obserwacji wynika, że paradoksalnie wyższa ciepłota wody (np. 29ºC i więcej) powoduje większy odsetek jaj pokrywających się pleśnią bez względu na to, czy wlejemy preparat grzybobójczy, czy też nie. Kluczem do tego, aby ikra nie pleśniała jest bowiem jej kwaśny odczyn (pH 6,2-6,3). Gwarantuje on czystość mikrobiologiczną wody i niweluje konieczność profilaktycznego jej odkażania po zdeponowaniu. Po tarle zapewniamy rybom absolutny spokój. Przednią szybę przyciemniamy (np. szarym papierem, tekturą). Nocą także należy stosować oświetlenie zbiornika przy pomocy niewielkiej mocy żarówki (15 W) lub 3-4 choinkowymi, połączonymi szeregowo.

Larwy skalara wylęgają się po mniej więcej 48 godzinach od złożenia ikry na substracie. Początkowo wiszą przyczepione do niego za pomocą cieniutkich włókienek śluzu, a następnie sukcesywnie opadają na dno zbijając się w wibrujące kupki. Czasami rodzice mogą przenosić larwy, np. na szerszy liść rośliny, korzeń, itp. Substrat należy usunąć z akwarium z chwilą, gdy larwy go opuszczą, gdyż pozostała na nim mniejsza lub większa liczba zapleśniałych jaj może ujemnie wpływać na stan jakości wody. Zużywanie zapasów substancji odżywczych zgromadzonych w woreczkach żółtkowych trwa 5-6 dni. Po tym czasie wylęg zaczyna swobodnie pływać, a pierwszy dla nich pokarm powinien być już gotowy. Po paru dniach od tego momentu do zbiornika można wpuścić kilka niewielkich (1-1,5 cm) glonojadów, otosków lub ślimaków (ampularie).

Odchów narybku skalara nie jest trudny, o ile zapewnione jest prawidłowe jego żywienie (kluczowe są pierwsze 1-3 dni po rozpoczęciu żerowania) i zachowana dobra jakość wody w zbiorniku. Codziennie lub najdalej co drugi dzień trzeba zatem podmieniać 10-20% objętości wody na świeżą, uprzednio odstaną przez 24 godziny. Czynność tę najkorzystniej jest połączyć ze starannym czyszczeniem dna ze wszelkich resztek i nieczystości oraz przepłukaniu gąbki filtra. Na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń uważam, że obecnie (kto dziś jeszcze odsiewa mikroplankton celem otrzymania tzw. pyłu?) najlepszym pokarmem na pierwsze 2-3 dni życia narybku są żywe wrotki (można je kupić w zgrzewanych torebkach) i najdrobniejsze larwy solowca. Podajemy je kilkakrotnie w ciągu dnia, ale w niewielkich ilościach. Zamiast tych pierwszych lub naprzemiennie z nimi można podawać kultury pierwotniaków (wyhodowanych wcześniej na pożywkach organicznych lub z preparatów handlowych), a wymiennie z tymi drugimi – nicienie bananowe. Powyższe karmy można też dowolnie mieszać ze sobą. Większość jednak akwarystów wykarmia narybek skalara na samych tylko larwach solowca lub nicieniach (także „mikro”), bądź też na obydwu tych pokarmach razem. Są i tacy hodowcy, którzy podają zmielony na pył granulat dla ryb łososiowatych z dodatkiem innych karm pyłowych lub też stosują mrożonki, w tym serce wołowe lub indycze. Tych ostatnich pokarmów nie polecam, gdyż wzrost młodych jest wtedy bardzo nierównomierny. Dla kilkudniowych rybek z powodzeniem można wykorzystać inne mrożonki, np. moina, wrotka lub oczlik, a także żywy zooplankton (rozwielitka, oczlik) oraz bardzo drobno siekany, starannie wcześniej przepłukany (i odpowiednio przechowywany!) rurecznik (pokarm bardzo dobry i chętnie zjadany). Zwykle w trzecim tygodniu życia młode można stopniowo przyzwyczajać do markowych pokarmów granulowanych i płatkowych. Początkowo rybki jedzą je niechętnie, ale dość szybko się do nich przyzwyczajają. Tu jednak zalecam codziennie wieczorem zbierać z dna niedojedzone resztki, gdyż zwykle ślimaki, bądź glonojady sobie przez noc z nimi nie poradzą i zagrożona będzie jakość wody.

Początkowo młoda i niedoświadczona para może zupełnie nie sprawiać wrażenia, że potrafi opiekować się potomstwem. Często bowiem zdarza się, że ikra lub świeżo wyklute larwy zostają zjedzone i zachowanie to powtarza się przez 4-6 kolejnych tareł z rzędu. Te ostatnie mogą być nawet przenoszone z miejsca na miejsce, ale pewnego dnia znikają lub też codziennie zmniejsza się ich liczba. Nie należy się tym jednak przejmować, gdyż w rzeczywistości rzadko kiedy młoda para już na samym początku wie, jak opiekować się potomstwem, choć oczywiście zdarzają się tu wyjątki. To samo dotyczy pary przeniesionej w nowe miejsce, co często rodzi niesnaski między sprzedającym a kupującym. Tymczasem w nowych warunkach środowiskowych ryby niejednokrotnie reagują silnym stresem, który sprawia, że pożerają ikrę. Stres może mieć różne podłoże, ale najczęściej jego powodem jest obecności innych współmieszkańców w zbiorniku, ustawiczne niepokojenie, nieodpowiednie warunki środowiskowe, złe dobranie się pary rozpłodowej, itp. Choć determinacja rodziców chroniących ikrę bywa niekiedy naprawdę duża, to jednak stres doprowadza do powstania niekorzystnego scenariusza – lepiej teraz zjeść jaja/larwy i mieć energię na przystąpienie do ponownego tarła, niż dać pożreć je innym. I tak oto koło się zamyka. W hodowli skalara jest to zachowanie najzupełniej normalne i po kilku tarłach para rodzicielska niejako „wskakuje” na właściwy tor i zaczyna opiekować się potomstwem (o ile ma do tego predyspozycje, a osobniki ją tworzące były odpowiednio od małego przygotowywane, rzecz jasna). Niestety nie zawsze tak jest i w przypadku dłużej trwających niepowodzeń tarlaki sprawiające problemy należy rozdzielić i pozwolić im na połączenie się z innymi partnerami. Nierzadko zdarza się również, iż domniemana para okazuje się być dwoma samicami.

Prawidłowo wychowane i przygotowane, dobrze dobrane i zgrane osobniki rodzicielskie bardzo pieczołowicie opiekuje się złożoną ikrą, wylęgłymi larwami, a potem narybkiem. Bronią ich zawzięcie i z impetem atakują każdego intruza, np. zanurzoną do wody rękę hodowcy lub pęsetę z karmą. Rodzicom należy zapewnić bezwzględny spokój oraz brak jakiejkolwiek ingerencji ze strony hodowcy (szczególnie podczas przenoszenia larw). Zalecam przesłonienie przedniej szyby i słabe oświetlenie nocne zbiornika o czym pisałem powyżej. Najgorsze są tępe stuki lub roznoszące się hałasy. Miałem raz parę skalarów w akwarium stojącym na górnej półce regału. Na dole zbiornik zajmowała para dorosłych wężogłowów karłowatych, które nagle zaczęły ze sobą walczyć (to normalne u tego gatunku). W wyniku przepychanek gliniane rurki oraz większe kamienie na dnie były przesuwane (nie było podłoża) i powstawał krótkotrwały, ale roznoszący się hurgot. Powodował on paniczną wprost reakcję pary skalarów z młodymi, znajdujących się w akwarium powyżej. Ryby dosłownie uderzały głowami w szyby, płynęły gwałtownymi zrywami na oślep i ze stresu kładły się bokami na podłożu. Tylko szybka reakcja uratowała je przed ich okaleczeniem lub nawet utratą. Do podobnych sytuacji może dojść także w momencie, gdy w niedużym zbiorniku para ma już dość opieki nad młodymi i stara się od nich uwolnić, co jest oczywiście niemożliwe. Może nawet dojść do sytuacji, że tarlaki będą bezwładnie pokładały się na boki a potomstwo będzie okazyjnie obskubywało ich powłoki ciała niczym …. młode paletki. Wówczas parę należy wyłowić, bo jej dalsze utrzymywanie z potomstwem nie ma już sensu.

Warto przeczytać także te wpisy:

Skalar (Pterophyllum scalare) – opieka nad potomstwem, cz. I

Para przy złożu ikry

W niniejszym wpisie chciałbym Przedstawić Państwu parę skalarów, które samodzielnie opiekowały się u mnie potomstwem. Ryby nabyłem okazyjnie od hodowcy z Łomży. Jak wiadomo, panuje utarte przekonanie, że w wyniku wielopokoleniowej hodowli w niewoli skalary niemal całkowicie zatraciły swój pierwotny instynkt opieki nad potomstwem. W przeciwieństwie bowiem do wielu innych pielęgnicowatych nie mogły go prawidłowo rozwijać z powodu ogromnego na nie popytu. Ten zaś wymuszał na hodowcach globalny proceder odbierania zaraz po tarle substratu z ikrą i prowadzenia dalej sztucznej jej inkubacji oraz wychowu młodych.

Swoje obserwacje nad skalarami opiekującymi się potomstwem (przede wszystkim mieszańcami) rozpocząłem wiele lat temu. Robiłem wywiady hodowlane z wieloma akwarystami, a także z bardziej doświadczonymi sprzedawcami w wybranych sklepach zoologicznych. Niemało hodowców odwiedzałem osobiście. O pomoc prosiłem także moderatorów niektórych forów internetowych. Wyniki moich długoletnich „badań” można by w zasadzie streścić następująco: O ile na 100 par skalarów (głównie mieszańców) ikrą (przez pierwsze 1-3 dni) opiekuje się 25-30, o tyle larwami może 5-6, a narybkiem mniej niż 2% par. Słowo „badania” piszę celowo w cudzysłowie, gdyż nie były to ściśle naukowe, skrupulatne wyliczenia oparte o wybraną losowo grupę ryb, wariancję, odchylenie standardowe i inne tego typu parametry przyjęte w nauce. Ot, są to moje luźne dywagacje i przemyślenia jako wieloletniego hodowcy tych pięknych ryb, częstokroć, jak wspomniałem, podparte także obserwacjami innych akwarystów.  Od powyższych reguł zdarzają się jednak wyjątki.

Zdaniem bowiem niektórych hodowców poprzez modyfikację warunków środowiskowych można niejako na nowo wzbudzić instynkt opieki nad potomstwem u większego odsetka par. Przed laty na łamach miesięcznika „Nasze Akwarium” pisałem o systemie hodowli skalarów amerykańskiego hodowcy Davida Lassa, który utrzymywał, że w rzeczywistości bardzo duży procent osobników rodzicielskich potrafi opiekować się swoim potomstwem, a twierdzenia o rzekomym zatraceniu przez ten gatunek instynktu rodzicielskiego w wyniku wielopokoleniowej, sztucznej hodowli w niewoli uważał za mocno przesadzone. Przypomnę zatem pokrótce o co wówczas chodziło. Otóż Lass utrzymywał, iż kluczem do sukcesu, czyli posiadania pary skalarów opiekujących się młodymi są określone warunki środowiskowe, jakie należy stworzyć rybom od wczesnego etapu ich życia. Mają one bowiem priorytetowe znaczenie później – podczas rozrodu i bezpośrednio wpływają na behawioryzm tego okresu. I tak, hodowca ten zalecał utrzymywać młode osobniki wyłącznie w akwariach jednogatunkowych, dopuszczając jedynie obecność kilku kirysków, otosków, zbrojników itp.

Woda w zbiorniku powinna być niezbyt twarda (najlepiej do 12ºn) i zawsze lekko kwaśna (pH 6,5-6,8), o temperaturze 26-27ºC. Kolejnym warunkiem, jaki zdaniem Davida Lass’ea należy spełnić, aby skalary wykazywały instynkt opieki nad potomstwem jest utrzymywanie dobranych par osobno. Każdej zatem parze należy zapewnić oddzielny zbiornik i od tej pory utrzymywać w ścisłej izolacji od innych ryb, zwłaszcza tego samego gatunku (to bardzo ważne!). Oczywiście rybom zapewniamy jak najlepszy dobrostan.

Wszystko nie jest jednak takie proste. Otóż mając na uwadze zdrowie potomstwa, zgrupowane osobniki nie powinny być ze sobą spokrewnione (czyli muszą pochodzić od różnych genetycznie par). Inbred, czyli hodowla w pokrewieństwie wydatnie bowiem zmniejsza żywotność potomstwa, powoduje ujawnienie się u niego wad genetycznych i wielu niepożądanych cech. Najłatwiej jest osiągnąć to w przypadku posiadania kilku linii utrzymywanych ryb i z takiego materiału dobierać pary rodzicielskie, którym następnie zapewniamy oddzielne zbiorniki. Wymaga to dużo miejsca na akwaria, niemałych nakładów finansowych i mnóstwa czasu. Można wprawdzie zakupić osobniki do pary z innych hodowli, ale najczęściej nie ma się pewności, jak ryby były utrzymywane od małego. Co zatem zostaje akwaryście amatorowi? Na pewno zawsze można liczyć na łut szczęścia, że wreszcie natrafi się na parę skalarów opiekującą się młodymi 😊

Warto przeczytać także ten wpis:

oraz filmiki na moim kanale na You Tube:

Myszorówka natalska (Mastomys natalensis). Chów i rozród

Okrywa włosowa myszorówki jest miękka, a oczy duże i wyłupiaste

Ssak ten należy do rzędu gryzoni (Rodentia) i rodziny myszowatych (Muridae). Do dziś zwany jest mastomysem, mastomyszą, względnie myszą-masto. Nazwa w jęz angielskim brzmi Natal Multimammate Rat (Mouse) lub African Soft-furred Rat. Jego ojczyzną jest Afryka – bardzo rozległe tereny na południe od Sahary. W swojej ojczyźnie gryzonie te uchodzą za groźne szkodniki upraw rolnych.

Ssaki te są wysoce stadne, wszystkożerne, aktywne przez całą dobę, dość płochliwe i nieufne wobec człowieka

Gryzoń ten dorasta do 26 cm, z czego na ogon przypada około 11 cm. Osiąga masę ciała do niewiele ponad 100 g. Okrywa włosowa jest miękka, a oczy duże i wyłupiaste. Uszy są nieowłosione, zaokrąglone, dość blisko siebie osadzone. Znanych jest wiele odmian barwnych, m.in. cynamonowa, szekowata, szampańska, argente, golden yellow, biała, albinotyczna i inne.

U omawianego gatunku terytorialność i agresja wewnątrzgatunkowa są bardzo słabe

Ssaki te są wysoce stadne, wszystkożerne, aktywne przez całą dobę, choć głównie w nocy. Są dość płochliwe i nieufne wobec człowieka, nierzadko gryzą. Ich oswojenie zajmuje trochę czasu i zwykle nie jest całkowite. Z drugiej jednak strony terytorialność i agresja wewnątrzgatunkowa są bardzo słabe – zwierzęta bez problemu tolerują wzajemnie osobniki tej samej płci. Nigdy nie utrzymujemy ich pojedynczo, ale co najmniej w parach lub jeszcze lepiej w grupach (po kilka samców i samic, same samce lub same samice). Zwierzęta muszą jednak zostać połączone przed ukończeniem 7. tygodnia życia).

Myszorówki są ciepłolubne, ale wrażliwe na przegrzanie

Myszorówki są ciepłolubne, ale wrażliwe na przegrzanie, np. podczas letnich upałów. Temperatura powietrza nie powinna spadać poniżej 10°C. Chętnie kopią nory w podłożu. Bardzo dobrze wspinają się, ale słabo skaczą. Oddają kał i mocz w jednym miejscu. Z upodobaniem zgryzają drewno i tworzywo sztuczne. Nie wydzielają nieprzyjemnego zapachu. Dożywają 3 lat (samce).

Do chowu wystarcza mocna, metalowa klatka o rozstawie prętów do 0,5 cm

Do chowu wystarcza mocna, metalowa klatka (również wielopoziomowa) o rozstawie prętów do 0,5 cm, terrarium lub akwarium szczelnie przykrytym drobną siatką. Jej wymiary dla samca i 2–3 samic to: 70×40×35 cm. Wskazane jest umieszczenie w rogu małej kuwety. 1–2 razy w tygodniu udostępniamy pojemnik z piaskiem do kąpieli. Należy zastosować kamionkowe, ciężkie karmniki.

W pomieszczeniu nieodzowne są kryjówki oraz wszelkie elementy zachęcające zwierzęta do ruchu i zabawy

Grubość ściółki powinna wynosić co najmniej 10 cm. Dla dobrego samopoczucia zwierząt nieodzowne są kryjówki (domek, wyszczerbiona doniczka) oraz drabinki, sznury, konary, półki, rurki, kołowrotek itp. W przypadku grupy zwierząt najlepsza jest duża kryjówka, w której mogą się zmieścić wszyscy jej członkowie. Samiec jest większy od samicy i ma dobrze widoczne jądra w worku mosznowym. Prącie daje się łatwo wynicować. Odległość między odbytem i zaokrąglonym ujściem cewki moczowej jest u niego nawet dwa razy większa niż u samicy (widać już u osesków). U samic między odbytem a ujściem cewki moczowej znajduje się srom i już u kilkudniowych osobników dobrze widoczne są sutki.

Myszorówki są bardzo płodne – na zdjęciu ciężarna samica

Dojrzałość płciową myszorówki osiągają w wieku 8–10 tygodni, ale do rozrodu powinny przystępować po ukończeniu 4. miesiąca życia. Cykl płciowy trwa zwykle 5–6 dni, a ruja do kilkunastu godzin. Długość ciąży wynosi około 22 dni. Ssaki bardzo płodne – w miocie może urodzić się nawet ponad 20 młodych (zwykle 8–12). Kilka godzin po wydaniu na świat potomstwa pojawia się ruja poporodowa.

Gryzonie te są gniazdownikami. Masa ciała noworodków wynosi około 2 g. Mniej więcej po tygodniu młode pokryte są meszkiem, zaczynają widzieć po 15–16 dniach, a odsadzamy je po miesiącu. Samice tych gryzoni mają bardzo dużą liczbę sutków – może ich być nawet 14 par. Oswojone zwierzę możemy wziąć na dłoń lub podnieść obiema rękami. Osobniki agresywne chwytamy bardzo delikatnie za skórę na karku lub nasadę ogona.

Myszorówki są wszystkożerne – zielonka, warzywa, owoce i mieszanka ziaren stanowi podstawę diety. Jej dodatek to karmy pochodzenia zwierzęcego

Samice są troskliwymi matkami, ale w przypadku silnego stresu (np. brak kryjówki, niedobór białka w diecie) możliwy jest kanibalizm. U samic utrzymywanych w jednej grupie hodowlanej ruja może występować jednocześnie (tzw. synchronizacja rui). Dzięki temu młode rodzą się w tym samym czasie, a ich odchowem zajmują się wszystkie samice we wspólnym gnieździe.

Możliwe są adopcje obcych młodych na wczesnym etapie ich rozwoju. Myszorówka uważana jest za formę pośrednią między szczurem i myszą, nie krzyżuje się jednak z tymi gatunkami. Utrzymywane są w placówkach badawczych jako zwierzęta laboratoryjne. W niektórych rejonach świata (np. w niektóre stany USA) ich amatorski chów jest zabroniony.

Odchowane młode w wieku 21 dni

Afrykańska mysz pigmejska (Mus minutoides). Rozród

Troskliwi rodzice przy gnieździe z młodymi

Rozróżnienie płci może sprawiać cokolwiek problemy z uwagi na rozmiary zwierząt – można wspomóc się tu lupą. Samiec jest nieco mniejszy. Odległość między odbytem i ujściem cewki moczowej, pod którym znajduje się charakterystyczne uwypuklenie, jest u niego znacznie większa niż u samicy. Dobrze widoczne są jądra – pod skórą (młody samczyk) lub w worku mosznowym (stary samiec).

Jednodniowy osesek myszy pigmejskiej

Dojrzałość płciową myszy pigmejskie osiągają w wieku 4–6 tygodni, ale do rozrodu powinny przystępować osobniki, które ukończyły 2,5 miesiąca. Jest to gatunek poliestralny. Cykl płciowy trwa 4–5 dni, a ruja od kilku do kilkunastu godzin. Po kopulacji pochwa zamykana jest białawym czopem kopulacyjnym, uformowanym z wydzieliny gruczołów dodatkowych samca (pęcherzyków nasiennych i gruczołu krokowego). Wypada on po 1–2 dobach.

Dwudniowe oseski w gnieździe

Ciąża trwa około 19 dni. W miocie rodzi się do 7 młodych (zwykle 2–4), a zatem są to mniej liczne mioty niż ma to miejsce u myszy laboratoryjnej.Masa ciała noworodków wynosi około 0,8 g. Płodna ruja poporodowa pojawia się zwykle mniej więcej dobę po porodzie i jeśli nie chcemy, aby doszło do ponownego zapłodnienia samicy należy kilka dni wcześniej oddzielić od niej samca. Ssaki te są oczywiście gniazdownikami – młode rodzą się ślepe, głuche, łyse i bezradne.

Szczególnie niepokojenie samicy może prowadzić do pożarcia przez nią osesków

Nierzadki jest kanibalizm młodych. Szczególnie niepokojona samica może zjeść swoje potomstwo. Miałem też przypadki nieogrzewania i niekarmienia przez matkę młodych, co szybko doprowadzało do ich śmierci. Samice utrzymywane w grupie często wspólnie odchowują potomstwo w jednym gnieździe (młode mogą być w różnym wieku).

Oseski w wieku 5 dni

Oseski pokrywają się sierścią 8-10 dnia), otwierają oczy 12-14 dnia, zaczynają słyszeć od 4-go dnia, zęby wyrzynają im się od 8-12 dnia, a w skórze pojawia się pigment od 3 dnia. Mleko matki stanowi wyłączny pokarm osesków do 2-go tygodnia życia, czyli momentu otwarcia się oczu.

Młode w wieku około 11 dni

Młode można odsadzać od matki już wieku 3-3,5 tygodni (wtedy przestają ssać i pobierają już pokarm stały). W tym czasie należy rozdzielić je według płci. W roku samicy nie powinno się pozwalać na więcej niż 3-4 wykoty. Okres między oddzieleniem potomstwa a ponownym dopuszczeniem do samca powinien wynosić co najmniej 3-4 tygodnie. Samice eksploatowane permanentnie szybko słabną i krótko żyją.

Młode w różnym wieku, od wielu samic odchowywane w jednym gnieździe

O zasadach chowu afrykańskiej myszy pigmejskiej przeczytasz tu:

„Afrykanska mysz pigmejska. Chów”

Świergotka seledynowa (Psephotus haematonotus) – lęgi 2020

O tych pięknych (w niewoli wyhodowano wiele odmian barwnych), średniej wielkości papugach, pochodzących z południowo-wschodniej Australii pisałem już wielokrotnie wcześniej:

„Świergotka seledynowa. Lęgi”

„Świergotka seledynowa. Pisklę”

„Świergotka seledynowa. Ogólnie”

W sezonie 2020 utrzymywałem jedną parę (samiec Orange opal, samica Opal) w dużej klatce (120x50x60 cm) stojącej na wolnym powietrzu pod wiatą. Pierwszy lęg, w marcu, skończył się niepowodzeniem. Choć wszystkie 3 jaja były zapłodnione, to wszystkie zarodki zamarły i to na ostatnim etapie rozwoju. Prawdopodobną tego przyczyną były przymrozki (budka doczepiona była na zewnątrz klatki) lub spłoszenie samicy, np. w nocy i jej zbyt późny powrót do gniazda. Drugi jednak lęg był w pełni udany. Samica zniosła 4 jaja, z których wylęgły się 3 pisklęta. Wszystkie zostały pomyślnie odchowane, co widać na załączonych zdjęciach.

Świergotki przystępują do lęgów zwykle dwa razy w roku, ale bywa, że tylko raz lub trzy razy. Nie w każdym sezonie, nawet doskonale dobrana para, bez problemu odchowuje potomstwo. Zdarza się, że lęgi są marnowane (jaja są najczęściej niezapłodnione lub kluje się jedno, góra dwa młode). Także dobra para przeniesiona w inne miejsce (np. do innego hodowcy) może marnować lęgi i być „nie do poznania”. Świergotki to zwykle troskliwi rodzice, ale zdarza się, że po kontroli budki samica porzuca lęg. Taka sytuacja miała miejsce tego lata u mojego kolegi, który zajrzał do budki (i to w momencie, gdy samica była poza nią) stwierdzając 7 jaj. Niestety samica nie podjęła już wysiadywania i zarodki zamarły. Innym znowu razem pewien znajomy hodowca kupił parę, ale samiec był bardzo otłuszczony. Samica składała jaja, ale za każdym razem były one niezapłodnione. Na te i inne aspekty rozrodu u omawianego gatunku trzeba mieć zawsze baczenie, aby uniknąć przykrego zaskoczenia.

Dużo pytań jakie Państwo do mnie przesyłacie dotyczy trzymania świergotek ze współplemieńcami i innymi gatunkami ptaków ozdobnych. Otóż uważam, że każdą dobraną parę należy trzymać oddzielnie. W okresie godowym świergotki są agresywne, choć towarzystwo papużek falistych i nimf zwykle im nie przeszkadza (o ile woliera jest odpowiednio duża). Ze wszech miar polecam swobodny wybór partnera lęgowego poprzez umieszczenie we wspólnej wolierze kilku lub kilkunastu młodych, ale dojrzałych już rozpłodowo, niespokrewnionych ze sobą osobników. Niemniej zestawianie par przez hodowcę również jest możliwe i wielu dowolnie dobiera partnerów lęgowych. Trzeba tylko zwracać baczną uwagę na to, czy ptaki są kompatybilne pod względem odmiany barwnej (tej samej lub pokrewnej). 

Do lęgów najlepiej użyć budki o wymiarach 25x25x30 cm z otworem wejściowym o średnicy 6 cm. Dno wykładamy trocinami zmieszanymi z torfem lub odrobiną ziemi próchnicznej. Samica może znieść 8 jaj (zazwyczaj jest ich 5-6), które wysiaduje zwykle przez 20-22 dni, ale okres ten może przedłużyć się do 24 dni. Nie radzę więc zbyt pochopnie podejmować decyzję o usunięciu na pewno niezapłodnionych lub z zamarłymi zarodkami jaj.

Świergotki seledynowe to bardzo wdzięczne papugi. Wydawane przez nie odgłosy nie są uciążliwe (w czasie lęgów są wręcz ciche). Niewątpliwą zaletą tych ptaków jest ich duża odporność na choroby i niekorzystne warunki środowiskowe. Bez problemu można je bowiem całorocznie utrzymywać w wolierze zewnętrznej. Także z wyżywieniem nie ma najmniejszego problemu. Obok mieszanki ziaren dla średnich papug jedzą także wszelkie warzywa, owoce, zioła i chwasty. W czasie lęgów zawsze podaję swoim ptakom gwiazdnicę pospolitą i to w dużych ilościach. 

Samica sama karmi pisklęta przez około 2 tygodnie, a potem dołącza się samiec (dobry samiec oczywiście od początku karmi swoją partnerkę). Młode opuszczają budkę po 30-35 dniach i jeszcze przez 2 tygodnie są dokarmiane przez rodziców. Gdy tylko zaczną same jeść należy je oddzielić, gdyż zdarza się, że ojciec zaczyna prześladować swoich synów (wobec córek zazwyczaj jest obojętny). W małej klatce może to skończyć się nawet śmiercią młodego. W wolierze trzeba zadbać o ciszę i spokój, bowiem podloty po opuszczeniu gniazda są płochliwe. Nierzadko dotkliwie ranią się rozbijając o siatkę i elementy wnętrza pomieszczenia. Dlatego też należy zachowywać się spokojnie (nie robić gwałtownych ruchów, nie hałasować itp.) i nie dokonywać żadnych zmian w wystroju pomieszczeń hodowlanych, trzymać z dala inne zwierzęta, np. psa oraz dzieci 😊  

Afrykańska mysz pigmejska (Mus minutoides). Chów

Myszy pigmejskie to ssaki stadne i wysoce socjalne, stąd nigdy nie należy chować ich pojedynczo

Ten mały, dorastający wraz z ogonem do 11 cm ssak należy do rzędu gryzonie (Rodentia) i rodziny myszowatych (Muridae).  Osiąga masę ciała około 12 g. Ubarwienie nominatywne jest z wierzchu rdzawobrązowe, a od spodu jaśniejsze, zwykle białawe. Oczy są duże, podobnie jak uszy, które są osadzone z tyłu głowy. Ogon jest skąpo owłosiony i mierzy około 4 cm.

Woda ma kluczowe znaczenie dla myszy pigmejskich – jej dłuższy niż dobę brak może zakończyć się dla nich tragicznie

W naturze mysz pigmejska zamieszkuje Afrykę Subsaharyjską, poprzez Środkową i Wschodnią, aż do RPA i Suazi. Są to w większości tereny suche, pustynne, ubogie w wodę. Jednym ze sposobów pozyskiwania przez ssaki wody pitnej jest wygrzebywanie (odsłanianie) większych kamyków u wejścia do nor. Rankiem zbiera się na nich rosa, którą zwierzęta zlizują. W niewoli myszy pigmejskie są bardzo wrażliwe na dłuższy niż dobę brak wody.

Wszelkie kryjówki są w terrarium niezbędne

Ssaki te są stadne, wysoce socjalne, stąd nigdy nie należy chować ich pojedynczo. Członkowie stada wspólnie opiekują się potomstwem. Raz dobrana, o ustalonej hierarchii grupa jest agresywna i terytorialna wobec nowo wprowadzanych osobników. Samce w grupie nie prowadzą ze sobą poważniejszych walk, o ile zwierzęta nie są utrzymywane w nadmiernym zagęszczeniu, a pomieszczenie jest wystarczająco duże. Generalnie agresywniejsze są samice i to one bronią gniazda oraz młodych.

Myszy pigmejskie zwykle nie jedzą ani warzyw, ani zielonki czy owoców – co najwyżej mogą zlizywać z nich sok lub wodę

Myszy te są z natury ciepłolubne. Optymalna temperatura powietrza w pomieszczeniu to 22–26°C. W razie konieczności należy zamontować emiter ciepła, żarówkę lub matę grzewczą. Niemniej można je od małego łatwo przyzwyczaić do temperatury pokojowej (oczywiście w normalnie ogrzewanym zimą lokalu) i nie jest wówczas wymagane żadne dodatkowe dogrzewanie w terrarium.

W żywieniu, oprócz mieszanek ziaren dla ptaków ozdobnych duże znaczenie mają także owady karmowe, w tym szczególnie ich larwy

Przez lata, od wiosny do jesieni, prowadziłem hodowlę „pigmejek” w dużym, dobrze od góry zabezpieczonym akwarium, ustawionym na wolnym powietrzu na działce. Nocą i w zimne dni myszy miały jednak zapewnione dwie maty grzewcze. Ponadto za kryjówki służyły in wełniane lub puchowe kapcie, w których zakładały gniazda. Zapewniona była także gruba na około 15 cm, bogata w różnorodne elementy składowe ściółka, dodatkowo przykryta warstwą siana i suchych liści.

Ciepłe elementy w ściółce, jak np. stare bambosze są przez myszy bardzo lubiane i obierane na gniazda

Dlatego też, moim zdaniem, opinie o ciepłolubności gatunku są nieco wyolbrzymione. Najważniejsza dla omawianych myszy jest bowiem temperatura w kryjówce i jej najbliższym otoczeniu – tu powinna być ona rzeczywiście dość wysoka. Poza kryjówką, temperatura powietrza niższa o kilka stopni nie wpływa negatywnie na kondycję i zdrowie myszy (stopniowo do takich warunków przyzwyczajonych).

Myszy pigmejskie kopią nory w podłożu, szybko biegają i bardzo dobrze wspinają się oraz błyskawicznie skaczą

Są to zwierzęta wszystkożerne, aktywne całodobowo, choć najbardziej w nocy. Kopią nory w podłożu, szybko biegają i bardzo dobrze wspinają się oraz błyskawicznie skaczą niczym żywe sprężynki– ich łapanie może być nie lada wyzwaniem, zwłaszcza w mieszkaniu, po ucieczce z terrarium. „Pigmejki” mają bardzo szybką przemianę materii – muszą często coś jeść, są ruchliwe, szybkie, zwinne i nader ciekawskie.

W stosunku do człowieka myszy pigmejskie są zwykle płochliwe i nieufne

W stosunku do człowieka są zwykle płochliwe i nieufne. Zachowują stały dystans i niełatwo jest je oswoić, choć jest to możliwe. Ich mocz nie wydziela nieprzyjemnego, tzw. mysiego zapachu, jest znacznie zagęszczony. Dożywają 4 lat. Znanych jest kilka odmian barwnych, m.in. biała i niebieska.

 

Najlepszym dla nich pomieszczeniem jest terrarium

Najlepiej utrzymywać je w niewielkim haremie w terrarium (dla pary: 40×20×35 cm) albo pojemniku typu faunaboks. Klatki, nawet takie o rozstawie prętów mniejszym niż 0,5 cm, nie nadają się dla tych ssaków, gdyż są one w stanie przecisnąć się między prętami i uciec, zwłaszcza młode osobniki. Terrarium można urządzić w typie stepu, ale z dość grubą warstwą ściółki – co najmniej 8 cm.

Myszy pigmejskie są z natury ciepłolubne, ale …

Wskazane są różnorodne kryjówki (małe domki, budki, jaskinie, rury z kartonu, PCW, korka lub gliny, wyszczerbione doniczki, łupiny kokosu, itp.), a także korzenie, kamienie, suche wiechcie traw i trzciny, gałęzie, półki, poskręcane liny, drabinki oraz mały kołowrotek o litych ściankach. Zwierzęta chowane w grupie w małych, źle urządzonych pomieszczeniach często gryzą się wzajemnie, zwłaszcza po ogonach i uszach.

 

Przy przenoszeniu na małe odległości mysz można delikatnie chwycić za ogon, ale zawsze jak najbliżej jego podstawy

Myszy pigmejskie należy chwytać obiema rękami lub przenosić w kryjówce, np. kartonowej rurce z zatkanymi końcami, pojemniku itp. Przy przenoszeniu na małe odległości zwierzę można delikatnie chwycić za ogon, ale zawsze jak najbliżej jego podstawy. Tu jednak trzeba być przygotowanym na szybkie, paniczne jego ruchy całym ciałem. Afrykańskie myszy pigmejskie mogą przenosić pokarm w małych woreczkach (torebkach) policzkowych.

„Pigmejki” mają bardzo szybką przemianę materii, są ruchliwe, szybkie, zwinne i ciekawskie

Omawiane myszy mogą mieć od 18 do 34 par chromosomów. Jest to spowodowane występującymi w nich anomaliami strukturalnymi, głównie unikalną translokacją materiału genetycznego między autosomami a chromosomami płci. Skutkiem tego jest modyfikacja systemu determinacji płci. W populacji licznie występują osobniki o genotypie XY, które są biologicznymi samicami, a nie – jak można by oczekiwać – samcami. Oprócz tego spotyka się też samice o typowym genotypie XX.

Bogata w różne komponenty ściółka (siano, mech, liście, trociny, ścinki drewniane itp.) to gwarancja dobrego dobrostanu naszych podopiecznych

W żywieniu „pigmejek” dobrze sprawdzają się mieszanki dla ptaków ozdobnych, w których dominują różnorodne małe nasiona, m.in. kanar, len, owsik, konopie, murzynek, kardi, siemię lniane, różne gatunki prosa, słonecznika, ryżu i orzeszków oraz gryka, owies, sorgo. Dobre jest także proso w kłosach itp. Co jakiś czas podajemy także larwy i postacie dorosłe owadów karmowych (świerszcze, karaczany, szarańcze, larwy mącznika młynarka, drewnojady, kiełże z rodzaju Gammarus).

Wężogłów karłowaty (Channa gachua). Chów

Ten drapieżny gatunek należy do rodziny żmijogłowowatych (Channidae). Jego nazwa w jęz. angielskim brzmi: Dwarf snakehead. W naturze zasiedla rozległy obszar Azji – od wschodniej części Afganistanu poprzez Azję Środkową i Południowo-Wschodnią po Indonezję. W akwarium maksymalna długość ryby zwykle nie przekraczają 20 cm. Zbiornik musi być zawsze szczelnie przykryty, gdyż wężogłowy są mistrzami ucieczek. Ich ciało jest charakterystycznie wydłużone, walcowate, płetwy grzbietowa i odbytowa są znacznie wydłużone, ale niewysokie, spłaszczona głowa przypomina wzorem łusek głowę węża, płetwy piersiowe są duże, podobnie jak pokaźny otwór gębowy otoczony mięsistymi wargami. Na górnej, zewnętrznej części pyska widoczne są dwa krótkie wąsiki. Ryby te co jakiś czas zaczerpują powietrze atmosferyczne. Umożliwia im to tzw. narząd nadskrzelowy, składający się z jamy i niezwykle bogato unaczynionych wyrostków. Są zdolne do przemieszczania się na krótkie dystanse poza wodą, np. nocą w czasie lub po deszczu, bądź podczas rosy.

Dymorfizm płciowy najlepiej widać u osobników dorosłych. Płetwy grzbietowa i odbytowa są u samca nieco większe, a głowa szersza (patrząc z góry). Ich barwy stają się wyraziste w okresie godowym. Samiec jest ponadto mniejszy i drobniejszej budowy niż masywna samica, której walcowate ciało jest bardziej wypukłe w części brzusznej. Niemniej, są to moje obserwacje u tego gatunku, bo wg. niektórych autorów jest dokładnie na odwrót 😊W niewoli wyhodowano wiele odmian barwnych tego gatunku.

Młode ryby można trzymać w grupach, ale po dorośnięciu lepiej jest oddzielić dobraną parę (zapewniamy jej zbiornik min. 180-200 l) lub trzymać pojedynczo, względnie z innymi spokojnymi rybami o podobnych rozmiarach ciała (np. niektórymi pielęgnicowatymi). Bezwzględnie dla zachowania właściwego dobrostanu wężogłowów zbiornik należy wyposażyć w różnorodne kryjówki (rurki, tuby korkowe, groty, kamienne jazy, korzenie, doniczki, opadłe liście dębowe lub bukowe, lignity itp.). Trzeba dodać, że pożądane są ze dwie rurki unoszące się na powierzchni wody – ryby często w nich odpoczywają (mój samiec często z nich korzystał). Rośliny nie są przez nie niszczone, ale najlepiej sadzić je w pojemnikach (zwłaszcza żabienice) lub zwartych kępach (szczególnie zwartki). Także egzemplarze pływające są bardzo wskazane – od typowych (pistia rozetkowa, limnobium gąbczaste, wąkrotka, itp.) po luźno unoszące się w toni wodnej kłęby wywłócznika lub rogatka. Jako podłoża używamy drobnego żwirku, względnie grubszego piachu. Wystarcza zwykła woda wodociągowa o pH 6-7 i temperaturze w granicach 22-28°C. Niektórzy hodowcy utrzymują ten gatunek całorocznie w akwarium nieogrzewanym (oczywiście w normalnie ogrzewanym zimą lokalu), co niejako w sposób zbliżony do naturalnego zapewnia sezonową obniżkę temperatury (zimą 17-20°C nie czyni rybom żadnej szkody). Wężogłowy preferują przytłumione oświetlenie. Największą aktywność przejawiają po zmroku i nocą. Do filtracji wystarcza dobry filtr wewnętrzny lub też zewnętrzny, kubełkowy, zapewniający lekki, subtelny ruch wody. Podmiany wody należy łączyć z odmulaniem dna z resztek organicznych (nie musi być bardzo dokładne), gdyż ryby te preferują raczej starą wodę (ewentualna podmiana powinna obejmować nie więcej niż 10% objętości akwarium, najlepiej co 2-3 tygodnie).

Agresja i terytorializm leżą w naturze omawianego gatunku. Ta wewnątrzgatunkowa potrafi być czasami bardzo silna, zwłaszcza pomiędzy dorosłymi samcami. Jednakże nawet dobrana para może okresowo toczyć ze sobą boje, których wynikiem są zwykle ubytki w płetwach lub nawet zranienia, które jednak goją się bardzo szybko. Niekiedy jednak walki kończą się śmiercią jednego z partnerów, zwłaszcza w zbyt małym i pozbawionym dogodnych kryjówek zbiorniku. Dlatego też, aby złagodzić jej ewentualne skutki do akwarium z parą wężogłowów można wprowadzić tzw. dither fish, czyli gatunki ryb towarzyszących o odmiennych zachowaniach i biologii, zamieszkujące inne strefy w zbiorniku, które celowo łączy się z danym taksonem głównym, aby zmniejszyć u niego płochliwość, bądź agresję [wykorzystuje się tu zdolność oceny swego bezpieczeństwa w danym środowisku (tu akwarium) na podstawie zachowania innych gatunków]. Osoba, od której nabyłem dorosłą parę wężogłowów karłowatych miała w charakterze gatunku rozpraszającego parę dorosłych gurami dwuplamych. Wężogłowy nie zwracały na nie uwagi, a agresja samicy wobec partnera wyraźnie wówczas zmalała. Ja również, za radą sprzedającego, użyłem tych ryb, choć potem zrezygnowałem z nich na rzecz wielu, rozmaitych kryjówek i obfitej roślinności pływającej.

Małe gatunki ryb będą w akwarium z wężogłowami stale zagrożone pożarciem lub okaleczeniem. Omawiane ryby są bardzo żarłoczne i łapczywie rzucają się na pokarm. Młode osobniki jedzą wszelkie mrożonki (serce wołowe, ochotka, kryl) i karmę żywą (rurecznik, larwy owadów itp.), dorosłe zaś: czerwone robaki, świerszcze i karaczany, larwy mącznika, drewnojady, krewetki, kiełże, małe ryby karmowe, filety rybne itp. Przyzwyczajone pobierają także karmę suchą, głównie wysokobiałkową. Osobniki dorosłe można karmić co drugi dzień, a nawet rzadziej.

Wężogłów karłowaty to jeden z najpopularniejszych i najłatwiejszych w chowie przedstawicieli z rodzaju Channa

Notropis chrosomus w oczku wodnym

O tej pięknej i ciekawej, północnoamerykańskiej rybie z rodziny karpiowatych (Cyprinidae), zwanej po angielsku Rainbow shiner, a po polsku czasami błyszczkiem tęczowym pisałem już wielokrotnie. Poniżej podaję linki do poszczególnych wpisów i zapraszam do zapoznania się z ich treścią.

„Notropis chrosomus. Chów”

„Notropis chrosomus. Rozród”

„Notropis chrosomus. Tarło parami”

„Notropis chrosomus w obiektywie autora”

Pisałem wcześniej, że ryba ta żyje około 2 lat, czego teraz, na podstawie własnych obserwacji praktycznych, nie potwierdzam. W moim oczku wodnym stadko kilkunastu „notropisów” bez problemu przeżyło trzecią zimę. Ryby nadal mają się świetnie. Początkowo, wiosną są mniej ruchliwe i trzymają się głębszej wody. W miarę jednak podnoszenia się jej temperatury stają się ruchliwe, widoczne i przywdziewają piękne godowe barwy. Zapewne długość życia 2 lat dotyczy osobników trzymanych w akwarium, gdzie warunki środowiskowe są podobne przez cały rok (w oczku wodnych temperatura wody zimą przy dnie wynosi 3-4°C, stąd i metabolizm ryb jest minimalny i żyją one przeto dłużej).

W tym roku ryby tarły się w maju przy brzegu na załamaniach folii, mimo że przygotowałem im dwie kuwety z otoczakami. Nad tymi ostatnimi również dochodziło do zbliżeń, ale wcale nie tak ochoczo, jak ma to miejsce w akwarium zimnowodnym, będącym tarliskiem.

Narybku prawdopodobnie jeszcze nie udało mi się odchować, gdyż w oczku mam także inne ryby, m.in. słonecznice. Muszę poczekać aż narybek (dość liczny) podrośnie i zacznie się wybarwiać, a wówczas możliwa będzie jego identyfikacja. Tymczasem przedstawiam Państwu kilka zdjęć tych jakże pięknych i żywotnych ryb. Gorąco zachęcam do ich chowu i rozmnażania zarówno w akwarium zimnowodnym, jak i w oczku wodnym.

Nymphaea „Wanvisa” i „Perry Orange Sunset”

W niniejszym wpisie postanowiłem przypomnieć co nieco o wymaganiach i pielęgnacji lilii wodnych w oczku wodnym oraz przedstawić dwie piękne odmiany grzybieni, które w sezonie roku 2020 zakwitły w moim głównym oczku – „Wanvisa” (wybrana lilią roku 2010 przez International Waterlily and Water Gardening Society) i „Perry Orange Sunset”. Wcześniej o liliach wodnych pisałem tu:

„Grzybienie, cz. I” „Grzybienie, cz. II” „Lilie wodne”

Odmiana „Wanvisa” zwana jest lilią dwukolorową (z kwiatami częściowo żółtymi, przy czym u poszczególnych kwiatów akcenty żółte komponują się inaczej), nazwana tak na cześć buddyjskiego święta, upamiętniającego narodziny, oświecenie i śmierć Buddy. Lilię tę odkrył w 2009 r. w Tajlandii dr Nopchai Chansilpa (co ciekawe, jej siewkę znaleziono w basenie z „Joey Tomocik”). Nie każdy jednak kwiat jest dwukolorowy i czasem trzeba długo czekać na ten upragniony i najbardziej osobliwy, z mniejszą lub większa domieszką żółtej barwy (przyjmuje się, że średnio co 25 jest dwukolorowy). Zwykle pojawia się on nagle po serii kwiatów jednokolorowych (pomarańczowo-łososiowo-różowe z drobnymi cętkami/przecinkami o kremowych barwach) lub, co ma miejsce bardzo rzadko, od razu (taka właśnie sytuacja miała miejsce u mnie w bieżącym sezonie – otrzymałem od kolegi spore kłącze z pąkami i liśćmi i już pierwszy kwiat okazał się być dwukolorowym 😊)

Liście „Wanvisy” są ciemne, brązowe do niemal czarnych (zwłaszcza młode) z widniejącymi na nich drobnymi, ciemnozielonymi plamkami. Z wiekiem liście zielenieją. Odmiana ta preferuje stanowisko nasłonecznione, ewentualnie lekko ocienione i głębokość sadzenia 40-80 cm. Rośnie szybko, kwitnie obficie (VI-IX), dobrze rozmnaża się z kłączy, jest mrozoodporna i nie sprawia większych problemów w uprawie. Jest to odmiana bardzo dekoracyjna.


Twórcą drugiej odmiany był Perry D. Slocum. Kwiaty są tu duże, wyniosłe nad wodę, o płatkach ułożonych gwiaździście, barwy łososiowej z pomarańczowym odcieniem i odrobiną różowości. Liście są okrągłe, brązowo-ciemnozielone (od spodu czerwone) z ciemnym nakrapianiem – tworzą doskonały kontrast względem kwiatów. Kwitnie obficie (VII-IX). Warunki uprawy są podobne jak u „Wanvisy”, ale może rosnąć głębiej – nawet do 120 cm.

Poniżej kwitnąca w moim oczku wodnym lilia odmiany „Perry Orange Sunset” – zdjęcia robione przy różnych natężeniach światła.

Koszatniczka (Octodon degus). Chów

Koszatniczki to ssaki towarzyskie, ciekawskie, ruchliwe, stadne i wysoce socjalne

Gryzoń ten należy do rodziny koszatniczkowatych (Octodontidae). Jego ojczyzną jest Ameryka Południowa (środkowa część Chile, od równin nabrzeżnych po zachodnie zbocza Andów). W naturze kopie podziemne tunele. Jego nazwa w jęz. angielskim brzmi: Degu. Znanych jest kilka odmian barwnych, m.in. czarna, biała, kremowa, srebrna, piaskowa, łaciata i inne.

W niewoli koszatniczki dożywają 8 lat

Dorasta do 36 cm, z czego na ogon przypada do 16,5 cm. Masa ciała może dochodzić do 300 g. Ogon pokryty jest sztywnym włosem, który na jego końcu tworzy ciemno zabarwioną, gęstą szczoteczką. Ciemno zabarwione uszy są niemałe i prawie pozbawione włosów. Zęby zaś mają pomarańczowożółtą barwę. Wokół pyska znajdują się długie włosy czuciowe zwane wibrysami. Koszatniczki dożywają około 8 lat.

 

Koszatniczek nie powinno się utrzymywać pojedynczo

Omawiane ssaki są towarzyskie, ciekawskie i ruchliwe, a przy tym stadne i wysoce socjalne. Nie powinno się zatem trzymać ich pojedynczo. Chowamy je w parach bądź w haremie. Można także trzymać dwa lub trzy osobniki tej samej płci. Są aktywne praktycznie przez całą dobę, z krótkimi okresami snu. Generalnie są łatwe do oswojenia i dość łagodne, ale początkowo mogą wykazywać płochliwość i nieufność wobec opiekuna. Zdarza się, że gryzą.

Ssaki te chętnie zgryzają drewniane i plastikowe elementy pomieszczenia

Chętnie kopią w ściółce i dobrze się wspinają. Szczególnie samce są terytorialne i znaczą teren moczem. Kończyny piersiowe zwierzęcia są bardzo sprawne i chwytne. Zgryzają drewniane i plastikowe elementy pomieszczenia. Należy podawać im gałązki drzew owocowych i niektórych innych liściastych, ewentualnie pumeks. Mają rozbudowaną komunikację ruchową oraz głosową (piski, ćwierkania itp.).

Koszatniczki są ściśle roślinożerne

Koszatniczki są ściśle roślinożerne. Ich przewód pokarmowy nie jest przystosowany do trawienia dużych ilości pasz objętościowych soczystych. Podawania tych ostatnich należy zatem unikać lub stosować je jedynie w małych ilościach i niezbyt często, zawsze po uprzednim stopniowym przyzwyczajeniu do nich zwierzęcia.

W diecie cukry proste są dla koszatniczek najbardziej niebezpieczne

Ssak bardzo wrażliwy na zawartość w diecie cukrów prostych, których jego organizm nie potrafi metabolizować (zwłaszcza fruktozy zawartej, np. w jabłkach i gruszkach). Dodatkowo hormon insulina ma odmienną, nietypową budowę i znacznie słabiej reguluje stężenie cukru we krwi. Nadmiar powyższych związków w diecie, a także tłuszczów i węglowodanów (skrobia), skutkuje tu stałym wzrostem stężenia glukozy we krwi (hiperglikemia) i otyłością. Prowadzi to szybko do insulinooporności i rozwinięcia się cukrzycy typu II.

Koszatniczki źle żywione łatwo się otłuszczają

Systematyczne ścieranie stale rosnących siekaczy i zębów policzkowych jest bardzo ważne. Proces ten zachodzi podczas codziennego długotrwałego żucia niskokalorycznej karmy o wysokiej zawartości włókna, a małej tłuszczu, węglowodanów i białka (głównie siano, susze, gałązki drzew liściastych, zielonka), a nie jak się powszechnie uważa dzięki podawaniu twardej karmy, np. suchego chleba. Żucie karmy sprawia, że ssaki są stale zajęte i nie przejawiają niekorzystnych zachowań (np. wygryzania okrywy włosowej sobie lub towarzyszom). Zachowana jest dobra perystaltyka jelit, a tym samym sprawny pasaż treści pokarmowej.

Ssaki nie wydzielają nieprzyjemnego zapachu – ich kał jest bardzo suchy, a mocz zagęszczony

Zwierzętom należy 3–4 razy w tygodniu udostępnić pojemnik wypełniony (najczęściej w jednej trzeciej) specjalnym piaskiem/pyłem wulkanicznym do kąpieli „na sucho”. Dzięki temu następuje oczyszczenie okrywy włosowej z zalegających na niej zanieczyszczeń, zwłaszcza tłustych pozostałości wydzielin gruczołów. Kąpiel powinna trwać do 20 minut. Po tym czasie naczynie usuwamy, aby nie doszło do zanieczyszczenia piasku odchodami oraz by nie doprowadzić do nadmiernego przesuszenia włosów. Co jakiś czas wymieniamy piasek na świeży.

Zdenerwowana koszatniczka może uderzać ogonem o podłoże

Zdenerwowana koszatniczka może uderzać ogonem o podłoże. Biegając, trzyma zaś ogon zadarty do góry. Ssaki te są odporne na brak wody, ale wrażliwe na przegrzanie (optymalna temperatura powietrza to 19-21°C). Źle żywione, łatwo się otłuszczają. Mogą gromadzić pokarm w kryjówkach. Nie wydzielają nieprzyjemnego zapachu – kał jest bardzo suchy, a mocz zagęszczony. Występuje u nich zjawisko koprofagii (zjadanie nocnego kału miękkiego).

Przewód pokarmowy koszatniczek nie jest przystosowany do trawienia dużych ilości pasz objętościowych soczystych

Do chowu najlepsza jest metalowa, wielopoziomowa klatka o wymiarach dla dwóch osobników co najmniej 70 × 40 × 70 cm. Pomieszczenie należy wyposażyć w kołowrotek, konary, półki, drabinki, tunele, drewniany domek lub budkę. Ściółka powinna mieć minimum 10 cm grubości. Większą liczbę gryzoni można utrzymywać w przestronnej wolierze, także zewnętrznej – tu w okresie od maja do września.

 

Koszatniczek nigdy nie łapiemy jej bezpośrednio za ogon

Koszatniczkę najlepiej chwytać od góry, unieruchamiając głowę między kciukiem a palcem wskazującym. Nigdy nie łapiemy jej bezpośrednio za ogon, gdyż może ona w odruchu obronnym zrzucić z niego skórę. Na odsłoniętych tkankach często powstają wówczas rany, które łatwo mogą ulec zakażeniu. Niekiedy dochodzi do naderwania kręgów ogonowych, co kończy się interwencją lekarską i amputacją ogona.

  

Koszatniczce można pozwalać wychodzić z klatki, ale musi być pod stałym nadzorem opiekuna

Koszatniczka może być wypuszczana z klatki, ale nadzór nad nią jest konieczny (wszelkie otwory i zakamarki powinny zostać wcześniej starannie zabezpieczone). Najczęstsze choroby omawianych ssaków to zapalenie górnych dróg oddechowych (są wrażliwe na przeciągi i przegrzanie), zaćma związana z hiperglikemią/cukrzycą, ciężkie porody, wady zgryzu i zrzucanie skóry ogona. Jako zoonoza znaczenie ma praktycznie tylko grzybica.

 

Świecik kongijski (Phenacogrammus interruptus). Rozród

Choć ryby tego gatunku z ochotą trą się i w akwariach zespołowych, to głównym problemem jest jednak zapewnienie zarodkom w jajach odpowiednich warunków do rozwoju oraz wykarmienie drobnego narybku. Liczy się także posiadanie dobrej jakości, sympatyzujących ze sobą tarlaków. Dymorfizm płciowy jest bardzo dobrze zaznaczony – samiec jest większy, znacznie barwniejszy, ma dłuższe płetwy nieparzyste (szczególnie wydłużone środkowe promienie płetwy ogonowej).

Dwa dorosłe, pięknie wybarwione samce

W zbiorniku zespołowym można obserwować sympatyzujące ze sobą tarlaki, gdy odbywają spontaniczne tarła. Wówczas samiec, w momencie podniecenia, ugania się za swoją wybranką, z impetem (ale zupełnie nie robiąc im krzywdy) odgania rywali i trzyma ich na bezpieczny dystans, nie dopuszczając do samicy. Ryby starają się pływać razem, trzymają się na uboczu itp. Jednakże więzy między tarlakami są dość luźne – wystarczy przed tarłem zabrać jednego z nich, a jego miejsce szybko zajmuje kolejny w hierarchii grupy osobnik, zwłaszcza samiec.

Para tarlaków – samica po prawej

Rozród świecików w zbiorniku jednogatunkowym ma swoje zalety. Zbliżenie tarlaków następuje spontanicznie, najczęściej po obfitej, gruntownej podmianie wody w akwarium. Choć najlepsze wyniki hodowlane uzyskuje się z tarlakami, które wyraźnie ze sobą sympatyzują w akwarium ogólnym, to w tym wypadku wskazane jest wpuszczenie na tarło grupy ryb, np. 2-3 samic i 4-5 samców.

Mimo to nigdy nie widziałem, aby w tym samym czasie również inne pary przystępowały do tarła (pozornie może być to przesłanka przeciwko tarłu grupowemu). Co najwyżej samce z grupy mogą przez chwilę i co jakiś czas brać udział w gonitwach z trącym się współplemieńcem. Wydaje mi się, że u świecików obecność współplemieńców na tarlisku ma duży wpływ na poczucie bezpieczeństwa godującej pary tarlaków, stwarza możliwość rywalizacji między rywalami i co ważne – wzajemnie stymuluje.

Sympatyzująca ze sobą para trzyma się razem

Przy wyborze tarlaków należy zwracać szczególną uwagę na to, czy nie wykazują one cech degeneracyjnych. Osobników obarczonych takimi wadami nie należy oczywiście rozmnażać. Mleczaki powinny zatem odznaczać się dobrym temperamentem, pełnym wyrośnięciem i wybarwieniem oraz mocno wydłużonymi płetwami nieparzystymi. Odpowiedni wzrost, aktywność płciowa i zaokrąglony brzuch to z kolei cechy dobrej ikrzycy.

Pierwsze kilka godzin tarła jest najbardziej intensywne. W rozrodzie grupowym nie warto pozwalać na dłuższy jego czas, bowiem ryby z ochotą zjadają ikrę (wychwytywane są tu głównie ziarna opadające, a nie te, które już dotarły na podłoże). Jest to sposób dość dobry, jeśli chodzi o samo tarło, ale trudno jest tu utrzymać wysoką czystość mikrobiologiczną wody, co szybko prowadzi do zamarcia zarodków w jajach. Dlatego też wyniki hodowlane uzyskiwane przy tej metodzie są z reguły dużo gorsze, a czasami wręcz mizerne.

Gonitwa, rywalizacja i wzajemne stymulowanie się to domeny tarła grupowego

Wydajniejszy jest rozród świecików z użyciem oddzielnego zbiornika tarliskowego, w którym umieszczamy parę ryb wyraźnie ze sobą sympatyzujących („dobranych”) w akwarium ogólnym. Jego pojemność powinna wynosić 80-100 l. Powinno ono stać w miejscu spokojnym, nie narażonym na wstrząsy. Dno wykładamy warstwą drobnego, uprzednio wyparzonego żwirku (najlepiej otoczaków) lub szklanych kulek o średnicy około 1 cm. Na nie kładziemy następnie ruszt ikrowy (raczej nie na całej powierzchni – można zasłaniać nim tylko określone części dna).

Samiec „przysiada” na krawędzi doniczki zapraszając samicę do tarła

Zamiast rusztu można użyć mchów, bądź kłębów wywłócznika przyciśniętego kamykami, które rozkładamy równomiernie po powierzchni dna. Dobre są także warstwy włóczki syntetycznej. Substrat musi być odkażony (nadmanganianu potasu lub rivanol, a w przypadku włóczki – wyparzony). Rośliny najlepiej jeśli pochodzą z oddzielnego akwarium, w którym nie ma jakichkolwiek zwierząt wodnych. Do zbiornika wstawiamy co najmniej dwa pojemniki z krzaczastą żabienicą lub dużymi zwartkami. Można użyć tu także sztucznych roślin. Jeden lub dwa nieduże, wyparzone korzenie i/lub łupiny kokosu także są wskazane. Podczas tarła stosujemy normalne oświetlenie zbiornika. Bardzo wskazane są tu egzemplarze roślin pływających, tonujące jego zbytnią intensywność.

Tuż przed zbliżeniem

Oprócz posiadania sympatyzującej ze sobą osobników rodzicielskich prawdziwym kluczem do sukcesu w rozmnażaniu świecików jest doskonałej jakości woda. Musi być ona w miarę świeża, ale koniecznie dobrze odstana (po nalaniu przez trzy kolejne dni zbieramy wieczorem wszelki osad z dna i dolewamy świeżą partię), krystalicznie czysta zarówno pod względem chemicznym, jak i mikrobiologicznym (naświetlona promieniami UV), bez jakichkolwiek zawiesin, bardzo miękka (twardość ogólna 2-3°n, a węglanowa najlepiej równa zeru), o temperaturze 26-27°C (w akwarium zespołowym obserwowałem tarło omawianych ryb nawet przy ciepłocie 21-22°C), lekko kwaśna (pH 6,5) – może być przefiltrowana przez torf. Wskazany jest dodatek garbników (np. liście ketapangu, szyszki olszy itp.).

Zbliżenie tarlaków trwa 1-3 sekund

Przed tarłem osobniki rodzicielskie należy obficie karmić żywym pokarmem (owady, larwy komarów, rureczniki, doniczkowce). Można też na dwa tygodnie rozdzielić je według płci. Odpowiednio żywione będą regularnie przystępować do tarła – w zbiorniku ogólnym nawet co kilka dni, o ile warunki środowiskowe będą dla nich korzystne.

Tarło często nie następuje od razu i bywa, że dopiero po kilku dniach ryby uspakajają się na tyle, że zainteresowane są prokreacją. Pomóc tu może także kolejna, obfitsza podmiana wody. Gody rozpoczynają się rano (ale nie bladym świtem – u mnie zawsze z chwilą zapalenia się światła, czyli około godziny siódmej), przebiegają miejscami burzliwie i trwają wiele godzin. Niemniej tarło często ciągnie się przez kolejne 2-4 dni. Tarlaki wycierają się w bliskości roślin, ale raczej nie bezpośrednio w gąszczu ich liści chyba że dużych, twardych (gatunki miękkolistne służą tu raczej do ochrony jaj przez ich pożarciem). Zauważyłem, że najbardziej preferowane są rozwidlenia kłączy, łodygi i krawędzie skórzastych, dużych liści oraz zanurzonych w wodzie korzeni. U mnie ryby szczególnie preferowały pojemniki z dużymi żabienicami, wypełnione drobnym żwirkiem. Samiec osiadał wówczas na jego krawędzi i falując płetwami wabił samicę, zapraszając ją do aktu płciowego. Ta ostatnia przypływa do niego, lecz nie od razu i nie za każdym razem (wiele czynników rozprasza ryby, np. jakieś ruchy za szybą lub lampa błyskowa 😊). W pewnym momencie, gdy dobrostan jest zapewniony, tarlaki na moment przywierają do siebie bokami i następnie, po szybkim wydaleniu gamet, gwałtownie się rozdzielają – obłoczek ziaren ikry pryska wówczas na boki. Takie akty płciowe powtarzają się wielokrotnie. Niekiedy daje się zaobserwować, jak w ferworze podniecenia dwa samce skłaniają się do aktu. Tarlaki odławiamy raczej pierwszego dnia, bowiem jak już wspomniałem, łapczywie zjadają one ikrę. Jeśli zaś jaja są dobrze chronione (warstwa miękkolistnych roślin na dnie, ruszt ikrowy itp.), wówczas możemy zostawić je na 2-3 dni.

Samiec w asyście rywali sprawdza miejsce do odbycia aktu płciowego

Lekko brązowawa i stosunkowo duża (średnica około 2 mm) ikra nie jest lepka i opada na dno. Podczas jednego tarła samica może złożyć ponad 300 ziaren (jest to wariant bardzo optymistyczny, zwykle bowiem liczba jaj nie przekracza setki). Zbyt jaskrawe oświetlenie szkodzi zarodkom, dlatego rezygnujemy z niego podczas inkubacji ikry, a zbiornik dodatkowo zaciemniamy (np. oklejając go czarnym, względnie szarym papierem lub nakładając nań odpowiednio duży karton z wyciętym u góry okienkiem około 10×10 cm).

Kolejne ujęcie pokazujące tarlaki tuż przed zbliżeniem

Po 5-6 dniach wylęgają się larwy z prawie całkowicie wchłoniętym woreczkiem żółtkowym. Niemal od razu normalnie pływają i pobierają pokarm. Wtedy też częściowo odsłaniamy zbiornik. Na początku podajemy im najdrobniejsze larwy solowca lub oczlików, a także wrotki (żywe, z torebek). Te ostatnie stosowałem niekiedy same z równie dobrym skutkiem. Także kultury pierwotniaków wyhodowanych na pożywkach organicznych lub z preparatów handlowych są dobrym pokarmem przez pierwsze 3-4 dni życia. Stopniowo przyzwyczajamy narybek do pobierania również niewielkich ilości markowych karm suchych, przeznaczonych dla tej grupy wiekowej. Do zbiornika dolewamy też (np. co drugi dzień) tzw. zakwitłą wodę, o intensywnie zielonym kolorze (obfite namnożenie się zielenic, euglenin, okrzemek, pierwotniaków itp.). Młode są żarłoczne i dlatego należy karmić je często, ale w małych ilościach. Wodę intensywnie filtrujemy i napowietrzamy oraz regularnie podmieniamy na świeżą, uprzednio odstaną i poddaną przez jakiś czas bezpośredniemu działaniu promieni słonecznych (to sytuacja idealna). Konieczne jest także częste (początkowo codziennie) czyszczenie dna zbiornika ze wszelkich resztek organicznych. W żadnym bowiem wypadku nie można dopuścić do nagromadzenia się w wodzie związków azotu. W miarę jak rybki podrastają przenosimy je do obszerniejszych zbiorników – odchowalni. Należy liczyć się z faktem, iż z pierwszych tareł uda nam się odchować nie więcej jak kilka młodych i to już należy uważać za duży sukces.

Niestety tarlaki z ochotą zjadają ikrę

O chowie świecika kongijskiego pisałem wcześniej tu: „Świecik kongijski. Chów”

Więcej informacji można przeczytać w moim artykule pt. „Świecik kongijski (Phenacogrammus interruptus) – łatwy chów, trudny rozród”, Magazyn Akwarium: 2020, 6 (184), s. 50-60.

Kawia domowa (Cavia porcellus). Rozród

Ciężarnej samicy należy zapewnić spokój i ciszę oraz dobrej jakości karmę

Celem dochowania się przychówku kawie domowe można utrzymywać parami (chów monogamiczny) lub w niewielkim haremie złożonym z 2-4 samic i jednego samca (chów poligamiczny). Ich rozród jest bardzo łatwy. Niemniej należy tu dogłębnie przemyśleć jego celowość, jak również z góry zaplanować odbiorców młodych. Ciężarnej samicy należy zapewnić spokój i ciszę oraz dobrej jakości karmę.

Najprościej jest rozmnażać kawie domowe parami – samiec u góry

Chcąc rozpoznać płeć u dorosłego osobnika najlepiej jest położyć go na grzbiecie i bardzo ostrożnie nacisnąć opuszkami palców na okolice narządów rodnych. U samca wyczuwalne będą jądra, można też wynicować prącie. U samicy genitalia wraz z odbytem tworzą literę „Y”, podczas gdy u samca odbyt wygląda jak litera „I”, nad którą widać otwór płciowy. Odległość od odbytu do ujścia cewki moczowej jest u samca większa. Samiec jest ponadto zwykle większy od samicy.

Do rozrodu powinny przystępować osobniki co najmniej 5-miesięczne, po osiągnięciu masy ciała 700–800 g (świnki rasowe), albo 4-miesięczne, o masie około 400 g (mieszańce)

Dojrzałość płciową osiągają już w wieku 5–8 tygodni (samice wcześniej), ale do rozrodu powinny przystępować osobniki co najmniej 5-miesięczne, po osiągnięciu masy ciała 700–800 g (świnki rasowe), albo 4-miesięczne, o masie około 400 g (mieszańce). Pierwsza ciąża powinna jednak mieć miejsce przed ukończeniem 6. miesiąca życia, czyli przed zrośnięciem się i usztywnieniem spojenia łonowego. W przeciwnym razie poród może być bardzo utrudniony.

Noworodki wkrótce po urodzeniu

Należy zwracać baczną uwagę, aby osobniki rodzicielskie nie były ze sobą spokrewnione. Nie należy dopuszczać do więcej niż trzech porodów w roku, gdyż może to doprowadzić do znacznego wyczerpania samicy. Jest to gatunek poliestralny. Cykl płciowy trwa 2–3 tygodnie (średnio 15 dni), a ruja 10–20 godzin.

Po obeschnięciu samica troskliwie zajmuje się potomstwem

Owulacja jest spontaniczna. Po kopulacji pochwa zostaje zamknięta tzw. czopem kopulacyjnym. Niekiedy po upływie doby zastępuje go czop woskowy. Długość ciąży wynosi średnio 63 dni. W miocie może być od 1 do 6 młodych (zwykle 2-3). Świnki morskie są zagniazdownikami. Rodzą się całkowicie owłosione, mają otwarte oczy, wyrżnięte zęby. Ich masa urodzeniowa wynosi 60–80 g. Samica ma tylko jedną parę sutków.

Samica z młodymi w wieku 2 dni

Dzięki temu, że młode rodzą się niemal samodzielne i znacząco zaawansowane w rozwoju ich odchów jest łatwy. Już po kilku godzinach po urodzeniu przejawiają zainteresowanie otoczeniem, a od trzeciego dnia zaczynają podgryzać pokarm stały. Rosną bardzo szybko i w wieku 4, a najlepiej 5-6 tygodni można bezpiecznie oddzielić je od matki.

Młode w wieku 5 dni

U samicy ruja poporodowa pojawia się zwykle mniej więcej dobę po wydaniu na świat potomstwa. Nie należy jednak dopuszczać do więcej niż dwóch, najwyżej trzech porodów w roku z uwagi na znaczne wyczerpanie samicy. W ogóle intensywne rozmnażanie kawii domowych w warunkach domowych, przy chowie amatorskim, nie powinno raczej mieć miejsca.

Samica z młodymi w wieku około tygodnia

W czasie odchowu młodym należy podawać najlepszej jakości karmę – młodą zielonkę, w tym zioła (głównie mniszek lekarski), utartą marchew i jabłko, wysokogatunkowe siano, markową mieszankę ziaren itp. Przez cały czas zwierzęta muszą mieć zapewniony dostęp do świeżej wody do picia.

 

Samica z potomstwem podczas karmienia

W obchodzeniu się z kawiami domowymi ważne są zasady chwytania/przenoszenia zwierząt. Niewątpliwie najlepiej jest, gdy jedną ręką obejmujemy okolicę barków ssaka, a drugą podtrzymujemy mu zad i kończyny miedniczne. Można też przenosić je na dłoni, przytulając delikatnie do siebie i osłaniając drugą ręką.

Samica z bardzo licznym miotem – tu konieczne jest zapewnienie zwierzętom urozmaiconego i racjonalnego żywienia, opartego na doskonałej jakości karmach

Kawie domowe zostały udomowione ponad 5000 lat p.n.e. przez plemiona andyjskie (m.in. Inków i Ajmarów). Do Europy sprowadzono je w XVI w. Są one spokrewnione z innymi południowoamerykańskimi gryzoniami, m.in. z kapibarą (Hydrochoerus hydrochaeris), która jest największym współcześnie żyjącym gryzoniem (osiąga masę kilkudziesięciu kilogramów), a także z marą patagońską (Dolichotis patagonum) i jeżozwierzami (Hystricidae).

Prawie odchowane młode kawie przy matce

W niektórych rejonach Ameryki Południowej kawie są hodowane na mięso (andyjska świnka morska, zwana cuy – niektóre krzyżówki mogą osiągać masę ciała od 2 do ponad 3 kg). U ssaków tych występują gruczoły zapachowe boczne (natłuszczające) i zlokalizowane na zadzie (przykryte włosem i niewidoczne). W tych miejscach sierść jest często przetłuszczona i posklejana, zwłaszcza u samców. Należy wówczas przemywać je letnią wodą z odrobiną szarego mydła.

Ukoronowanie hodowli – zdrowy, śliczny miot, odchowany przez troskliwą matkę

Zęby u kawii domowych rosną przez całe życie. Siekacze żuchwy są 2–3 razy dłuższe od siekaczy szczęki. Ssaki te są często wykorzystywane jako zwierzęta laboratoryjne. W skórze rasy skinny, która powstała w wyniku spontanicznej mutacji w 1978 r., nie występują cebulki włosów i gruczoły łojowe, a szczątkowe włosy, które wyrastają na twarzoczaszce i kończynach, są uszkodzone.

Młodym kawiom należy zapewnić jak najlepszy dobrostan, zwłaszcza zaraz po oddzieleniu ich od matki

Skóra osobników rasy skinny przypomina jednak pod wieloma względami skórę ludzką. Dlatego też rasa ta jest używana do badań nad barwą skóry, procesami gojenia ran itp. W żywieniu bezwłosych ras świnek stosuje się karmę bardziej kaloryczną, z uwagi na konieczność uzupełniania strat ciepła, które są skutkiem braku okrywy włosowej.

Czasami rodzi się tylko jedno młode, ale jest ono bardzo silne, szybko rośnie i wcześniej się usamodzielnia

Najczęstsze choroby kawii domowych to zapalenia górnych dróg oddechowych i gardła, rzadziej zapalenia płuc, choroby skóry (świerzb i grzybica), pododermatitis (głównie u zwierząt otyłych lub w przypadku braku higieny w pomieszczeniu), biegunki, zapalenie mięśni kończyn miednicznych, zapalenie węzłów chłonnych szyjnych, torbielowatość jajników i torbiele skóry. Czasem zwierzęta mogą zarażać się od ludzi infekcjami grypopodobnymi. Jako zoonoza praktycznie znaczenie ma jedynie grzybica.

Radość z posiadania kawii domowych jest ogromna, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży

O chowie kawii domowych pisałem wcześniej tu:

„Kawia domowa. Chów”

Buszowiec ostropyski (Ctenopoma acutirostre), zwany lamparcim. Chów i rozród

Samica – widoczne piękne, panterkowate ubarwienie ciała i płetw

W budowie zewnętrznej ryby zwracają uwagę, m.in.: duże, wyłupiaste oczy, wydłużony, ostro zakończony pysk, mięsiste wargi, mała płetwa ogonowa z czarną plamą u nasady, wrzecionowato wygrzbiecone ciało oraz „lamparci” wzór ubarwienia. Buszowiec ostropyski wykazuje znacznego stopnia płochliwość, zwłaszcza w nowym akwarium. Wówczas jego barwy bledną, płetwy są złożone, a same stają się apatyczne. Wystrój zbiornika musi uwzględniać zatem wiele kryjówek w postaci korzeni, kamieni, zatopionych gałęzi i liści, obfitej roślinności, w tym także pływającej. Także jego oświetlenie powinno być przytłumione. Jednakże nawet wtedy ryby zachowują jeszcze długo dystans do obserwatora. Ich dobrostan polepsza się, jeśli utrzymujemy grupę kilku osobników w dużym, kilkusetlitrowym zbiorniku. Gdy się zaaklimatyzują stają się bardziej ciekawskie i coraz rzadziej chronią się w kryjówkach.

Samiec po lewej

Choć ryba ta ma drapieżną naturę (trochę ciężko w to uwierzyć), to nigdy nie zauważyłem, aby buszowce okazywały jakąkolwiek agresję wobec innych współmieszkańców, choć oczywiście młody narybek (np. żyworódek) długo się z nimi nie ostanie. Raczej nie polują aktywnie, lecz chwytanie ofiary odbywa się głównie z zasadzki. Ulubionym pokarmem moich podopiecznych jest żywa szklarka i larwy komarów.

Płochliwość ryb jest największa w nowym akwarium

Omawiany gatunek zadowala się zwykłą wodą wodociągową. Nie powinna ona być jednak zbyt twarda (do 15°n), najlepiej o odczynie lekko kwaśnym do lekko zasadowego (pH 6,5-7,5) i temperaturze 22-26°C. Reszta wymagań jest taka sama, jak u innego afrykańskiego gatunku z rodzaju Ctenopoma, a mianowicie buszowca senegalskiego (Ctenopoma kingsleyae), zwanego niekiedy buszowcem Kingsley’a. Pisałem o nim wcześniej i odsyłam Państwa do wpisu pod linkiem:

„Buszowiec senegalski”

Także rozmnażanie buszowca ostropyskiego jest podobne, ale w warunkach amatorskich trudne i rzadko się udaje. Do rozrodu nadają się dopiero 5-cioletnie okazy. Dymorfizm płciowy nie jest u tego gatunku dobrze zaznaczony, a w przypadku młodych ryb wręcz nie istnieje. Dorosły samiec ma więcej wyrostków kolczystych na pokrywach skrzelowych oraz przypominający tarkę obszar u nasady płetwy ogonowej.

W zbiorniku nie może zabraknąć kamieni, korzeni i roślin

Najlepsze wyniki uzyskuje się z parą tarlaków, spontanicznie dobraną spośród grupy kilkuletnich ryb. Takie ryby pływają razem (nawet, gdy „stoją” nieruchomo wśród roślin, to obok lub niedaleko od siebie. Czasem się lekko szturchają i przepychają, bądź odganiają, ale robią to bardzo delikatnie, wręcz z gracją i taktem. 

W gęstwinie roślin buszowce czują się najpewniej
Wyłupiaste oczu i wąska głowa i wydłużony pysk to cechy charakterystyczne dla omawianego gatunku

Aphyosemion splendopleure – chów i rozród

Ten przepiękny proporczykowiec należy do rodziny Nothobranchiidae i pochodzi z zachodniej części (państwa graniczące z Zatoką Gwinejską) środkowej Afryki (Kamerun, Gabon, Gwinea Równikowa). Jego nazwa w języku angielskim brzmi: Splendid Killifish. Dorasta do około 5 cm. Samiec jest jaskrawo ubarwiony i ma dłuższe płetwy nieparzyste (na pierwszym zdjęciu dwie samice).

Para tarlaków – samica powyżej

Chów i rozród nie różnią się zasadniczo od przedstawionych w opisie proporczykowca Gardnera, zwanego też nigeryjskim (Fundulopanchax gardneri). Tu znajdziesz linki dotyczące jego chowu i rozmnażania: Proporczykowiec Gardnera. Chów, Proporczykowiec Gardnera. Rozród, cz. I, Proporczykowiec Gardnera. Rozród, cz. II

Samiec w pełni swych pięknych barw

Generalnie gatunek ten nadaje się przede wszystkim do zbiornika jednogatunkowego, dobrze przykrytego (ryba skoczna), z bujną szatą roślinną, ciemnym podłożem (może nim być warstwa torfu włóknistego), przytłumionym światłem i mnóstwem kryjówek w postaci korzeni, kamieni, zatopionych gałęzi i liści, łupin kokosu itp.  Najlepiej jest hodować samca i 2-4 samic.

Samica jest skromniej ubarwiona i ma dwie, podłużne, ciemne pręgi

Najlepsza dla omawianego proporczykowca jest woda lekko kwaśna (pH 6,5), miękka do umiarkowanie twardej (5-12°n), delikatnie filtrowana przez wewnętrzny filtr gąbkowy, np. napędzany brzęczykiem oraz dieta oparta na pokarmach żywych (kawałkowane rureczniki, zooplankton, szklarka, larwy komarów i ochotek itp.).

Trójka tarlaków złożona z samca i dwóch samic

Ikra składana jest zarówno na miękkolistnej roślinności (szczególnie polecane są mchy) i/lub mopach z włóczki/przędzy syntetycznej, jak i na oraz w torfie włóknistym. Inkubacja trwa 2-3 tygodnie – zwykle 17-18 dni. Tarło ma wydłużony charakter i może trwać 1-2 tygodnie, ja jednak rozdzielone wcześniej i dobrze odkarmione tarlaki łączę na 2-4 dni. Codziennie składanych jest kilka do kilkunastu jaj. Można je także wybierać i inkubować w szalkach, niewielkich pojemnikach z drobnoperlistym napowietrzaniem i dodatkiem 1-2 kropli środka przeciwko grzybom.   

Ryby podczas aklimatyzacji w worku transportowym

Zasady wychowu narybku są takie same jak u proporczykowca Gardnera – patrz linki powyżej.

Właściwy wystrój akwarium zapewnia wysoki dobrostan proporczykowcom
Bogata roślinność znakomicie wpływa na dobre samopoczucie ryb i stanowi doskonały substrat dla ikry

Kawia domowa (Cavia porcellus). Chów, cz. II

U kawi występuje fizjologiczne zjawisko koprofagii, czyli zjadania nocnego kału miękkiego

U kawii domowych występuje fizjologiczne zjawisko koprofagii, polegające na zjadaniu nocnego kału miękkiego (cekotrofów). Służy to wtórnemu wykorzystaniu z niego witamin z grupy B i K, zsyntetyzowanych uprzednio przez florę bakteryjną w jelicie ślepym. Trzeba też pamiętać, że na przednówku, po okresie zimowego przechowywania, warzywa i owoce tracą wiele wartości odżywczych.

W okresie wiosenno-letnim kawie karmimy przede wszystkim świeżymi zielonkami

W okresie wiosenno-letnim kawie karmimy przede wszystkim świeżymi zielonkami, tj.: trawy łąkowe, motylkowe (koniczyna, lucerna, wyka), zioła (babka lancetowata, mniszek lekarski, komosa, gwiazdnica, tasznik, krwawnik), a także młode pędy krzewów owocowych (malin, jeżyn, porzeczek) i niektórych drzew (np. akacji, lipy, klonu, topoli, brzozy, lipy, osiki, morwy oraz drzew owocowych). Rośliny nigdy nie mogą pochodzić z miejsc skażonych spalinami (metale ciężkie), intensywnie nawożonych oraz opryskiwanych pestycydami. Podajemy także warzywa, owoce, suche pieczywo, siano oraz mieszankę ziaren/granulat, lecz w mniejszych ilościach. Zwierzęta karmimy dwa razy dziennie – rano i późnym popołudniem.

Mino spożywania karm soczystych kawie powinny mieć zawsze dostęp do świeżej wody

Zarówno latem, jak i zimą konieczny jest także stały dostęp do świeżej wody do picia, którą należy codziennie zmieniać. Poidło należy regularnie myć, aby nie doszło w nim do rozwoju glonów lub sinic, co grozi poważnymi powikłaniami żołądkowo-jelitowymi lub też śmiertelnym zatruciem naszego  podopiecznego.

Kawie nie mają gruczołów potowych, dlatego łatwo dochodzi u nich do przegrzania organizmu

Optymalna temperatura powietrza dla kawii wynosi 15-20ºC. Wyższe temperatury, w pewnych okolicznościach (np. letnie upały przy braku zacienienia i wody), mogą okazać się dla nich niebezpieczne. Ssaki te nie mają bowiem gruczołów potowych i dlatego łatwo dochodzi u nich do przegrzania organizmu i udaru cieplnego. Wiosną i latem można utrzymywać je w osłoniętych przed opadami i słońcem klatkach na dworze. Zimą muszą mieć zapewnioną temperaturę co najmniej 12ºC.

Kawie domowe oficjalnie zwano wcześniej świnkami morskimi, ale ta ostatnia nazwa nadal powszechnie funkcjonuje wśród hobbystów

Mając działkę lub ogródek możemy skonstruować niewielki, przenośmy kojec (patrz zdjęcie), zawsze dobrze zabezpieczony od góry siatką o drobnych oczkach. Przesuwamy go po trawniku w miarę wyjadania przez zwierzęta zielonki. Pamiętamy, aby co najmniej 1/3 kojca była odpowiednio zadaszona chroniąc gryzonie przed deszczem i słońcem.

Systematyczne ścieranie stale rosnących siekaczy i zębów policzkowych jest u kawi bardzo ważne

U kawii bardzo ważne jest systematyczne ścieranie stale rosnących siekaczy i zębów policzkowych. Proces ten zachodzi najintensywniej podczas codziennego, długotrwałego żucia niskokalorycznej karmy o wysokiej zawartości włókna (głównie siano, susze, gałązki drzew liściastych, zielonka), a nie twardych z natury karm, jak się powszechnie uważa, które mają tu znaczenie jedynie pomocnicze.

Kawia w ogrodzie – zwierzęta powinny być stale pod nadzorem opiekuna, a najlepiej w osłoniętym kojcu

Ponadto zwierzęta zajęte wielogodzinnym żuciem pokarmu nie odczuwają znudzenia i nie przejawiają niekorzystnych zachowań (np. wygryzania okrywy włosowej sobie lub towarzyszom), a ich przewód pokarmowy pracuje prawidłowo. Zachowana jest również dobra perystaltyka jelit, a tym samym zapewniony sprawny pasaż treści pokarmowej. Osobniki, którym zapewnimy taki dobrostan cieszą się dobrym zdrowiem przez długie lata.

Oswojona kawia domowa jest niezwykle pociesznym, bardzo łagodnym pupilem

Niezjedzone resztki pokarmu usuwamy na bieżąco, nie dopuszczając do ich zepsucia. Ściółkę w klatce wymieniamy na świeżą 1-2 razy w tygodniu. Całą zaś klatkę wraz z wyposażeniem dokładnie myjemy i wyparzamy wrzątkiem raz w miesiącu. U ras długowłosych należy zapobiegać mierzwieniu i/lub sklejaniu się włosa poprzez regularnie (1-2 razy w tygodniu) rozczesywanie go za pomocą miękkiej szczoteczki.

Zwierzę mogące opuszczać swą klatkę musi być zawsze pod baczną uwagą hodowcy

Kawie domowe można kąpać tylko w wyjątkowych wypadkach używając letniej wody oraz szarego mydła, względnie odrobiny szamponu dla dzieci. Na okresowe przycinanie przerośniętych pazurków lub, co gorsza, siekaczy należy udać się do lekarza weterynarii, który zrobi to fachowo i bezboleśnie. Pozwalając zwierzęciu na wychodzenie z klatki i bieganie po pokoju miejmy na nie zawsze baczną uwagę.

U ras długowłosych konieczne jest regularne rozczesywanie włosa za pomocą miękkiej szczoteczki

Kupując kawię należy pamiętać, że może ona (zwłaszcza rasy długowłose) być przyczyną alergii u osób uczulonych. Zdarza się często, że zwierzę ma pasożyty zewnętrzne (zwykle wszoły, świerzb) lub wewnętrzne, stąd zaleca się, aby co jakiś czas poddać je badaniu przez lekarza weterynarii – specjalisty chorób gryzoni. Odpowiedzialny hodowca nie powinien nigdy oszczędzać na zakupie odpowiedniego transportera, w którym zwierzę miałoby zapewniony dobrostan.

Kawiom, jak i innych ssakom terrariowym nie wolno nigdy podawać pokarmów przeznaczonych dla ludzi, np. słodyczy, przypraw, chipsów itp.

Część pierwsza dotycząca chowu kawii domowych ukazała się tu: Kawia domowa. Chów cz. I

Kawia domowa (Cavia porcellus). Chów, cz. I

Kawie domowe są bardzo towarzyskie, łagodne i niekiedy płochliwe

Ssak ten należy do rzędu gryzoni (Rodentia) i rodziny marowatych (Caviidae). Pochodzi z Ameryki Południowej (Andy i trawiaste okolice jeziora Titicaca w Boliwii i Peru). Pierwotna, dzika forma nie występuje już w naturze, a spotykane na wolności osobniki to zdziczałe formy udomowione. Kawie domowe (dawniej zwane świnkami morskimi) mogą dorastać do 25 cm i osiągać masę ciała 800g (samica) – 1200g (samiec).

Generalnie kawie są ufne wobec opiekuna i łatwo się oswajają

U kawii brak jest ogona. Kończyny piersiowe są cztero-, zaś miedniczne trójpalczaste. Zwierzęta te wydają szereg odgłosów, tj. szczękanie zębami, kwiczenie, chrząkanie, gwizdy itp. Mają gruczoły zapachowe położone u podstawy kręgosłupa na zadzie, w okolicy pofałdowanego fragmentu skóry (normalnie gruczoł jest pokryty włosem i przez to niewidoczny). W niewoli żyją około 8 lat, choć nie brak doniesień o osobnikach dożywających nawet kilkunastu.

Skinny to rasa wyhodowana w niewoli o wrażliwej skórze

Są to ssaki stadne, towarzyskie i łagodne, choć można utrzymywać je także pojedynczo (zwykle jednak parami lub w haremie, bądź też razem osobniki tej samej płci). Przejawiają aktywność przez całą dobę, są umiarkowanie ruchliwe. Nie potrafią wspinać się ani skakać, najwyżej niezdarnie podskakują. Upadki z wysokości są dla nich bardzo niebezpieczne. Mogą oddawać mocz w jednym miejscu, lecz kał zawsze gdzie popadnie.

Rasa rex o krótkim, gładkim i miękkim włosie

Kawie są wrażliwe na stres. Z jego powodu mogą tracić apetyt lub wygryzać okrywę włosową sobie bądź współtowarzyszom. Bywają nierzadko płochliwe. Przestraszone, mogą zastygać w bezruchu na dłuższe chwile. Generalnie są ufne wobec opiekuna (niektóre osobniki zachowują jednak stały wobec niego dystans) i łatwo się oswajają. Bardzo rzadko gryzą lub drapią.

Kawia długowłosa rasy sheltie, zwanej też silkie – charakterystyczne są długie, proste, gładkie włosy

Na podstawie długości włosa wyróżniamy rasy krótkowłose (gładkowłosa, abisyńska, czyli rozetkowa, reks, czyli US teddy, crested, somali), o włosie półdługim (CH teddy, curly), długowłose (peruwiańska, alpaka, sheltie, texel, coronet, merino, angora, mohair, lunkarya) i bezwłose (całkowicie – baldwin, lub częściowo – skinny). W obrębie ras istnieją dziesiątki odmian barwnych (jedno-, dwu-, trzy- i wielobarwne, szylkretowe, himalajskie, holenderskie, dalmatyńskie, agouti i inne).

Kawia gładkowłosa rasy American

Najlepiej utrzymywać je w jednopoziomowej klatce (może być odkryta) lub pustym akwarium, o wymiarach dla pary 80×50×30 cm. Można wstawić domek, ale zazwyczaj wystarczy przykryć/osłonić część klatki. Innymi elementami wyposażenia są: drabinka na siano, specjalne legowisko z materiału lub niska platforma z litą drabinką albo schodkami, kula-paśnik oraz wieszak na warzywa i owoce – tzw. „szaszłyk”.

Nieodzownym wyposażeniem jest stabilne karmidło oraz zawieszone u góry specjalne poidło kulkowe

Dno klatki wysypujemy 6-7 cm warstwą mieszaniny odpylonych trocin i drewnianych ścinek, bądź granulatu (ssaki te wydalają dużą ilość kału i moczu). Można wstawić kuwetę, ale nie wszystkie osobniki będą z niej korzystać. Siano należy podawać także luzem, w małych kopkach, gdyż zwierzęta lubią się pod nim chować. Nieodzownym wyposażeniem jest stabilne karmidło (najlepiej, ciężkie kamionkowe) oraz zawieszone u góry specjalne poidło kulkowe.

Klatkę należy ustawić w miejscu jasnym, ale nigdy silnie nasłonecznionym, ani narażonym na przeciągi

Umieszczenie drabinki na siano i zielonkę jest bardzo wskazane, gdyż zapobiega zadeptywaniu ich przez gryzonie. Klatkę należy ustawić w miejscu jasnym, ale nigdy silnie nasłonecznionym, ani narażonym na przeciągi, koniecznie z dala od grzejników czy komputera. Ważne jest, aby ssak miał częsty kontakt wzrokowy z opiekunem, co znacznie ułatwi jego oswajanie.

Kawie praktycznie przez cały czas pobierają pokarm, robiąc sobie tylko krótkotrwałe przerwy na odpoczynek

Kawie domowe są typowymi roślinożercami – ich jelito ślepe jest rozbudowane z bogatą florą bakteryjną i pierwotniaczą. Praktycznie przez cały czas pobierają pokarm, robiąc sobie tylko krótkotrwałe przerwy na odpoczynek. Dlatego też powinny mieć zapewniony stały dostęp do paszy objętościowej suchej, np. dobrej jakości siana. Wówczas nie dojdzie do niebezpiecznego dla zdrowia otłuszczenia organizmu.

Suche, dedykowane mieszanki wieloskładnikowe i/lub pełnoporcjowe granulaty stanowią podstawę diety gryzoni

W sezonie zimowym podstawę żywienia stanowią suche, dedykowane mieszanki wieloskładnikowe (ziarna zbóż, pestki dyni, nasiona słonecznika, z dodatkiem suszu z zielonek i ziół lub suszonych warzyw i (lub) owoców są najlepsze oraz gotowe, dedykowane, pełnoporcjowe granulaty. Podajemy także warzywa (cykoria, kapusta, kalarepa, brokuły, kalafior, marchew i jej natka, buraki, liście rzodkiewki, obierzyny z ogórków), owoce (jabłko i obierzyny z nich, gruszki, melony) oraz siano.

Kawie domowe bardzo chętnie jedzą wszelką zielonkę

Dobrym dodatkiem (1-2 razy w tygodniu) są również płatki owsiane, a ponadto suszone mieszanki owocowo-warzywne (w tym z dodatkiem ziół), kolby (smakowe, owocowe, warzywne, ziołowe, mieszane itp.), gałązki drzew liściastych, preparaty mineralne i mineralno-witaminowe (kostki, bloczki i lizawki wapienno-mineralne lub witaminizowane) oraz smakołyki w postaci kolb lub dropsów smakowych.

U kawii witamina C musi być zatem dostarczana im w karmie

Kawie domowe, podobnie jak ludzie oraz nietoperze nie mają zdolności do syntetyzowania w swoich organizmach wit. C (na skutek mutacji utraciły one enzym oksydazę L-gulonolaktonową przekształcający L-gulonolakton w kwas askorbinowy). Witamina C musi być zatem dostarczana im w karmie. Można także stosować preparaty ją zawierające, najlepiej w kroplach podawanych doustnie (kroplomierzem lub małą strzykawką).

Świecik kongijski (Phenacogrammus interruptus). Chów

Ta piękna ryba należy do rodziny alestesowatych (Alestidae), dorasta do 8-9 cm (samiec) i w naturze zamieszkuje dorzecze rzeki Kongo w Afryce. Jest ozdobą każdego, urządzonego z finezją i smakiem akwarium, zwłaszcza tupu roślinnego. Jej nazwa w jęz. angielskim to: Congo tetra. Kiedyś były zwane świecikami kongolańskimi, ale nazwa ta jest nieprawidłowa.

Ryby najlepiej czują się w większej grupie osobników (co najmniej 6) lub stadzie. Są nader ruchliwe i pełne temperamentu, ale jednocześnie bywają płochliwe (szczególnie w nowym zbiorniku). Mają łagodne i towarzyskie usposobienie. Jedynie samce prowadzą między sobą niegroźne utarczki, gonitwy i przepędzają się nawzajem z określonych rewirów.

Samce – ich barwy zachwycają

Po kilku jednak dniach aklimatyzacji wszystko jednak wraca do normy, o ile parametry fizyko-chemiczne wody nie są skrajnie dla ryb niekorzystne. Generalnie świeciki dają się znakomicie obserwować, choć robienie im dobrych zdjęć nie jest łatwe. Ze względu na swoje rozmiary wymagają przestronnych akwariów (co najmniej 250 l). Szczególnie źle znoszą ciasnotę i przerybienie. Ich płochliwość znacznie wzrasta, gdy hodujemy je po 3-4  osobniki lub, co gorsza, tzw. parkami.

Z przodu samica

Szczególną uwagę należy zatem zwrócić na miejsce ustawienia akwarium, które zawsze powinno zapewniać rybom maksymalny spokój. Także dobór obsady jest ważny. Świeciki doskonale chowają się wespół ze zbrojnikami, kiryskami, kąsaczowatymi lub pielęgniczkami z AP. Nie lubią zaś towarzystwa karpiowatych (chyba, że małe gatunki), żyworódek, agresywniejszych i większych pielęgnic itp.

Dwa samce w towarzystwie samicy (z lewej u góry)

Ryby te lubią akwaria częściowo zarośnięte (tylna ściana i boki) z pozostawieniem sporo wolnej przestrzeni do swobodnego pływania. Ich piękne barwy najokazalej prezentują się właśnie na tle roślinności (bardzo wskazane są także rozłożyste egzemplarze pływające, np. pistia rozetkowa) oraz przy ciemnym podłożu. Oświetlenie najlepiej niezbyt jaskrawe, chociaż bezpośrednio padające przez kilka godzin dziennie promienie słoneczne wpływają na ryby bardzo korzystnie na samopoczucie ryb.

Ponadto tylko przy optymalnym świetle naturalnym można podziwiać pełną głębię i piękno ich barw. Niezwykle ważna jest jakość wody, która przede wszystkim musi być dobrze filtrowana i raz w tygodniu podmieniana (ok. 15%). Ryby akceptują praktycznie każdy rodzaj wody, ale najbardziej odpowiada im miękka do średnio twardej (do ok. 15 º n), lekko kwaśna (pH 6,3-6,8) z dodatkiem garbników i temperaturze rzędu 23-25ºC.

Grupa świecików kongijskich to ozdoba każdego akwarium

Do wystroju zbiornika używamy różnorodnych korzeni, zatopionych gałęzi, kawałków drewna, lignitów, łupin kokosu oraz dębowych lub bukowych liści. Samiec jest większy, barwniejszy, ma dłuższe płetwy nieparzyste (środkowe promienie płetwy ogonowej są u niego szczególnie wydłużone).

Ciemne podłoże, liście, korzenie itp. podkreślają barwy świecików

Kluczowe dla dobrostanu świecików jest regularne czyszczenie dna zbiornika z wszelkich resztek organicznych, zwłaszcza niezjedzonej karmy. Ryby najchętniej żerują w powierzchniowej i środkowej warstwie wody i raczej niechętnie podejmują pokarm z dna. Ich przysmakiem są wszelkiego rodzaju unoszące się na wodzie owady (komary, muszki owocowe, wszelkie muchówki). Preferują także larwy komarów, ochotki, rureczniki, doniczkowce oraz rozmaite pokarmy suche, w tym z komponentą roślinną.

Jakoś wody ma dla świecików duże znaczenie

Młodych ryb nie należy jednak przekarmiać, gdyż rosnąc wolniej lepiej wówczas wyrastają. Gatunek ten ma predyspozycje do wyradzania się i stopniowej degeneracji. Ryby są wtedy skarlałe, o wyblakłym ubarwieniu, krótszych płetwach i raczej nie nadają się do rozrodu. Jest to spowodowane głównie wadliwymi warunkami środowiskowymi, do których należy zaliczyć: zagęszczenie ryb w zbiorniku, przesycenie wody związkami azotowymi oraz skrajnie nieprawidłowe jej parametry fizyko-chemiczne.

Poniżej odsyłam Państwa do dwóch filmików ze świecikami kongijskimi na moim kanale na YT:

Więcej informacji można przeczytać w moim artykule pt. „Świecik kongijski (Phenacogrammus interruptus) – łatwy chów, trudny rozród”, Magazyn Akwarium: 2020, 6 (184), s. 50-60.

Susza 2020 a ogrodowe oczka wodne

Tyle zostało z tętniącego niegdyś życiem stawu w okolicach Milanówka pod Warszawą

Z uwagi na narastającą od kilkunastu lat w Polsce suszę (zasoby wodne w naszym kraju są trzykrotnie mniejsze od średniej europejskiej) postanowiłem poświęcić jej niniejszy wpis (odnoszę się tu głównie do bliskiego mi Mazowsza). Mimo, że w lutym br. (statystycznie jest to najbardziej suchy miesiąc w roku ze średnią opadów rzędu 30 mm) opady deszczu były nadzwyczaj duże (np. w Warszawie odnotowano za luty ponad 70 mm), to jednak wody gruntowe (zaopatrują głównie rolnictwo) niewiele zyskały. Ich poziom najbardziej podnosi się bowiem w wyniku topniejącego (z wolna i stopniowo) wiosną śniegu oraz z retencji wody (np. choćby w rowach melioracyjnych, a najlepiej w rozmaitych zbiornikach o czym piszę poniżej). Tej zimy jednak opadów śniegu prawie nie było (a jeszcze pół wieku temu Warszawa szczyciła się aż 50 dniami w roku ze śniegiem – padającym lub zalegającym!). Wiosną nie miało zatem co topnieć ☹

Bagniska, moczary, mokradła i rozlewiska są rezerwuarem wody w przyrodzie chłonąc ją niczym wielka gąbka

Głębokość wody w Wiśle w okolicach Warszawy oscyluje wokół 50 cm (stan na 30.04.2020 r.). W lasach mamy stan zagrożenia pożarowego, bo wilgotność ściółki jest bardzo niska (z końcem kwietnia 2020 r. ledwo zdołano ugasić koszmarny pożar w Bierbrzańskim Parku Narodowym), produkcja roślinna (obniżone zbiory niemal wszystkich upraw, tereny zielone zamieniające się w step) i zwierzęca (niedostatki paszy, dyskomfort i spadek wydajności wywołany letnimi upałami) ulegają zmniejszeniu (co winduje ceny żywności w sklepach, bo przecież popyt na nią nie maleje), a woda w zbiornikach nie dość, że intensywnie latem paruje (straty), to jeszcze nadmiernie się nagrzewa, co zaburza dobrostan gatunków wodnych i doprowadza do inwazji uciążliwych glonów i/lub sinic.

To oczko wodne odwiedziła para kaczek krzyżówek. U góry po prawej widać wylot rury, którą z dachu domku działkowego odprowadzana jest do oczka deszczówka

W Polsce średni opad roczny wynosi około 600 mm/m2. Jest to generalnie niewiele. Charakterystyczne dla naszego kraju jest ponadto – ze strony przemysłu – to, że elektrownie (oparte na węglu) zużywają ogromne masy wody z rzek do chłodzenia bloków energetycznych, a ze strony rolnictwa – to, że od lat powojennych funkcjonuje system melioracji wodnych, którego pierwotnym celem było wówczas osuszanie zbyt wilgotnego w tamtych czasach terenu (dziś wydaje się to co najmniej dziwne, ale tak było). Jeśli w dużych rzekach zabraknie wody, to w mieszkaniach nie będziemy mieli prądu, a jeśli nie przebuduje się szybko wspomnianego systemu melioracyjnego (np. poprzez wprowadzenie w rowach struktur typu tamy/grodzie spiętrzające wodę na danym odcinku), to globalnie rzecz ujmując produkcja roślinna i zwierzęca mogą nie podołać wyzwaniom XXI w (przeludnienie i widmo głodu w wielu częściach świata).

Pielęgnacja oczka wodnego to prawdziwa przyjemność, a przy tym mała cegiełka w poprawę zasobów wodnych

A zatem konieczna jest zatrzymywanie wody po obfitym opadzie na danym obszarze (obecnie tka retencja wynosi zaledwie kilka procent). Jednak nie chodzi tu bynajmniej o budowę olbrzymich, sztucznych zbiorników wodnych (jak np. wybudowane w 1970 r. Jezioro Włocławskie, będące sztucznym zalewem na Wiśle), gdyż trwa to wiele lat i jest bardzo kosztowne. W pierwszym rzędzie należy, moim zdaniem, skupić się na budowie zbiorników retencyjnych o powierzchni np. do 0,5 ha (kilka na każdą wieś) oraz na przebudowie istniejącego systemu melioracji wodnych w kierunku nawadniania, a nie jak dotychczas – odwadniania terenu. Jednym słowem powinniśmy tu uczyć się od … bobrów – ich praca bowiem to doskonały przykład na zatrzymywanie wody na danym terenie.

Oczko wodne bez ryb, a jedynie z roślinami i płazami także ma swój niezaprzeczalny urok

Także my, miłośnicy oczek wodnych, możemy mieć swój mały wkład w retencję wody. Podczas, gdy wokół wysychają niewielkie bajorka, rozlewiska, moczary a nawet stawy, gdy masowo (z niewiedzy, chęci zysku lub głupoty) zasypywane są naturalne zbiorniki wodne (np. śródpolne), wycinane są zatrzymujące wodę drzewostany (np. na miedzach), osuszane są tereny bagienne i podmokłe (ich oddziaływanie przypomina wielką „gąbkę”, która najpierw chłonie wodę, a potem oddaje ją w czasie suszy), wybudowanie oczka wodnego na działce może być naszą małą cegiełką w poprawie stanu zasobów wodnych. Gdybyśmy jeszcze nie utrzymywali w nim ryb, lecz skupili się na roślinach i płazach odbywających wiosną gody, wówczas nasz wkład w ochronę przyrody byłby jeszcze większy.

Bardzo ładne, stylowe, małe źródełko ogrodowe, z którego zasobów wodnych chętnie korzystają ptaki

Na szczęście od czasu do czasu jeszcze pada. Niestety przynosi to często tylko chwilową ulgę. W dzisiejszych bowiem czasach opady mają nierzadko charakter bardzo gwałtowny – woda z takich nawałnic prawie nie wsiąka w ziemię i nie wzbogaca zasobów gruntowych, lecz szybko spływa głównie do rzek i paruje. Dlatego też „łapmy” deszczówkę na swych posesjach jak tylko się da – przekierowujmy rynnami z dachów do oczek wodnych, odstojników, beczek itp.

Ponadto sami oszczędzajmy wodę podczas codziennej higieny, ręcznego zmywania, mycia warzyw i owoców, samochodu (niektórzy pucują swe auta wręcz nałogowo – nawet 2-3 razy w tygodniu) itp. To się nam wszystkich niezwykle opłaci! Dodatkowo nie zapominajmy o zwierzętach i w upalne dni stawiajmy w ogrodach, na działkach i posesjach miseczki z wodą – ja robię tak od lat.

Gołąb grzywacz pijący wodę z oczka wodnego na działce autora

Piestruszka, czyli leming stepowy. Rozród

Do rozrodu przeznaczamy osobniki młode, całkowicie zdrowe i dobrze odżywione

Samiec jest nieco większy. Dobrze widoczne są u niego jądra, tworzące podskórne, ciemne uwypuklenia, a odległość między odbytem a prąciem jest znacznie większa. Dojrzałość płciową pietruszki osiągają w 5-6. tyg. życia. Do rozrodu powinny przystępować jednak po ukończeniu 3 miesięcy życia. Samica wybiera miejsce i buduje gniazdo.

 

Urządzenie terrarium ma wpływ na dobrostan zwierząt, a tym samym ich rozród

W warunkach hodowlanych opiekun  nie musi wstawiać do terrarium/klatki drewnianej skrzyneczki, domku czy innej tego typu kryjówki. Samica bowiem rodzi najczęściej w gnieździe zrobionym bezpośrednio w ściółce. Ciąża trwa około 21 dni. Jest to szczególny okres w życiu samicy, kiedy wzrasta nie tylko jej masa ciała, ale i nerwowość. Niekiedy obserwuje się także zmniejszoną aktywność, a nawet agresję w stosunku do współplemieńców lub opiekuna. Hodowca powinien zapewnić jej w tym czasie jak najlepszy dobrostan.

 

Samica w zaawansowanej ciąży

Utrzymywałem kiedyś dwie samice i samca pietruszki, które żyły w idealnej zgodzie do czasu, aż jedna z samic zaszła w ciążę. Wówczas wolna samica została przez parę zabita. Być może powodem takiego zachowania było niezbyt duże terrarium, co uniemożliwiało prześladowanemu osobnikowi ucieczkę i znalezienie bezpiecznej kryjówki.

 

Jednodniowe oseski

Omawiane ssaki charakteryzują się wysoką płodnością i plennością – w miocie może być nawet ponad 10 młodych. Wielokrotnie jednak rodzi się ich tylko 2-4 (zwykle 5-6). Lemingi to typowe gniazdowniki – ich potomstwo rodzi się nagie, ślepe, głuche i niedołężne – wymaga czynnej opieki ze strony matki. Samiec zwykle nie bierze udziału w jego wychowie, ale nierzadko przebywa w gnieździe razem z samicą i młodymi. Prawdopodobnie dodatkowo ogrzewa w ten sposób oseski.

 

Oseski w wieku 3 dni

Młode zaczynają widzieć około 12. dnia życia. Szybko rosną i samodzielne stają się po około miesiącu. Wtedy można odłączyć je od rodziców. W małym pomieszczeniu dorosły samiec często okazuje agresję wobec starszych synów. Możliwych jest 6 miotów w roku, ale nie wolno do tego dopuszczać. Samice, które rodzą kilka razy pod rząd szybko się bowiem wyczerpują i krótko żyją.

 

Młode w wieku 7 dni

Tak jak i u innych gryzoni występuje tzw. ruja poporodowa, która ma miejsce zwykle kilka do kilkudziesięciu godzin po wydaniu na świat potomstwa. Jej skuteczność jest różna, ale zwykle sięga około 70%. Zapłodnienie samicy wkrótce po porodzie jest dopuszczalne, ale tylko wówczas gdy jest ona w dobrej kondycji, a urodzony przez nią miot nie jest zbyt licznym i któryś z kolei.

 

Młode w wieku 10 dni

U gniazdowników dość częsty jest kanibalizm, czyli zjadanie noworodków przez zwykle samicę. Powodem tak skrajnego zachowania jest przede wszystkim nadmierne niepokojenie jej przez hodowcę. Nie należy zatem zbyt często zaglądać do gniazda, dotykać młodych (obcy zapach), zmieniać w tym czasie wystroju klatki, ani nawet wymieniać ściółki itp.

 

Młode w wieku 14 dni (jedno jest wyraźnie słabsze)

Kanibalizm może być także wynikiem braku wody do picia, skąpego żywienia (niedobór białka) lub, szczególnie w naturze, poczucia zagrożenia spowodowanego, np. panoszącymi się wokół drapieżnikami, niebezpiecznymi zdarzeniami, jak pożar, powódź, susza itp. Samica zjada wówczas potomstwo, aby szybciej móc w bezpieczniejszych warunkach wydać na świat kolejny miot (jest to swoista alokacja energii życiowej).

 

Rodzice z potomstwem w wieku 18 dni

Matka może również instynktownie pożerać chore lub słabe osobniki, dokonując jednocześnie naturalnej selekcji i dostarczając swemu produkującemu mleko organizmowi cennego białka. W czasie odchowu młodych samicy należy więc zapewnić ciszę i spokój oraz ustronne miejsce na gniazdo. Co ciekawe, u zagniazdowników (np. świnki morskie) kanibalizm występuje o wiele rzadziej, jeśli w ogóle.

 

Prawidłowe żywienie dorosłych osobników gwarantuje zdrowie także u ich potomstwa

Im liczniejszy miot, tym noworodki mają niższą masę urodzeniową i są po prostu słabsze. Walkę o dostęp do sutek wygrywają osobniki najsilniejsze. Słabsze coraz bardziej wówczas opadają z sił i wkrótce giną. U lemingów można podkładać nadliczbowe oseski innym samicom, mającym mniej liczne, ale będące w podobnym wieku mioty. Nie ma tu praktycznego zastosowania tzw. karmienie regulowane, które polega na naprzemiennym (co 2-6 godzin) dopuszczaniu do samicy raz silnych, a raz słabych młodych.

 

Lemingi to typowe gniazdowniki – ich potomstwo rodzi się nagie, ślepe, głuche, bezradne i niedołężne

Często lemingi stepowe przedstawiane są jako gryzonie świadomie popełniające samobójstwo. Jest to oczywiście fałszywy przesąd. W latach bowiem obfitości pokarmu, o łagodnej zimie i braku wrogów populacja tych gryzoni w naturze bardzo się powiększa. W poszukiwaniu żeru zmuszone są one podejmować dalekie wędrówki. Często giną wtedy masowo przy pokonywaniu naturalnych przeszkód (np. rzeki, jeziora), bowiem nie są w stanie racjonalnie ocenić zagrożenia – wskakując do wody, będąc przekonane, że zaraz z niej wyjdą, a tymczasem …☹

 

W mojej hodowli liczba młodych w miocie nie przekraczała zwykle 6 osobników

O zasadach chowu piestruszek pisałem wcześniej tu:
„Piestruszka. Chów”