Mabuja wielopręga (Mabuya multifasciata). Chów

Mabuja wielopręga to scynk o smukłym, wrzecionowatym kształcie ciała, rozpoczynającym się dość szpiczastym pyskiem i zakończonym długim ogonem (u nasady dość grubym, ale dalej silnie zwężającym się ku końcowi). Charakteryzuje go ponadto przepięknie lśniącą, gładką skórą (wręcz śliską, stąd dawniej scynki nazywano ślizgami), której wytwory – płytki przypominające rybie łuski dachówkowato na siebie zachodzą oraz relatywnie małymi kończynami. W obrębie głowy znajdują się ruchome powieki oraz bardzo dobrze widoczne otwory słuchowe. Podobnie jak u wszystkich scynków brak jest otworów udowych. Ubarwienie ciała tworzy rozległa paleta brązów – od oliwkowego do ciemnobrązowego. Dodatkowo występują liczne, czarne (po bokach także jasne) cętki/plamki/kropki, zwykle układające się w cienkie rzędy czy pasy. Bywają osobniki, u których owe „pręgowanie” jest dobrze widoczne lub ledwie zauważalne. Dodatkowo spotyka się egzemplarze z podgardlem zabarwionym na żółto-złoto, jak również, choć znacznie rzadziej, z pomarańczowo-czerwonymi bokami. Najlepiej utrzymywać parę tych scynków lub samca i 2-3 samice. Dorosłe samce wykazują bowiem zachowania terytorialne. Dla parki dorosłych jaszczurek wystarczy terrarium o wymiarach: 70x40x40 cm, z dobrą wentylacją. Terrarium urządzamy w typie leśnym z wykorzystaniem konarów, gałęzi, płatów kory, korka (tylna ściana), kilku kamieni, sztucznych i żywych (np. scindapsus, fikus) roślin oraz korzeni. Z innym elementów dekoracyjnych można wykorzystać gliniane doniczki, pnie z wydrążonym środkiem, łupiny orzecha kokosowego, bambusy itp. Jako podłoża używamy włókna kokosowego zmieszanego z czystym, drobnym piaskiem. Wskazane jest umieszczenie niewielkiego, płytkiego baseniku oraz zraszanie całego terrarium wodą o temperaturze pokojowej 3-4 razy w tygodniu. Instalujemy źródło ciepła, np. żarówkę o takiej mocy, aby w dzień temperatura powietrza bezpośrednio pod nią (na stabilnej platformie, gdzie scynki bardzo chętnie przebywają) wynosiła 30-35°C (w nocy może spaść do 18-19°C).

Mabuje nie są wybredne i zjadają głównie owady. Najchętniej polują na świerszcze, karaczany, ćmy, pajęczaki, motyle – szkodniki (np. bielinek kapustnik), nagie ślimaki. W okresie letnim doskonale odchowują się na planktonie łąkowym. Od czasu do czasu dorosłe sztuki nie gardzą również noworodkami mysimi oraz mącznikami. Swoje jaszczurki próbowałem przyzwyczaić do pobierania czerwonych robaków kompostowych, ale bezskutecznie. Zwierzęta nawet głodne, co najwyżej brały je do pyska, ale nie połykały. Scynkom można również podawać kawałki słodkich i miękkich owoców (brzoskwinie, banany, kiwi itp.), które są najlepszym nośnikiem dla sypkiej mieszanki mineralno-witaminowej (w przeciwnym razie należy posypywać nią zwierzęta karmowe). Nie wszystkie jednak osobniki chętnie jedzą pokarm pochodzenia roślinnego. Początkowo po wpuszczeniu do nowo urządzonego terrarium gady są bardzo płochliwe. Z czasem oswajają się z widokiem człowieka i nie uciekają (np. podczas robienia im zdjęć), jednak nie dają się dotknąć. Można wszakże przyzwyczaić je do brania pokarmu z pęsety.

Nie ma potrzeby stosowania mat grzewczych chyba, że w pomieszczeniu temperatura powietrza spada w nocy poniżej 15°C. Polecam natomiast zainstalowanie dodatkowego oświetlenia w postaci świetlówki z emisją 5% UVB. W Azji Południowo-wschodniej mabuje wielopręgie zarażone są niekiedy zarodźcem – Plasmodium saurocaudatum. Jest to pierwotniak, który u swego żywiciela wnika do czerwonych krwinek i wywołuje malarię. W sytuacji skrajnego zagrożenia życia scynki mają zdolnośc do odrzucania ogona (autotomia), stąd przy chwytaniu ich trzeba zachować daleko idącą ostrożność Ogólnie o mabujach wielopręgich pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=68



Ubarwienie ciała tworzy
rozległa paleta brązów


Najlepsze jest terrarium
w typie leśnym


Para scynków – samiec z prawej


Szczegóły głowy


Dorosły, piękny samiec


Ciężarna samica


Wszelkie kryjówki są w
terrarium nieodzowne


Mabuje zjadaja głównie
owady i ich larwy


Czerwone robaki są przez
gady ignorowane

Danio pręgowany (Brachydanio rerio). Chów

Danio pręgowany należy rodziny karpiowatych (Cyprinidae). W naturze zasiedla wody Azji (Pakistan, Indie, Bangladesz, Nepal i Myamar). Gatunek mało wymagający, odporny na choroby i pasożyty, bardzo ruchliwy i łatwo się rozmnażający. Ze względu na swoją łagodność i towarzyskość, atrakcyjne ubarwienie oraz niewielkie rozmiary ciała jest szczególnie polecany do zbiorników towarzyskich. Danio pręgowany nie wymaga dużego zbiornika – dla grupy 6-8 osobników wystarcza 60 lakwarium, najlepiej długie i niezbyt głębokie. Ryba bardzo ruchliwa, stąd koniecznie trzeba pozostawić sporo wolnego miejsca do swobodnego pływania. Roślinność sadzimy z tyłu i po bokach akwarium, a udział taksonów pływających ograniczamy na tyle, aby dania miały nieskrępowany dostęp do powierzchni wody, gdzie chętnie pływają i żerują. Są absolutnie wszystkożerne. Wystarcza zwykła woda wodociągowa, dobrze jednak natleniona i filtrowana oraz będąca stale w lekkim ruchu (takson reofilny, czyli prądolubny). Temperatura wody powinna oscylować wokół 23-25°C, ale częstokroć grzałka jest zbędna. Bardzo korzystnie na zdrowie i samopoczucie ryb wpływają regularne (co najmniej raz w tygodniu) podmiany wody na świeżą i odstaną w objętości 10-15%. Akwarium powinno być wystawione na działanie promieni słonecznych przynajmniej przez 2-3 godziny dziennie. Gatunek stadny i tylko w grupach złożonych z minimum 5-6 osobników (a najlepiej kilkunastu) czuje się dobrze. Ma skłonność do wyskakiwania z akwarium, stąd zawsze szczelnie je przykrywamy. W wyniku manipulacji genetycznych otrzymano tzw. GloFish – różnokolorowe (zielone – białko fluorescencyjne GFP, czerwone – białko fluorescencyjne RFP, żółte/pomarańczowe – białko fluorescencyjne YFP), świecące (fluorescencja), genetycznie zmodyfikowane (transgeniczne) dania pręgowane. Owe fluorescencyjne białka zostały wyizolowane z ciał organizmów morskich, np. meduz. Danio pręgowany jest pierwszym genetycznie zmodyfikowanym gatunkiem, które zostało udostępnione jako zwierzę domowe i jest jednym z pierwszych kręgowców z zsekwencjonowanym genomem, czyli materiałem genetyczny zawartym w podstawowym (haploidalnym) zestawie chromosomów. Większość badaczy uważa danio lamparciego (Brachydanio frankei, Meinken 1963) za mieszańca uzyskanego w warunkach sztucznych i formę hodowlaną (najprawdopodobniej odmianę) danio pręgowanego, z którym łatwo się krzyżuje i daje płodne potomstwo. W krajach azjatyckich danio pręgowany wykorzystywany jest do walki biologicznej z plagą komarów (chętnie zjada ich larwy), co ma wpływ na ograniczanie groźnej w cieplejszym klimacie choroby ludzi, jaką jest malaria.

Co nieco o rozrodzie danio pręgowanego pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=38



Ryba stadna i łagodna


Forma o wydłużonych płetwach


Gatunek bardzo ruchliwy


Dania są wszystkożerne


Para – samiec u dołu


Dania często wyskakują


Samica


Ryby wymagają przestrzeni
do pływania


Danio lamparci to bodajże forma
hodowlana d. pręgowanego

Nierozłączka czerwonoczelna (Agapornis roseicollis). Chów

Zwana jest również nierozłączką różowoczelną (po ang. Peachfaced lovebird), a hodowcy potocznie mówią na nią „rozakolis”. Te afrykańskie (poł-zach część kontynentu: Angola, Namibia, RPA) papugi dorastają do około 15 cm, są pięknie ubarwione (wyhodowano wiele odmian barwnych), odporne, łatwe w pielęgnacji i nietrudne w rozmnażaniu. Samiec jest minimalnie nie tyle mniejszy, co lżejszy, ma nieznacznie intensywniej zabarwioną i rozleglejszą różową część czołową (tzw. maska) oraz bardziej kanciastą głowę. Jednak u poszczególnych mutacji barwnych powyższe cechy są bardzo zwodnicze i nie pozwalają na jednoznaczne określenie płci. Ponadto rozstaw kości miednicznych (zwanych przez hodowców sankami) jest u samic większy (zawsze powyżej 0,5 cm), podczas gdy u samców mierzy najwyżej 2-3 mm. Jeśli ptaki są utrzymywane w grupie i mogą dobierać się w niespokrewnione pary (sytuacja idealna!), wówczas możemy zaobserwować, które osobniki sympatyzują ze sobą, wchodzą do jednej budki, kopulują, a wreszcie jak samica wnosi materiał na gniazdo w piórach kupra (samiec tego nie robi!). Para zadowala się klatką o wymiarach 70-80x50x50 cm, do rozrodu najlepiej typu skrzynkowego, ze źródłem światła. Ważne jest częste wymienianie naturalnych żerdek, które ptaki szybko pozbawiają kory. Będąc zajęte żerdkami i dostarczanymi gałązkami, nie będą objadać ewentualnych drewnianych elementów klatki. W ogóle twierdzę, że dobrane pary lęgowe należy utrzymywać oddzielnie. Wówczas ptaki są spokojniejsze i o wiele lepiej gniazdują. Ten bardzo odporny gatunek wytrzymuje w wolierze zewnętrznej nawet zimę, o ile ma zagwarantowaną część osłoniętą (wewnętrzną). W przeciwnym razie, w czasie mrozów odmrożeniu często ulegają palce (np. gdy ptak chwyta się siatki). Najlepiej zatem trzymać nierozłączki na zewnątrz od połowy kwietnia do drugiej połowy października. Samiec od mojej pary lęgowej stracił zimą końce palców w wolierze u kolegi. Na szczęście nie przeszkadza mu to zupełnie w lęgach 🙂 Nierozłączki czerwonoczelne to gatunek zadziorny, nie nadający się do trzymania z astryldami, małymi papugami lub gołąbkami. Swoim silnym dziobem potrafią dotkliwie zranić, a i o lęgach wspomnianych ptaków nie ma co marzyć w towarzystwie „rozakolisów”. Jest to gatunek socjalny, najlepiej czujący się w grupach złożonych z kilkunastu osobników. Lepiej w wolierze trzymać co najmniej trzy pary, zamiast dwóch. Oprócz typowej dla nich mieszanki ziaren ptakom należy podawać rozmaite zioła (mniszek, tasznik, babka itp.), owoce, warzywa, gałązki drzew liściastych, niedojrzałe kolby kukurydzy, kwiatostany traw, kiełki itp. Osobiście do dużej klatki typu skrzynkowego, stojącej na wolnym powietrzu wkładam co 2 dni dużą kępę traw lub ziół, razem z resztkami ziemi – ptaki z lubością „szatkują” wszystko. Szczególnie lubią gałązki wierzbowe. W niewoli nierozłączki czerwonoczelne dożywają kilkunastu lat. Gatunek nie wymaga rejestracji. Zachęcam do obejrzenia w Internecie rozlicznych mutacji barwnych. Przestrzegam przed łączeniem różnych gatunków nierozłączek, gdyż łatwo dochodzi do krzyżówek międzygatunkowych, czego zawsze należy bezwzględnie unikać. W następnej części napiszę o ich rozmnażaniu.



Nierozłączki to ptaki odporne


Nierozłączki czerwonoczelne
nie wymagają rejestracji


Obie płcie są bardzo podobne


Samiec po prawej z
odmrożonymi palcami


Para lęgowa – samica po prawej


Zielonki – ptaki bardzo je lubią


Owoce i warzywa – doskonały
dodatek w diecie papug

Traszka chińska (Cynops orientalis). Chów

Płazy te osiągają 10 cm długości. W naturze traszka chińska zamieszkuje obszary położone w południowo-wschodnich prowincjach Chin. Dorosłe osobniki po zaadoptowaniu się do warunków wiwaryjnych prowadzą głównie wodny tryb życia. Skóra jest u nich dość gładka, cienka i pokryta warstwą ochronnego śluzu, a ogon ma tępy, łagodnie zaokrąglony koniec. Ubarwienie grzbietu i boków ciała jest szaro-brązowe do czarnego. Niejednokrotnie widoczne są małe, białe, bądź niebieskawe punkciki położone w pewnej odległości od siebie i tworzące linie wzdłuż boków ciała i ogona. Kolorystyka strony brzusznej wykazuje natomiast duże zróżnicowanie – od jasnożółtego, poprzez różne odcienie pomarańczowego do ognisto czerwonego na tle, którego widnieją nieregularne, ciemnobrązowe lub czarne plamki. Traszki chińskie to zwierzęta mięsożerne, spokojne i łagodne. Nie niszczą wystroju zbiornika, ani roślin wodnych. Najlepiej utrzymywać je same w zabezpieczonym od góry akwaterrarium (płazy te bardzo dobrze wspinają się po suchej szybie i potrafią wyjść przez niewielkie nawet szczeliny). Dla kilku sztuk wystarcza 50-60 l zbiornik o wysokości do 30 cm. Ustawiamy go w miejscu nie narażonym na przegrzanie (np. z dala od kaloryferów lub parapetu okna o południowej wystawie). Używamy wody wodociągowej, odstanej przez co najmniej 24 godziny, której poziom powinien sięgać mniej więcej połowy wysokości akwaterrarium. Część lądowa nie jest bezwzględnie konieczna, lecz jeśli się na nią zdecydujemy, to powinna ona zajmować mniej więcej 1/3 powierzchni akwaterrarium. Do jej urządzenia można użyć piasku lub drobnego żwirku, kawałków drewna, kory, kamieni oraz wprowadzić roślinność wilgociolubną. W części wodnej sadzimy lub wkładamy luzem rośliny wodne (wgłębka wodna, rzęsy, pistia rozetkowa, limnobium gąbczaste, rogatek, moczarka itp.), umieszczamy podwodne korzenie oraz stabilne konstrukcje z kamieni. Dno wysypujemy około 3-4 centymetrową warstwą żwirku o łagodnych krawędziach i granulacji około 0,5 cm. Bardzo wskazane są wysepki z kawałków unoszącego się (unieruchomione) na powierzchni wody drewna lub korka, wystające fragmenty korzeni lub kamieni lub sztuczne platformy, które należy zamontować w sposób umożliwiający ich łatwe zdejmowanie i czyszczenie. Optymalna temperatura wody dla traszek chińskich to 18-21°C, ale okresowo znoszą one zarówno jej spadek do 10, jak i wzrost do ponad 25°C (dodatkowe jej ogrzewanie jest więc całkowicie zbędne). Odczyn wody powinien wynosić pH 6,8-7,4. Do filtracji wody wystarcza wewnętrzny filtr gąbkowy z wylotem skierowanym, np. na kamień lub szybę, gdyż zbyt silny ruch wody męczy i stresuje płazy. Stosujemy oświetlenie naturalne oraz świetlówkami o mocy, która zapewnia wzrost roślin wodnych. Pielęgnacja akwaterrarium polega głównie na tym, że: – na bieżąco usuwamy niedojedzone resztki pokarmu, – kilka razy w tygodniu spryskujemy część lądową odstaną wodą o temperaturze pokojowej (skóra traszek musi być stale wilgotna), – raz w tygodniu czyścimy dno z zalegających na nim nieczystości organicznych, przepłukujemy wkład filtra (najlepiej w tej samej wodzie po jej częściowym spuszczeniu podczas odmulania dna) oraz czyścimy szyby z osadu/glonów i podmieniamy 10-20% wody na świeżą. Traszki najlepiej jest karmić pokarmem żywym: larwy ochotki, komarów i wodzienia (szklarki), rureczniki, doniczkowce (wazonkowce), grindal, kawałkowane robaki kompostowe, najmniejsze larwy mącznika i barciaka mniejszego, duże wioślarki (znakomicie wpływają na wybarwienie). Znacznie mniej chętnie natomiast pobierana jest karma mrożona i dostępne w handlu specjalistyczne granulaty dla płazów. Osobniki dorosłe karmimy umiarkowanie najlepiej co 3-4 dni. Karmienie co drugi dzień jest dopuszczalne, pod warunkiem podawania małych porcji pokarmu. Okazjonalne pozostawienie zwierząt bez pokarmu na około 2-3 tygodnie nie szkodzi ich zdrowiu. Osobniki młodociane karmimy natomiast codziennie. Nieco o rozmnażaniu traszek chińskich pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=37



Zachwyca piękne ubarwienie
strony brzusznej


Traszki w części lądowej


Żerowanie na dnie


Obfita roślinność to podstawa
dobrego dobrostanu traszek


Konstrukcje z kamieni muszą
być stabilne


Rośliny pływające znacznie
poprawiają dobrostan traszek


Traszki chińskie są spokojne
i łagodne


Płazy te najlepiej trzymać same


Małe akwaterrarium dla traszek


Przestronne akwaterrarium
dla wielu płazów


Najlepszy jest pokarm żywy


Traszka chińska to jedna
z najpopularniejszych w niewoli

Zbrojnik niebieski (Ancistrus sp.). Chów

Ten pospolity w naszych akwariach speleofilny gatunek z rodziny zbrojnikowatych (Loricariidae) w naturze nie występuje w takiej formie, jak spotykana w akwariach. Jego powstanie owiane jest nutą tajemnicy. Przypuszcza się bowiem, iż do utworzenia formy akwariowej użyto kilku gatunków, które krzyżowano między sobą. Ryba spokojna i znakomicie nadająca się do akwariów towarzyskich. W przypadku młodych osobników najlepiej jest utrzymywać razem 6-8 sztuk, zaś dorosłych – harem złożony z samca i 2-4 samic. Wymaga wody dobrze natlenionej i filtrowanej oraz regularnie podmienianej (szkodzą produkty rozkładu materii organicznej). Samce są większe (do 15 cm) i mają na głowie, dość długie (ok. 1 cm), rozgałęzione przy końcach wyrostki skórne (tzw. poroże). Ponadto na końcach pierwszych, zrogowaciałych promieni płetw piersiowych występują u nich niewielkie haczykowate wyrostki (tzw. pazurki). U samic wyrostki skórne występują rzadko i są drobne, zawsze nierozgałęzione. Gatunek wszystkożerny, ale podstawę diety powinny stanowić karmy roślinne, zarówno komercyjne oparte na spirulinie, jak i naturalne (gotowane lub sparzone warzywa i niektóre zioła, jak np. mniszek lekarski). Jeśli już podajemy pokarm pochodzenia zwierzęcego, to zdecydowanie lepsze będzie mięso, np. kurczaka (szyjka) lub filet z ryby niż rureczniki i larwy ochotek. Te ostatnie podajemy bardzo ostrożnie – co najwyżej 1-2 razy w tygodniu i w małych ilościach. Samica składa zwykle na stropie i ścianach bocznych kryjówki z reguły 30-50 jaj (średnica około 2,5 mm), rzadko ponad 100. Ikra składana jest najczęściej w formie kulistego grona/bryłki, początkowo są mleczno-żółtawe, a z czasem stają się pomarańczowe i szkliste oraz wyraźnie podłużne. Samiec mniej lub bardziej troskliwie opiekuje się jajami („leżąc” na nich intensywnie wachluje płetwami, zjada martwe i niezapłodnione ziarna, co jakiś czas przywiera do ikry otworem gębowym, wykonuje nim ruchy ssące i delikatnie przesuwa usuwając w ten sposób z jej powierzchni ziarenka piasku i inne zanieczyszczenia) i w tym czasie nie pobiera pokarmu. Larwy wylęgają się po 5-6 dobach, a po dalszych 4-6 dniach wylęg zaczyna intensywnie żerować. Larwy są koloru mlecznego i mają długość około 6 mm oraz dość duży, jasnopomarańczowy woreczek żółtkowy. Początkowo wiszą przyczepione wydzieliną gruczołów cementowych u sufitu kryjówki, na ścianie, szybach lub też leżą na podłożu w skupieniach z wibrującymi ogonkami skierowanymi na zewnątrz. Po osiągnięciu długości 8 mm stają się ciemnoszare i zaczynają samodzielnie przemieszczać się w gnieździe, skupiać w zwarte grupki. Samiec coraz częściej opuszcza kryjówkę i coraz dłużej przebywa poza nią. Młode od wielkości ok.12 mm(wiek około 2 tygodnie) także coraz śmielej z niej wypływają w poszukiwaniu pokarmu, aż wreszcie stają się samodzielne. Narybek karmimy najwyższej jakości pokarmami roślinnymi, zarówno komercyjnymi (na bazie spiruliny), jak i naturalnymi pochodzenia roślinnego (glony, warzywa, zioła). Młodym należy ponadto zapewnić: źródło błonnika (korzeń, łupina kokosu), kryjówki, bardzo czystą (wydajny filtr) oraz dobre jej natlenienie, czystość (codziennie czyścimy dno z wszelkich nieczystości i resztek karmy) oraz regularne podmiany wody.

Nieco o zbrojniku niebieskim pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=91



Samica z młodymi


Szał żerowania


Młode osobniki najwydajniej oczyszczają powierzchnie z glonów


Narybek


Samica


Samica z narybkiem


Samiec

Lilie wodne, grzybienie (Nymphaea)

Lilie wodne, zwane grzybieniami (Nymphaea) to bezapelacyjnie królowe oczek wodnych i ozdobnych stawów. Dziesiątki odmian różniących się barwą kwiatów i liści, szybkością wzrostu, wymaganiami środowiskowymi i zimotrwałością stwarzają wiele możliwości dla hobbysty, który praktycznie w każdych warunkach środowiskowych może dobrać stosowną dla siebie odmianę. Ostatnio byłem z wizytą w szkółce roślin ogrodowych i wodnych w Skępe (Pojezierze Dobrzyńskie w woj. kujawsko-pomorskim (http://www.liliewodne.com.pl). Nie jest to pierwsza lepsza szkółka, jakich nie brakuje w naszym kraju, lecz moim zdaniem, wyjątkowa i oryginalna. Urzekła mnie różnorodność odmian grzybieni wśród, których nie brakowało prawdziwych rarytasów. Właściciel szkółki (p. Krzysztof Kruszewski) nie tylko uprawia kilkadziesiąt odmian w swoich licznych, małych stawkach, ale także skutecznie je rozmnaża. Rosną, kwitną obficie i niewiarygodnie pięknie, co starałem się pokazać na zdjęciach. Jeśli ktoś będzie przejeżdżał trasą z Warszawy na Bydgoszcz niech znajdzie czas na odwiedzenie tej rodzinnie prowadzonej szkółki. Na pewno znajdzie w niej coś do swego oczka lub ogrodu. W dodatku po przystępnych cenach. Jeszcze jedno, co mile zaskakuje klienta to wielkość kłączy/kęp sprzedawanych roślin, które w porównaniu z asortymentem wielu innych szkółek są znacznie okazalsze, a przez to lepiej się przyjmują w nowym siedlisku i nierzadko kwitną jeszcze tego samego roku.

Więcej o liliach wodnych pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=127

oraz tu: http://www.multihobby.net/?p=129



Piękno kwiatów urzeka


Płytki staw do uprawy i
rozmnażania lilii wodnych


Królowe oczek wodnych


Do każdego oczka można
dobrać odpowiednią odmianę


Pięknie rozrośnięta połać


Prawidłowa pielęgnacja to
piękne kwiaty na tafli wody

Kanarek. Składanie i wysiadywanie jaj

Najlepsze są gniazdka o drucianej konstrukcji i filcowym wkładzie. Trzeba je uprzednio starannie wymyć, wyparzyć wrzątkiem i wysuszyć. Do moszczenia gniazda samicy dostarczamy kawałki flaneli, wełny, sznurka sizalowego, ligniny, szarpi, suchego mchu itp. Należy unikać cienkiej włóczki i waty, gdyż zapętlenie nimi nóg pisklęcia grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Głębokość gniazda powinna odpowiadać długości wyprostowanych nóżek kanarcząt – w przeciwnym razie młode nie wypróżniają się poza gniazdo, a ich odchody osuwają się po ściankach do jego wnętrza. Prawidłowo zniesienia następują codziennie w godzinach przedpołudniowych. Przeciętnie kanarzyca składa w jednym lęgu 3-5 niebiesko-seledynowych, brązowo nakrapianych jaj, lecz ich liczba może wahać się od 1 do 8 szt.

Do zaburzeń tego okresu należą m.in.: składanie przez młodą samicę jaj co drugi dzień, nadmierne pobudzenie płciowe – samica zaczyna znosić jaja (oczywiście niezapłodnione) jeszcze przed połączeniem z samcem, bądź też składa jaja niezapłodnione lub o nie w pełni wykształconej, cienkiej skorupce. Są tego rozliczne przyczyny: młody wiek samicy, zbyt kaloryczna i uboga w białko oraz składniki mineralne dieta bezpośrednio poprzedzająca lęgi, źle przeprowadzone parowanie ptaków – zbyt szybkie ich połączenie, niewłaściwy stan fizjologiczny ptaka w okresie lęgowym – np. nadmiernie długie pierzenie się itp. Składane jaja należy sukcesywnie zabierać do trzeciego włącznie, a na ich miejsce podkładać sztuczne. Odebrane jaja przechowujemy luzem, np. w małym, plastikowym naczynku, którego dno wysypujemy cienką warstewką czystego prosa, w ocienionym i chłodnym pomieszczeniu (jaja nie powinny się ze sobą stykać). Po pojawieniu się w gnieździe czwartego jaja zamieniamy sztuczne na prawdziwe. Dzięki temu wszystkie pisklęta wylęgną się równocześnie o tej samej porze – 13-14 dni później, a ich wzrost będzie wyrównany. Zamiany jaj sztucznych na właściwe należy zawsze dokonywać wcześnie rano. Dla wyklutych piskląt ma to duże znaczenie, gdyż w ten sposób będą w stanie otrzymać maksymalną ilość pokarmu zanim zapadnie noc.

Samicy, która po raz pierwszy przystępuje do lęgów nie dajemy wysiadywać więcej niż 4 jaja, a pierwsze z nich podkładamy dzień wcześniej niż pozostałe trzy. W ten sposób jedno z piskląt wykluje się z 24-godzinnym wyprzedzeniem, co umożliwi zestresowanej samicy „przećwiczenie” karmienia na jednym młodym zanim pojawi się jego liczniejsze rodzeństwo. Oczywiście można zaniechać jakiejkolwiek ingerencji w związku ze składaniem jaj, lecz wtedy, z uwagi na różnice w rozwoju, nie wszystkie pisklęta mają szansę na pomyślne odchowanie. Samica rozpoczyna wysiadywanie jaj zwykle po zniesieniu pierwszego. W 6-7 dniu inkubacji można prześwietlić jaja. Te zalężone są zawsze ciemne, nieprześwitujące. Dobra kanarzyca w celu zaspokojenia głodu i pragnienia powinna schodzić z gniazda najwyżej kilka razy dziennie, jednorazowo na maksymalnie 4-5 minut. Niepowodzenia na tym etapie lęgu wynikają przede wszystkim z niechęci samicy do wysiadywania jaj (np. ptak jest nadmiernie płochliwy, młoda samica zbyt długo przebywa poza gniazdem doprowadzając do wyziębienia jaj i zamarcia zarodków lub ptaki mają pasożyty zewnętrzne, np. ptaszyńce). Nadmiernie przerośnięte pazury samicy uszkadzają skorupkę jaj, co prowadzi z reguły do zamarcia zarodków, a przerośnięty dziób utrudnia karmienie piskląt. Samice, które pomimo zabiegów ze strony hodowcy źle obchodzą się z jajkami (nie siedzą, brudzą je kałem lub rozbijają) należy eliminować z hodowli. W przypadku, gdy kanarzyca przez cały czas siedzi na jajach bardzo zatwardziale i niemal z nich nie schodzi, może dojść do zamarcia zarodków na skutek braku wentylacji (wietrzenia). Do wyziębienia jaj dochodzi także wówczas, gdy nadpobudliwy samiec nie pozwala samicy na spokojne wysiadywanie jaj, spędza ją z gniazda, nieustannie goni i chce parzyć. W tym przypadku lepiej jest go oddzielić i pozwolić samicy na samodzielny wychów młodych. Jeżeli ptaki są wobec siebie niezgodne, a młoda samica nie przyjmuje kolejno żadnego partnera, lecz za każdym razem składa jaja niezapłodnione, na których chce siedzieć należy jej na to pozwolić przez normalny okres inkubacji, tj. 13-14 dni. Po tym czasie, gdy zacznie na nowo budować gniazdo zwykle już bez oporów akceptuje samca i daje się skutecznie pokryć.

Kanarzycom starszym, wyjątkowo niechętnie dopuszczającym do siebie samca lepiej jest podłożyć zapłodnione jaja innej. W pomieszczeniu hodowlanym zaleca się pozostawianie na noc słabego źródła światła, co w razie spłoszenia umożliwia kanarzycy na szybki powrót do gniazda. Zatęchłe i zepsute powietrze może być przyczyną zamarcia zarodków, dlatego też pomieszczenie, w którym odbywają się lęgi musi być regularnie wietrzone. Także zbyt mała wilgotność wpływa ujemnie na wyniki lęgów. Dobrze jest umieścić na środku pomieszczenia z kanarkami np. stolik z akwarium bez przykrycia.

Więcej o chowie i rozmnażaniu kanarków można przeczytać tu: http://www.multihobby.net/?p=200

tu: http://www.multihobby.net/?p=190 i tu: http://www.multihobby.net/?p=188



Samiczka glostera podczas
wysiadywania jaj w filcowym
gnieździe, osadzonym w
plastikowej konstrukcji


Kanarzyca składa 1-8 jaj


Świeżo wyklute pisklęta
po 13-14 dniach wysiadywania


Gniazdo wymoszczone
sizalowym sznurkiem


Najlepiej jeśli pisklęta
wykluwają się równocześnie


Płochliwa samica może
zaziębić zarodki w jajach


Przerośnięte pazurki samicy
mogą uszkodzić skorupkę jaj


Dobra samica schodzi
z jaj tylko na krótko


Zapewnienie samicy całkowitego
spokoju podczas
wysiadywania jaj należy
do priotytetów hodowcy

Brzanka różowa (Puntius conchonius). Chów

Ta ruchliwa, dekoracyjna, towarzyska i niewielkich rozmiarów karpiowata (zwykle 6-7 cm) najlepiej czuje się w grupie złożonej z minimum 6 osobników, przy czym zaleca się, aby samców było więcej, np. 3×5 lub 4×6. Maksymalne wyeksponowanie jej pięknych barw zapewnia ciemne podłoże, dostęp światła słonecznego oraz obfita roślinność (także pływająca). W akwarium o pojemności, co najmniej 80 l dla 6 osobników zapewniamy sporo wolnej przestrzeni do swobodnego pływania, dobrze natlenioną, średnio twardą (9-12°n), filtrowaną i regularnie podmienianą (do 20%/tydzień) wodę o temperaturze 20-25°C(okresowo znosi spadki do 15, jak i wzrost ciepłoty powyżej 28°C) i pH 6,5-7,5. W ramach zabiegów pielęgnacyjnycvh regularnie czyścimy dno z wszelkich zalegających resztek organicznych. Brzanki są wszystkożerne, ale w ich diecie spory udział powinny stanowić pokarmy roślinne (np. spirulina, ale także sparzone liście sałaty, szpinaku czy mniszka). W przeciwnym razie będą podskubywać drobne części miękkolistnych roślin. Przekarmiane ryby często padają, stąd umiarkowanie (acz pełnowartościowe) żywienie to podstawa zachowania ich dobrego zdrowia. Wskazany jest jeden dzień w tygodniu głodówki. Nieco o brzance różowej pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=795



Ryby najlepiej czują się
w grupach lub stadzie


Brzanki różowe są
wszystkożerne


Samica


Samiec

Ryżowka (Oryzias woworae). Narybek

Jak już wcześniej pisałem ryżówka (Oryzias woworae) odznacza się bardzo ciekawą strategią rozrodczą, której osobliwość wyróżnia ją w świecie ryb akwariowych. Okresy składania ikry pojawiają się cyklicznie, a tarło jest rozciągnięte w czasie i ma miejsce zwykle wczesnym rankiem. W pojedynczym jajniku powstaje wiele komórek jajowych, które znajdują się w różnych stadiach rozwoju. Te najbardziej dojrzałe i zarazem największe po owulacji przedostają się do jajowodu, gdzie następnie są przeciskane (dzięki skurczom mięśni) w kierunku otworu moczopłciowego. Wydostają się z niego całkowicie uformowane, ale zbite w charakterystyczne gronka. Natychmiast są zapładniane przez samca, który zwabił samicę na swoje niewielkie terytorium (jego obrona powoduje, że między samcami dochodzi często do utarczek, które zwykle nie są groźne). Jednakże po akcie płciowym jaja nie są uwalniane do środowiska zewnętrznego, jak to bywa u ogromnej większości ryb jajorodnych, lecz przyklejone i zbite zwisają wokół brodawki moczopłciowej. Niekiedy wiszą pojedynczo, częściej jednak po kilka sztuk. Ikra jest zupełnie przezroczysta z żółtawym połyskiem. Samica „nosi” jaja zwykle przez kilka godzin, zanim rozpocznie ich składanie (a raczej zrzucanie), ocierając się o miękkie części roślin lub elementy sztucznego substratu. Dziennie lub co kilka dni samica może złożyć od kilku do kilkunastu kleistych jaj, rzadko więcej. Substrat z przyklejoną doń ikrą można przenieść do oddzielnego i wypełnionego identyczną wodą lęgnika (nie trzeba go zaciemniać, ale rezygnujemy z oświetlenia sztucznego). Innym sposobem jest odłowienie ze zbiornika tarliskowego wszystkich dorosłych osobników po około 7-10 dniach od wpuszczenia ich na tarło. W temperaturze wody około25°Clarwy wykluwają się po 12-15 dniach (w niższej ciepłocie nawet po 20 dniach). Dorosłe nie zjadają wprawdzie jaj, ale wylęgiem już nie pogardzą. Niemniej w dobrze zarośniętym miękkolistną roślinnością zbiorniku, przy małej obsadzie ryb dorosłych, można dochować się przychówku bez nijakiej ingerencji. Oczywiście liczba młodych nie jest wówczas duża, ale dla chowu amatorskiego jak najbardziej wystarczająca. Z wykarmieniem narybku nie ma zwykle problemów, gdyż jest on dość żywotny. Przez pierwsze dni żeruje na pierwotniakach, które możemy dostarczyć mu z własnej hodowli na pożywkach organicznych lub z preparatów komercyjnych (np. Protogen). W swojej praktyce stosowałem podmiany kęp mchu jawajskiego w gęstwinie, których narybek znajdował sporo jednokomórkowców. Najlepiej jest jednak podawać mu tzw. pył, czyli larwy oczlika, wrotki i pierwotniaki, a po kilku dniach przejść na najdrobniejsze larwy solowca, które z kolei po 5-6 dniach można zastąpić węgorkami „mikro”. Stwierdziełm także, iż z chwilą rozpoczęcia przez narybek żerowania można podawać mu same tylko larwy solowca lub węgorki „mikro” i też spory procent młodych zostaje pomyślnie odchowany. O ryżówce pisałem więcej tu: http://www.multihobby.net/?p=147



Gronka ikry zwisają z
brodawki moczopłciowej
samicy po tarle


Narybek w wieku około 10 dni


Narybek w wieku dwóch tyg.


Oczy narybku świecą
turkusowo


Narybek w wieku miesiąca

Kanarek. Żywienie w okresie parzenia i składania jaj

W tym okresie dieta musi być wysokobiałkowa, aby pobudzić popęd płciowy. Jednocześnie nie może być zbyt kaloryczna, gdyż prowadzi to do zapasienia się ptaków. Najważniejszym składnikiem mineralnym w pokarmie jest wapń. Przy jego niedoborze niemożliwa jest produkcja zdrowych jaj. Kanarkom dostarczamy zatem: sepię, rozkruszone skorupki jaj kurzych, morskie muszelki, węgiel drzewny, kredę, wapienko, drobnoziarnisty, czysty piasek itp. oraz witaminy. Można podawać je w formie preparatów, najlepiej w proszku (a nie w płynie do wody) dodawanego do pokarmów stałych, np. tartej marchwi. Ptaki umiarkowanie żywimy mieszanką ziarnistą, dostarczamy warzywa i zioła (tarta marchew, sałata, szpinak, papryka, pomidor, gwiazdnica pospolita, trzykrotka, mniszek lekarski, nać pietruszki, krwawnik, rzeżucha, młoda pokrzywa) oraz owoce (jabłko, gruszka, kiwi, banan, mandarynka). Co drugi dzień podajemy mieszankę jajeczną (gotową komercyjną lub z ugotowanego na twardo i drobno posiekanego jaja kurzego z dodatkami: rozkruszonym biszkoptem, bułką tartą lub sucharkami, a także szczyptą maku). Wskazany jest również dodatek kilku kropli tranu lub odrobiny masła. Naprzemiennie z mieszanką jajeczną podajemy niewielką ilość (grudkę wielkości wiśni) białego twarogu z dodatkiem płatków owsianych i nasion sałaty. 2-3 razy w tygodniu serwujemy podopiecznym skiełkowane ziarno. Stała podaż drobnoziarnistego, czystego piasku z rozkruszonymi skorupkami jaj i muszelkami jest godna polecenia.

Z chwilą zniesienia przez samicę 2-3 jajka należy zaprzestać podawania mieszanki jajecznej oraz skiełkowanego ziarna, a z mieszanki ziarnistej wyeliminować konopie. Od tej pory żywienie powinno być umiarkowane i opierać się na mieszance ziarnistej, warzywach, owocach i składnikach mineralnych (od czasu do czasu można wszakże podać kawałek drożdżowego ciasta lub biszkopta). Takie żywienie stosujemy do 11 dnia wylęgania, tj. na 2-3 dni przed wykluciem się piskląt. Więcej o chowie i rozmnażaniu kanarków można przeczytać tu:

http://www.multihobby.net/?p=190 i tu: http://www.multihobby.net/?p=188



Znoszenie materiału do
gniazda – znak gotowości
do lęgów


Zielonki, warzywa i owoce
– źródło witamin i mikroelementów


Wapń w diecie = zdrowe jaja


Sepia – dobre źródło wapnia


Właściwa dieta to klucz
do sukcesu hodowlanego

Wachlarek brazylijski (Nematolebias whitei). Rozród, cz. II

Postępowanie z ikrą po tarle Po odbyciu przez ryby tarła w akwarium cały substrat z ikrą zbieramy na gęste sitko, delikatnie odciskamy z niego wodę. Torf do inkubacji powinien rozpadać się na kawałki, czyli być wilgotny, ale woda nie powinna się z niego sączyć. Następnie dzielimy go na porcje, wkładamy je do plastikowych cienkich woreczków z zaciskami, na których naklejamy etykietki i piszemy markerem (niezmywalnym, do pisania na folii) datę zapakowania oraz przewidywany termin zalania wodą. Niektórzy hodowcy przechowują torf z ikrą w plastikowych kuwetach, pojemnikach do żywności, faunariach lub małych akwariach nakrytych plastikową pokrywą albo szybką. Co kilka dni torf trzeba lekko spulchniać, aby doprowadzić tlen zarówno do głębszych warstw substratu, jak i do rozwijającej się ikry (przewietrzanie) oraz przerwać tworzące się ustawicznie kapilary, przez które paruje woda. Nie można dopuścić, aby torf uległ całkowitemu wysuszeniu. Podczas tej czynności należy wybierać obumarłe, zbielałe jaja. Jeśli znacznie spada wilgotność substratu, musimy regularnie spryskiwać go odstaną wodą o temperaturze pokojowej, pamiętając zawsze o zasadzie, że musi być on wilgotny, ale nie zalany lub zbyt mokry. Właściwą jego pielęgnację można poznać po tym, że para wodna skrapla się na pokrywie/szybie, folii lub ściankach naczynia (jeśli jej tam nie ma lub jest bardzo mało, konieczne staje się nawilżanie powierzchni substratu, np. za pomocą spryskiwacza do kwiatów domowych). Codziennie lub najwyżej co drugi dzień torf z ikrą trzeba wietrzyć przez 0,5–1 godzinę. Można także pozostawić małą szczelinę, nakrywając naczynie, ale w taki sposób, aby nie doszło do przesuszenia zawartości i aby para wodna nadal mogła skraplać się w jego wnętrzu. Woreczki z substratem przechowujemy w zacienionym miejscu o ustabilizowanej i umiarkowanej temperaturze powietrza, najlepiej około20°C. Dobrze jest włożyć je do styropianowego pudła.

Rozwój zarodkowy u wachlarka brazylijskiego trwa około dwóch, ale może przedłużyć się do trzech miesięcy. Po tym czasie otwieramy plastikowy woreczek, rozkładamy torf w płytkiej kuwecie, zalewamy go miękką, dobrze odstaną wodą (wskazane jest obfite jej napowietrzanie) o temperaturze 16–18°C (chłodniejsza woda pobudza larwy do wylęgu, a wyższa jej ciepłota działa na nie osłabiająco i spowalnia wylęganie się) do wysokości 5–6 cm ponad powierzchnię substratu. Wielu hodowców zaleca dodawać do wody soli kuchennej niejodowanej w celu ochrony przed chorobotwórczymi grzybami i/lub zalewać torf wodą z namnożonymi pierwotniakami, co ponoć znacznie przyśpiesza wylęg. Wszelkie większe zbrylenia należy delikatnie rozdzielić, a następnie całość dokładnie wymieszać, np. gęsim piórem. Przeważająca większość larw wylęga się w ciągu pierwszej doby po zalaniu substratu. Odławiamy je na bieżąco, na przykład łyżką, do zbiornika – odchowalni. Jeśli przez dobę nie doszło do wylęgu wszystkich larw (często trudno to stwierdzić), torf należy odsączyć, zapakować do woreczka i leżakować przez kolejny miesiąc. Procedurę taką powtarza się nawet trzykrotnie, ale bywa, że za ostatnim razem nie uzyskamy ani jednej sztuki narybku.

Wychów narybku Zawartość woreczka żółtkowego zostaje zużyta przez zarodek jeszcze w otoczce jajowej, dlatego też wylęg wachlarka podejmuje intensywne żerowanie niemal od pierwszych chwil po opuszczeniu osłonek jajowych. Przez pierwsze 3 dni życia podajemy najdrobniejszy „pył” (pierwotniaki, larwy oczlików oraz wrotki). Niektórzy hodowcy od samego początku stosują najdrobniejsze larwy solowca (narybek wachlarków ma dość duży otwór gębowy). Żywienie nimi stosujemy przez 7–10 dni, po czym stopniowo do diety wprowadzamy nicienie „mikro”, siekane rureczniki, najdrobniejsze rozwielitki i oczliki (także mrożone) oraz markowe pokarmy gotowe (szczególnie roztarte płatkowe). Naprzemiennie z nimi można podawać karmę mrożoną, np. moinę, ale ryby trzeba stopniowo do niej przyzwyczajać. Od trzeciego tygodnia życia podajemy kawałkowane larwy wodzienia i doniczkowce (bardzo drobno siekane lub miażdżone, aby uniknąć zadławienia rybek). Narybek rośnie szybko. Kanibalizm występuje rzadko, chyba że wśród znacznie zróżnicowanego wiekiem potomstwa. W takim wypadku dobrze jest sortować młode pod względem wielkości i umieszczać w osobnych zbiornikach – odchowalniach, których musi być co najmniej kilka. Odchowalnie powinny mieć pojemność, co najmniej kilkudziesięciu litrów i być wypełnione odstaną, dobrze natlenioną (delikatne napowietrzanie) i filtrowaną wodą (zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem). Ruch wody musi być jednak jak najmniejszy – zbyt silny strumień męczy bowiem narybek i może być powodem jego masowych śnięć. Codziennie usuwamy wężykiem wszelkie niedojedzone resztki pokarmu i nieczystości z dna (bez podłoża), dolewając przy tym świeżej, odstanej wody o twardości stopniowo zwiększanej do wartości, w jakiej ryby będą potem utrzymywane. Dobry wpływ na samopoczucie i wzrost rybek wywiera codzienny kilkugodzinny dostęp światła słonecznego oraz spora ilość miękkolistnych roślin pływających – chronią one mniejsze sztuki przed agresją i apetytem starszych współbraci oraz zwiększają dobrostan zwierząt.

Więcej o wachlarku brazylijskim czytaj tu: http://www.multihobby.net/?p=192

i tu: http://www.multihobby.net/?p=103



Tarło w torfowym substracie


Odcedzanie wody z torfu


Inkubacja substratu z jajami


Zalany substrat z jajami

Żółtaczek indyjski (Etroplus maculatus). Rozród

Ta pochodząca z południowej Azji pielęgnicowata (Cichlidae) jest niezbyt często rozmnażana w akwariach. Przede wszystkim nagminnie zdarza się pożeranie ikry przez tarlaki, zwłaszcza niedobrane w sposób samoistny. Mój sukces w rozrodzie tego gatunku opisałem poniżej. Swoje żółtaczki wypatrzyłem w sklepie zoologicznym. W akwarium pływało około dziecięć dorosłych osobników. Spośród nich dobrała się jedna para, która stroniła od reszty, zachowywała się niespokojnie i miała piękne, intensywnie żółte ubarwienie ciała i płetw. Takie samoistnie dobrane w pary ryby są najlepsze do rozrodu. Od razu je kupiłem 🙂 Żółtaczki wpuściłem do 100 l zbiornika, z kępami mchu oraz korzeniami z przytwierdzonym doń anubiasem. Gliniana, przewrócona na bok doniczka, stanowiła dogodny do złożenia ikry substrat (tak sądziłem). Ryby długo zwlekały z tarłem. Być może przeszkadzała im para szczupieńczyków, która jednak zasiedlała przypowierzchniową warstwę wody. Podmieniałem co 3 dni około 25% wody na pochodzącą z filtra RO, dokładnie przy tym czyszcząc dno z wszelkich resztek organicznych. Temperatura wody oscylowała wokół 26-27°C. W zbiorniku pracował gąbkowy filtr bez obudowy. Ryby zaczęły robić się bardzo niespokojne i pobudzone. A to czyściły wnętrze doniczki, a to korzeń. Innym razem znów kopały dołki w piasku. Zdecydowałem się na odłowienie szczupieńczyków. Była to dobra decyzja, bo już następnego dnia ujrzałem kilkadziesiąt jaj na korzeniu pod zwisającą luzem kępą mchu jawajskiego. Jaja są lekko wydłużone, a poszczególne ziarna nie stykają się ze sobą – są przyczepione do substratu za pomocą lepkiego, nitkowatego wyrostka. 

Larwy wylęgają się po około 70 godzinach, po czym są przenoszone przez rodziców do dołka w podłożu. Po kolejnych 3–4 dobach młode rozpoczynają pływanie i żerowanie. Najlepszym pierwszym pokarmem jest dla nich najdrobniejszy „pył” (pierwotniaki, larwy oczlików oraz wrotki), a od 2.–3. dnia najdrobniejsze larwy solowca. Istnieje podejrzenie, że podobnie jak np. u paletek czy pielęgnic pawiookich młode żółtaczki indyjskie także odżywiają się wydzieliną skóry rodziców. Jednakże sztuczny ich odchów jest jak najbardziej możliwy i owa wydzielina nie jest im bezwzględnie konieczna do prawidłowego rozwoju i wzrostu.



Początek tarła


Para przy ikrze złożonej
na korzeniu


Przenoszenie larw do
dołka w podłożu


Wydłużone jaja nie stykają
się ze sobą i są przytwierdzone
do substratu lepkim wyrostkiem


Opieka nad ikrą przebiega
typowo dla pielęgnicowatych


Tarlaki są intensywnie żółte

Amadyna obrożna (Amadina fasciata). Rozmnażanie

Sukces hodowlany zależy od dobrania się pary rozpłodowej oraz od jej żywienia. Wielokrotnie hodowcy narzekają na fakt wyrzucania przez dorosłe piskląt z gniazda. Radą na to nie jest wcale zmniejszanie podaży białka zwierzęce, lecz jego zrównoważona podaż także w postaci żywych owadów i/lub ich larw. Najwięcej zła gatunkowi temu wyrządziło podkładanie jaj/piskląt pod mewki japońskie. W wyniku tego procederu zatraceniu uległ pierwotny instynkt macierzyński. Na szczęście nie całkowicie i przy odrobinie szczęścia oraz uczciwości sprzedającego można nabyć osobniki naturalnie gniazdujące. Jest nadzieja, że takich osobników będzie coraz więcej z uwagi na fakt, że mewki – mamki wychodzą z mody i ich używanie jest niejako piętnowane przez środowisko bardziej światłych hobbystów. Amadyny obrożne są bardzo płodne. Samica może złożyć do 8 jaj (zwykle 5-6), które na przemian z samcem wysiaduje przez 12-14 dni. Standardowa budka dla amadyn w zupełności im wystarcza (15x15x15 cm). Młode opuszczają gniazdo po mniej więcej czterech tygodniach i jeszcze przez dwa są dokarmiane przez rodziców. Moja para hodowlana wyprowadzała 2-4 młodych. Raz zdarzyło się jej wyrzucić z gniazda dwa, kilkudniowe pisklaki. Zachowanie to w porę zatrzymałem podażą larw wodzienia (szklarka) oraz pleśniakowców lśniących. Lecz to nie zawsze rozwiązuje problem, bowiem wyrzucanie młodych może następować tak w przypadku nadmiaru, jak i niedoboru karmy zwierzęcej. Moim zdaniem, sama karma jajeczna (nawet z suchymi owadami) nie wystarcza i w pierwszym okresie karmienia (co najmniej 7-10 dni) trzeba podać też żywe owady i/lub ich larwy, a do tego dużo kiełków i zieleniny. Jednak nie można z nimi przesadzić, bo skutek będzie zgoła odwrotny od oczekiwanego. Zatem doświadczenie hodowcy jest tu bardzo ważne, a duża ostrożność w podawaniu żywej karmy zwierzęcej wręcz nieodzowna. Parom młodych i nie sprawdzonym lepiej zbyt często nie kontrolować budek. Pary sprawdzone nie zwracają na to uwagi, a niektóre tak dobrze wysiadują jaja i karmią swoje młode, że wywołują u mnie skojarzenia z zeberkami. O chowie amadyny obrożnej pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=194



Samiec z młodym


Jaja amadyn w gnieździe


Pisklęta w wieku 1-2 dni


Pisklę w wieku 11-12 dni


Pisklę w wieku 15-16 dni


Para z podlotem


Młody po wylocie z gniazda

Ważki (Odonata). Cz. II. Przeobrażenie u gadziogłówki pospolitej (Gomphus vulgatissimus)

Ważki (Odonata). Cz. II. Zarówno postacie dorosłe (imago), jak i larwy prowadzą drapieżny tryb życia. Ich aparaty gębowe są typu gryzącego. Swoje ofiary (wszelkie owady oraz pajęczaki) osobniki dorosłe chwytają głównie bezpośrednio w locie. Tam też je najczęściej pożerają przytrzymując kończynami, rzadziej przysiadając gdzieś ze zdobyczą, np. na roślinach. Wyrośnięte larwy z kolei są bardzo niebezpieczne dla małych rybek i larw płazów. Do ich chwytania służy im tzw. maska, wyposażona w dwa ostre, harpunowate haczyki. U wielu gatunków samce bardzo wyraźnie różnią się barwą od samic. W okresie godowych samce mogą ustalać rewiry, których zaciekle bronią przed rywalami. Walczą też o samice i aktywnie ich poszukują. W czasie kopulacji (może odbywać się w locie, na ziemi, roślinach i trwać od kilku sekund do kilkudziesięciu minut) samica swoim wygiętym do dołu odwłokiem łączy się z aparatem płciowym samca, który znajduje się na drugim segmencie odwłoka (owady tworzą wówczas jakby „obieg zamknięty” – tzw. kółeczko lub serduszko). Zaraz po zapłodnieniu samica przystępuje (niekiedy w asyście samca, czyli w tzw. tandemie) do składania jaj za pomocą pokładełka do miękkich tkanek roślin podwodnych, pływających, nadwodnych lub wprost do toni wodnej (niektóre gatunki w tym celu nurkują), w mech, butwiejące drewno, pod korę itp. Liczba jaj waha się od kilkuset do 1500. Po 2-6 tyg. wylęgają się tzw. przedlarwy (zwane podlarwami), które niemal natychmiast linieją i przekształcają się w pierwsze stadium larwalne. Bywa, że u nielicznych gatunków rozwój zarodków zostaje dokończony dopiero po zimie. Wszystkie larwy ważek są mało ruchliwymi drapieżnikami (rzadko które pływają lub wykonują gwałtowne zrywy) i całe życie spędzają w wodzie (nieliczne częściowo zakopują się w mule dennym). W określonych odstępach czasu linieją kilkunastokrotnie. W czasie, gdy oskórek jest miękki i rozciągliwy larwy intensywnie rosną. Czas od wylęgnięcia się z jaja do przeobrażenia w owada doskonałego u poszczególnych gatunków jest różny i waha się od kilku miesięcy do kilku lat. W rozwoju ważek nie występuje stadium poczwarki (przeobrażenie niezupełne). W celu przeobrażenia w imago larwa wychodzi z wody i zazwyczaj przyczepiona do liścia (np. trzciny) w czasie 1-2 godzin ulega ostatecznej metamorfozie. Potem muszą minąć kolejne 1,5-2 godziny zanim skrzydła młodego osobnika wyschną, zesztywnieją i rozprostują się na tyle, aby owad mógł odlecieć. Poza nielicznymi wyjątkami maksymalna długość życia postaci imago wynosi 2 miesiące. O ważkach pisałem także tu: http://www.multihobby.net/?p=191



Kopulacja u szablaka
krwistego


Schnięciu w ukryciu


Młoda ważka zaczyna
oddychać powietrzem atm.,
sztywnieć i nabierać barw.


Skrzydełka są już sztywne
– do sieci żyłęk hemolimfa
została już wpompowana


Młoda ważka gotowa do
pierwszego w życiu lotu


Wylinka (oskórek) po larwie


U tego osobnika skrzydełka
są zniekształcone, co pewnie
uniemożliwi mu latanie

Barwniak czerwonobrzuchy (Pelvicachromis pulcher). Rozród

Barwniak czerwonobrzuchy (Pelvicachromis pulcher). Rozród. Połowę sukcesu hodowlanego stanowi samoistne dobranie się pary hodowlanej spośród gromadki wspólnie dorastających, młodych i niespokrewnionych ze sobą osobników. Barwniaki należą do bardzo troskliwych rodziców, pomiędzy którymi stosunkowo rzadko dochodzi do walk o przywództwo w opiece nad potomstwem. Substrat ze złożoną ikrą można także odebrać rodzicom i inkubować w oddzielnym lęgniku. Za zbiornik tarliskowy wystarcza80 lakwarium, wyposażone w 1-2 gliniane doniczki (położone na boku lub do góry dnem, ale z wyszczerbionymi bokami), grotę lub kryjówkę – jaz z ułożonych kamieni. Jako podłoża używamy cienkiej warstwy wyparzonego piasku. Z roślin można zrezygnować lub w jednym z rogów zbiornika umieścić kępę gatunku twardolistnego, np. kryptokoryn. Woda najlepiej miękka do średnio twardej (7-12ºn), której temperaturę podnosimy do 27ºC. Akwarium tarliskowe należy ustawić w miejscu nieco ocienionym i bezwzględnie spokojnym (bywa, że młode, odbywające tarło po raz pierwszy ryby, stają się niespokojne i nadpobudliwe do tego stopnia, że ustawicznie wpływają i wypływają z kryjówki, a potem, bezustannie nieomal, przenoszą larwy i narybek w coraz to inne miejsca lub też pożerają ikrę bądź larwy). Brązowawa ikra składana jest przez samicę partiami na wewnętrznej ścianie doniczki (gatunek litofilny). Z jednego tarła otrzymuje się zwykle od kilkudziesięciąt młodych (rzadko powyżej 100 szt.). Ikrzyca sprawuje bezpośrednią opiekę nad ikrą, przebywa przez cały czas wewnątrz kryjówki, wachluje płetwami i wybiera zapleśniałe ziarna. Zadaniem samca jest strzeżenie terytorium lęgowego, a zwłaszcza wejścia do kryjówki. Larwy wylęgają się po około 3 dobach. Przez kolejne 6-7 dni resorbują zawartość woreczków żółtkowych. Narybek jest koloru żółtawego z ciemnymi plamkami na ciele (barwa ochronna). Gdy ryby nie są płoszone zwykle wyprowadzają młode z kryjówki już dość podrośnięte. Najczęściej jednak przed wylęgnięciem się larw rodzice kopią dołek w podłożu, do którego je następnie przenoszą. Czasami kopią kilka dołków i przenoszą larwy z jednego miejsca na drugie. Nieruchomiejąc i zalegając na dnie wylęg jest mało widoczny. Dopiero na widok któregoś z rodziców młode podrywają się do pływania. Zbijają się wtedy w gromadkę okrążając najczęściej jednego z dorosłych. Swobodne pływanie narybku jest nieomylną wskazówką do rozpoczęcia jego karmienia. Pokarm podajemy kilkakrotnie w ciągu dnia, gdyż narybek barwniaka jest bardzo żarłoczny. Podstawą żywienia powinna być karma żywa w postaci najdrobniejszych oczlików i rozwielitek, drobno siekanych lub roztartych na szkle rureczników oraz nicieni „Mikro”. Znakomite są także larwy solowca. Dietę uzupełniamy karmą suchą i mrożoną. Młode mogą pozostać we wspólnym zbiorniku z rodzicami nawet przez kilka miesięcy. Lepiej jest jednak odłowić osobniki dorosłe, gdy narybek się już całkowicie usamodzielni i rozpłynie po całym zbiorniku (tj. po około miesiącu od wylęgu). Bardzo ważne w jego wychowie są regularne podmiany wody, gdyż nagromadzenie w niej produktów przemiany materii doprowadza do śnięć. Niekiedy karmienie dorosłych ryb rozwielitkami lub oczlikami w okresie wychowu młodych (zwłaszcza w pierwszej jego fazie) może mieć zaskakujący finał. Zdarza się bowiem, iż rodzice mylnie rozpoznają te skorupiaki, jako własne potomstwo i usilnie starają się „zagonić” je do chmary narybku. Instynkt opieki nad potomstwem jest tak silnie rozwinięty u barwniaków, że zjawisko to przybiera szczególnie na sile, gdy na skutek jakiś czynników doszło do straty narybku. O chowie barwniaka czerwonobrzuchego pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=193



Para hodowlana –
samica u dołu


Samiec przy ikrze


Para hodowlana z młodymi


Para z narybkiem


Samica z młodymi


Samiec z młodymi


Para przy kryjówce


Narybek


Para z potomstwem


Samiec z narybkiem


Żerujący narybek

Amadyna obrożna (Amadina fasciata). Chów

Ten niewielki (do 13 cm), skromnie ubarwiony ptak z rodziny astryldowatych (Estrildidae). pochodzi z Afryki (pas od Senegalu po Etiopię oraz wzdłuż wschodniej ściany kontynentu aż do RPA). Samiec oprócz tego, że śpiewa ma charakterystyczną obrożę wokół gardła, której barwa może być pomarańczowa do intensywnie czerwonej. W naturze znane są 3 podgatunki. Amadyna obrożna ubarwiona jest może skromnie, ale na pewno bardzo ciekawie. Brak u niej wprawdzie jaskrawych barw, ale różne odcienie brązu komponują się tak kontrastowo, że zarówno dla mnie, jak i dla wielu innych hodowców jest to ptak po prostu piękny. Dodatkowy kontrast tworzy wspomniana obroża na szyi samca, zwłaszcza u białej mutacji. Co ciekawe, widać ją już u młodych opuszczających gniazdo, stąd rozpoznawanie płci u tego gatunku jest wyjątkowo łatwe. Dodatkowo samica jest wyraźnie jaśniejsza i brak jej kasztanowej plamy na brzuchu. Są to ptaki dość wytrzymałe, mało wymagające, odporne na zimno (ale nie lubią długotrwałej wilgoci i przeciągów), ruchliwe (chętnie i dobrze latają), śmiałe oraz towarzyskie (dobrane pary najlepiej jednak utrzymywać oddzielnie, gdyż w okresie lęgowym bywają agresywne. W zimie temperatura powietrza w pomieszczeniu nie powinna spadać poniżej 10°C. Dla pary lęgowej wystarcza klatka o wymiarach 80x50x50 cm, wyposażona w sztuczne rośliny, świetlówkę o małej mocy oraz standardową budkę dla amadyn. W wolierze zewnętrznej mogą przebywać od maja do końca września (w krzewach mogą uwić naturalne gniazdo). Uwielbiają proso w kłosach, nasiona chwastów, gwiazdnicę pospolitą i inną zieleninę (tasznik pospolity, rdest ptasi, mniszek lekarski, babkę pospolitą itp.). Okazjonalnie także owady i/lub ich larwy. Dość często w niewoli trafiają się osobniki, które uległy zwyrodnieniu rasowemu. Widać to po ich jednolitym ubarwieniu, zwłaszcza samców (brak kontrastów między odcieniami brązu) i wąskiej, wyblakłej obroży wokół gardła na szyi, a ponadto słabych wynikach lęgowych i niepełnym wzroście. Nigdy nie używamy do lęgu ptaków spokrewnionych. Znane są odmiany ino, pastelowa, izabelowata, biała. Angielska nazwa gatunku – Cutt-throat finch w wolnym tłumaczeniu znaczy „zięba z poderżniętym gardłem” 🙂



Samiec amadyny obrożnej


Samiczka nie ma jaskrawej
obrożny wokół gardła
i jest jaśniejsza


Samiec zalecający się
do samicy


Para lęgowa – samiec po
prawej – widoczna
kasztanowa plama na
brzuchu


Para przy typowej budce
dla amadyn

Wachlarek brazylijski (Nematolebias whitei). Rozród, cz. I

Wachlarek brazylijski (Nematolebias whitei) należy do rodziny strumieniakowatych (Rivulidae). Jego ojczyzną są okresowo wysychające, astatyczne zbiorniki wodne Brazylii. Gatunek kserofilny (składający ikrę w podłożu) oraz sezonowy (w naturze żyją krótko, zwykle jeden sezon – dopóki woda w zbiorniku całkowicie nie wyschnie). Dorasta do 8 cm. Do rozrodu wybieramy zawsze osobniki najlepsze pod względem fenotypowym – ikrzyce z najbardziej wypukłymi partiami brzusznymi (dobre wypełnienie jajników komórkami jajowymi) i pełne wigoru, najintensywniej wybarwione mleczaki. Najlepsze wyniki hodowlane uzyskuje się z tarlakami 4–5-miesięcznymi. Tarlaki utrzymywane razem należy na 5–7 dni przed planowanym tarłem rozdzielić według płci (dłuższe rozdzielenie ryb, które fizjologicznie są przystosowane do rozmnażania w sposób ciągły, jest ryzykowne ze względu na niebezpieczeństwo „zapieczenia” ikry w jajnikach samic) i karmić obficie (2–3 razy dziennie) różnorodnym żywym pokarmem (larwy komarów, ochotki i wodzienia, rureczniki, doniczkowce, dorosła artemia, kryl, postacie imago owadów, np. muchówek). Można nie rozdzielać tarlaków, a jedynie intensywniej żywić je w zbiorniku ogólnym, bądź jednogatunkowym, w którym utrzymywana jest większa liczba osobników dorosłych. Zbiornik tarliskowy może mieć pojemność od 15-40 l i musi być zawsze szczelnie przykryty. Ustawiamy go w miejscu spokojnym i osłoniętym przed nadmiarem światła szarym papierem albo tekturą (pożądany jest półcień lub półmrok), a następnie wypełniamy odstaną, miękką (poniżej 6°n) wodą o pH 6,0–6,5 i temperaturze rzędu 24–26°C. Wodę delikatnie filtrujemy przez zwykły filtr gąbkowy bez obudowy. Rezygnujemy z jej napowietrzania. Podmiany wody w objętości 30–40% na świeżą, miękką i chłodniejszą o 2–3°C, w objętości około 30–40% znakomicie stymulują ryby do tarła, ale w przypadku wachlarka brazylijskiego nie są bezwzględnie konieczne.

Jako substratu dla ikry używamy torfu włóknistego – wygotowanego przez co najmniej kwadrans (co eliminuje szkodliwe mikroorganizmy i powoduje, że staje się on zatapialny), schłodzonego i dokładnie wielokrotnie przepłukanego (po usunięciu wszystkich niezatapialnych składników). Najlepszy jakościowo jest dostępny w handlu w postaci wkładów filtracyjnych i choć niektórzy hodowcy twierdzą, że wystarczy go jedynie obciążyć i przez 2–3 dni trzymać pod wodą, to moim zdaniem powinno się go wcześniej co najmniej zalać wrzątkiem, a najlepiej przez kilka minut gotować. Po wygotowaniu torf dokładnie płuczemy do momentu aż woda stanie się zupełnie czysta. Torf można rozłożyć na całej powierzchni dna równomierną warstwą o grubości co najmniej3 cm lub umieścić go jedynie w wydzielonej części – tzw. piaskownicy (jednej lub kilku). Posłużyć za nią może plastikowe pudełko (np. po lodach lub margarynie), szklane naczynie, głęboki talerz albo specjalnie sklejona konstrukcja z oszlifowanych pasków szklanych (w kształcie czworoboku o wysokości około 5–7 cm). Zalecam przykrycie „piaskownicy” przykrywką z 2–3 niewielkimi otworami średnicy około 3–4 cm, co zapobiega wysypywaniu się substratu. Torf silnie zakwasza wodę, dlatego tarlaków nie powinno się wpuszczać na tarlisko od razu, lecz po 2–3 dniach, gdy odczyn nieco się ustabilizuje (wielu akwarystów zupełnie tego nie przestrzega). Torf należy wymieniać na świeży nie rzadziej niż co dwa tygodnie z uwagi na niebezpieczeństwo namnożenia się w nim beztlenowej flory bakteryjnej (z upływem czasu słabną jego właściwości odkażające). Ikrzycom zapewniamy kryjówki, najlepiej w postaci korzeni, kępy mchu lub roślinności pływającej, gdyż po wyczerpaniu się zapasu dojrzalej ikry, są dalej niepokojone przez natarczywego samca.

Rozród wachlarków brazylijskich najlepiej jest przeprowadzać z w tripletach lub grupach z przewagą samic (np. 1×2–3, 2×5 lub 3×6). Oczywiście im więcej tarlaków odłożymy na tarło, tym pojemność zbiornika tarliskowego powinna być większa i tym dłużej ryby mogą pozostawać na tarlisku. Jeśli w ciągu dwóch dni nie dochodzi do tarła, należy wymienić tarlaki (zwykle samice) na inne. Osobniki rodzicielskie chętnie zagrzebują się w podłożu (zwykle na kilkanaście sekund) i jest to normalny element ich zachowań. W czasie tarła samiec przyciska się do samicy i nakrywa ją swoją płetwą grzbietową (czasami dodatkowo obejmuje partnerkę także płetwą odbytową). Ikrzyca składa codziennie od kilku do kilkudziesięciu jaj. Dobrze uprzednio przygotowane i pełne wigoru tarlaki najintensywniej trą się przez pierwsze 2–3 dni, ale składanie ikry może trwać do 10 dni (zwykle tydzień). Po tym czasie je odławiamy, zwykle na krótki odpoczynek i przygotowanie do kolejnego tarła w innym zbiorniku hodowlanym. Po 3–7 dniach można również wymienić ikrzyce lub cały komplet tarłowy, o ile mleczak zdradza objawy wyczerpania. Po wyłowieniu tarlaków spuszczamy wodę ze zbiornika lub wymieniamy torf w „piaskownicach” na świeży. O diapauzie w rozrodzie wachlarka brazylijskiego pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=103



Wachlarki to gatunek
kserofilny i sezonowy


Gotowa do tarła samica


Mleczak musi być dobrze
wybarwiony i pełen
wigoru


Zbiornik tarliskowy może
mieć pojemność od 15-40 l
i musi być zawsze szczelnie
przykryty


Jako substratu dla ikry
używamy torfu włóknistego
– wygotowanego przez kwadrans

Kanarek. Łączenie w pary

Samiczka młoda, która po raz pierwszy rozpoczyna lęgi powinna być kojarzona ze starszym od siebie samcem (co najmniej dwuletnim). Z kolei młodego samca należy łączyć ze starszą samicą. Kanarzyce (nawet będące siostrami) różnią się niekiedy od siebie bardzo znacznie pod względem cech psychicznych – szczególnie co do akceptowania danego samca. Podczas gdy jedne przyjmują go od razu, inne potrzebują na to więcej czasu, a jeszcze inne, niezależnie od postępowania hodowcy, zawsze będą wrogo nastawione do konkretnego partnera, a nawet kilku z rzędu. Wcześniejsze przyzwyczajanie ptaków do siebie jest bardzo wskazane. Klatkę samicy stawiamy obok klatki samca i przez około 7-10 dni pozwalamy ptakom na swobodny kontakt wzrokowy. W tym czasie samiec staje się pobudzony płciowo, żywiołowo tokuje, intensywnie śpiewa i interesuje się samiczką. Do klatki lęgowej tej ostatniej wstawiamy gniazdko. Jeżeli samica interesuje się nim, znosi do niego materiał oraz, co najważniejsze, „wciera się” w nie, to mamy pewność, że jest gotowa na przyjęcie samca. Kolejnym krokiem jest jednoczesne wpuszczenie obydwu ptaków (najlepiej przed zgaszeniem światła na noc) do obcej im klatki lęgowej wyposażonej w gniazdko (to samo, w które samica wcierała się będąc w innej klatce). Rankiem budzą się one w swoim towarzystwie, a znalazłszy się w nowym otoczeniu czują się początkowo nieswojo, lecz w trakcie aklimatyzacji między partnerami ustalają się wzajemne relacje. Kanarzyca wkrótce przystępuje do moszczenia gniazda. Metoda bardziej wydajna to umieszczanie samca w klatce lęgowej z „wcierającą się” i ścielącą gniazdo samicą, codziennie rano na 1-1,5 godziny do czasu zniesienia 3 jaja. Jest to sposób o tyle korzystny, że umożliwia pokrycie w mniej więcej tym samym czasie większej liczby samic przez jednego rozpłodnika. Kanarzyca wtedy sama wysiaduje jaja i wykarmia pisklęta, a hodowca nie może niestety obserwować pełnego przebiegu lęgu z udziałem obydwu rodziców. Niezgodność partnerów i agresja wobec siebie wynikają z wielu przyczyn zależnych (np. wpuszczenie samicy do klatki samca zamiast odwrotnie, kojarzenie niedoświadczonego samca z agresywną samicą itp.) lub niezależnych od hodowcy). Więcej o chowie i rozmnażaniu kanarków można przeczytać tu: http://www.multihobby.net/?p=188



Zgodna parka


Niezgodność ptaków wynika
głównie ze złego ich
przygotowania


Wcześniejsze przyzwyczajanie
ptaków do siebie jest
bardzo wskazane.


W czasie aklimatyzacji
w nowej klatce między
partnerami ustalają się
wzajemne relacje.


Samica „wcierająca się”
w gniazdko

Barwniak czerwonobrzuchy (Pelvicachromis pulcher). Chów

Należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae) i w naturze zamieszkuje wody Zachodniej Afryki (Benin, Nigeria, Kamerun). W zbiorniku towarzyskim można utrzymywać głównie osobniki młodociane. Ze względu na niewielkie rozmiary ciała nie wymaga dużego zbiornika – dla pary wystarcza 100 l. Pielęgnacja nie nastręcza wielu kłopotów, ale … Barwniak czerwonobrzuchy preferuje akwaria, w których duży nacisk położony został na maksymalne utrzymanie w nich czystości. Na bieżąco usuwamy zatem wszelkie resztki organiczne oraz systematycznie podmieniamy wodę (raz w tygodniu do 15-20%). Wydajna filtracja musi zapewniać jej przejrzystość i dobre natlenienie. Konieczne jest wyposażenie akwarium w rozmaite kryjówki (doniczki, łupiny orzecha kokosowego, korzenie, groty itp.), które ryby obierają sobie za ostoje i rozmnażają się w nich. Barwniaki nie niszczą roślin i najlepiej jest obsadzić zbiornik kępami gatunków twardolistnych. Wskazane są egzemplarze pływające, które tłumią nieco oświetlenie. Wystawienie zbiornika przez kilka godzin dziennie na działanie promieni słonecznych wywiera korzystny wpływ na zdrowie i samopoczucie ryb. Do chowu barwniaków używamy wody miękkiej do średnio twardej (7-12°n), o odczynie w zakresie pH 6,5-7,5 i temperaturze w przedziale 24-26ºC. Jedzą każdy rodzaj pokarmu, w tym także roślinny, którego w diecie nie może zabraknąć. Ostrożnie podajemy larwy ochotek z uwagi na niebezpieczeństwo wystąpienia „bloat”. Wbrew powszechnemu mniemaniu choroba ta jest niebezpieczna nie tylko dla pielęgnic z jeziora Tanganika i Malawi, ale także dla innych afrykańskich pielęgnicowatych. Dymorfizm płciowy jest dobrze widoczny u dorosłych osobników. U samca płetwy grzbietowa i odbytowa są ostro zakończone, u samicy zaś zaokrąglone. Samica ponadto jest zwykle mniejsza (około6 cm) niż samiec (8-11 cm) i, co rzadko się zdarza u ryb, również intensywniej ubarwiona (szczególnie rzuca się w oczy ciemnowiśniowa plama na brzuchu). Rozróżnianie płci po obecności kolorowych plamek na płetwach lub ogólnym wzorze ubarwienia ciała jest często zawodne.



Para – samiec u góry,
piękno barw


Barwniaki preferują zbiorniki
z wieloma kryjówkami


Samica – widoczna na brzuchu
ciemnowiśniowa plama


Dorosły samiec


Samiec an face


Samice są barwniejsze od samców

Ważki (Odonata). Przeobrażenie, cz. I

Każdy posiadacz oczka wodnego na pewno zetknie się z larwami lub postaciami dorosłymi ważek (Odonata). Te niezwykle ciekawe, przepięknie ubarwione i stosunkowo duże owady dzielą się (w zależności od budowy skrzydeł) na równo- (Zygoptera) i różnoskrzydłe (Anisoptera). Niedawno udało mi się sfotografować fascynujący proces przeobrażenia u gadziogłówki pospolitej (Gomphus vulgatissimus). Niektóre gatunki ważek mają bardzo oryginalne nazwy, np.: gadziogłówka zwyczajna, świtezianka błyszcząca, świtezianka dziewica, pironóg nadwodnik, husarz władca, miedziopierś zielonawa, łątka dzieweczka, pałątka pospolita, szablak krwisty, łunica itp. Największą ważką występującą w Polsce jest różnoskrzydła żagnica wielka (Aeshna grandis), której rozpiętość skrzydeł dochodzi do 11 cm. Cechą charakterystyczną ważek są bardzo duże, kolorowe oczy złożone, osadzone na równie dużej, ruchliwej głowie oraz segmentowany, długi i cienki (zwykle) odwłok. Doskonałą zwinność podczas lotu oraz szybkość (do 15 m/s) ważki zawdzięczają dwóm parom skrzydeł, którymi machają w górę i w dół, przy czym każda z par pracuje niezależnie i na przemian (owady nie mogą ich składać). Ważki należą do bardzo wytrwałych lotników – w upalne dni mogą latać nawet ponad 2 godziny. Zazwyczaj przemieszczają się (we wszystkich kierunkach, w tym również do tyłu) na wysokości nie większej niż korony wysokich drzew, a niektóre gatunki opanowały lot wiszący. Dorosłe ważki oddychają za pomocą przetchlinek zlokalizowanych na tułowiu i odwłoku. Nimi powietrze dostarczane jest następnie do tchawek. U rodzaju Anisoptera występuje tzw. skrzele rektalne, które tworzą skrzelotchawki zlokalizowane w odwłoku w odwłoku w jelicie tylnym. Larwy oddychają podobnie jak Anisoptera z tym, że u larw ważek równoskrzydłych na końcu odwłoka widoczne są trzy liściaste skrzelotchawki zewnętrzne, które oprócz pobierania tlenu rozpuszczonego w wodzie (dyfuzja) pomagają im również w pływaniu. c.d.n.



Żyjąca wcześniej w wodzie
larwa wychodzi na ląd
i osiada na roślinności


Rozpoczyna się proces
przeobrażenia w postać
dorosłą owada, czyli imago,
który wydostaje się przez
pęknięty oskórek na grzbiecie


Przeobrażenie w toku
– białe nitki to resztki
przetchlinek


Ukształtowana ważka opuszcza
oskórek larwy, w którym była
dotąd zamknięta


Ważka na dobre opuściła
okowy poprzedniego wcielenia

Okończyk moczarowy (Elassoma evergladei). Rozród

Samce są nieznacznie mniejsze i ciemniej ubarwione (w okresie godowym stają się niemal czarne, z metalicznie lśniącymi, turkusowymi cętkami po bokach ciała i na płetwach). Samice są bledsze o szaro-oliwkowej barwie ciała pokrytego licznymi brązowawymi, drobnymi plamkami (w okresie godowym mniej lub bardziej nabrzmiałe partie brzuszne mogą przybierać różowo-żółtawy kolor).

Do rozrodu najlepiej jest przeznaczać ryby starsze – co najmniej półroczne, dobrze wyrośnięte – ikrzyce z nabrzmiałymi partiami brzusznymi oraz mleczaki intensywnie wybarwione na czarno. Woda w akwarium tarliskowym musi być wolna od jakichkolwiek zawiesin (filtracja), o twardości ogólnej do 15°n, pH 6,5–7,5 i temperaturze 19–22°C. Dno wykładamy obficie miękkolistną roślinnością (mchy), wśród której umieszczamy niewielki korzeń, dzięki któremu zwłaszcza niegotowa do tarła samica będzie czuła się bezpieczniej. Konieczna jest obecność roślin pływających, które będą tonowały oświetlenie i zwiększały dobrostan ryb. Jako podłoża można użyć 1–2-centymetrowej warstwy grubszego żwirku o ciemnej barwie. Stosujemy ewentualnie słabe oświetlenie sztuczne. Dominujące mleczaki obierają niewielkie terytoria, których „bronią” przed rywalami, ale utarczki między nimi są niegroźne. Podczas zalotów mleczak stara się zaimponować ikrzycy – pręży i faluje płetwami, wykonuje kołyszące ruchy ciałem, pływa zygzakiem i błyska metalicznie lśniącymi cętkami.

Osobiście nigdy nie zaobserwowałem, aby samiec budował gniazdo i opiekował się potomstwem. Takie zachowania omawianych ryb sugerują bowiem niektórzy autorzy. Prawdopodobnie chodzi o to, że w środowisku pozbawionym roślin podwodnych ryby trą się w leżących na dnie resztkach organicznych, które natychmiast przylegają do lepkich jaj. Samiec próbuje czasami oczyścić z nich ikrę, co sprawia wrażenie budowania przez niego gniazda i roztaczania opieki nad ikrą. Skryte tarło odbywa się wśród roślin, ponad dnem, zwykle wcześnie rano – tarlaki przywierają do siebie bokami, a samica składa kilka sztuk kleistych jaj. Zwykle przyklejają się one do roślin, a niektóre opadają na dno. Na parę lub samca i dwie samice (lepiej) należy przeznaczyć co najmniej 25-30 lzbiornik. Najmniej kłopotliwy sposób amatorskiego rozmnażania okończyków to stałe utrzymywanie ich w akwarium jednogatunkowym. Wtedy liczba narybku nie jest wprawdzie duża, ale w nie przerybionym zbiorniku z gęstą szatą roślinną oraz przy regularnym karmieniu ryb żywym pokarmem, odchowywanie przychówku przy rodzicach jest jak najbardziej możliwe. Narybek można także wyłapywać (za pomocą szklanej pipety z gruszką i/lub łyżki) i przenosić celem odchowania do oddzielnego zbiornika. Rozmnażanie z użyciem oddzielnego zbiornika tarliskowego to rozród bardziej racjonalny. Wówczas przenosimy do niego zestawy tarlaków z przewagą samic, np. 2×1, 3-4×2, 5-6×3-4. Aby zwiększyć intensywność rozrodu osobniki rodzicielskie należy przez okres jesienno-zimowy (4-5 mies.) przetrzymać w chłodnej wodzie (>12°C). Ryby karmimy wtedy dwa razy w tygodniu podając im niewielkie ilości żywego pokarmu. Rozdzielanie ich według płci nie jest konieczne. Wraz z nadejściem wiosny, przy wydłużającym się dniu świetlnym, zwiększamy stopniowo temperaturę wody do 20-22°C,obficiej karmimy i podmieniamy wodę na świeżą (najlepiej miękką i odstaną przez dobę). Po takiej zimowej przerwie okończyki bardzo chętnie przystępują do tarła i regularnie je odbywają w ciągu nie tylko wiosny, ale i przez resztę roku. Dorosłe osobniki właściwie nie polują aktywnie na narybek, ale nie pogardzą nim, gdy zubożymy ich dietę. Nie widziałem natomiast, aby zjadały jaja lub larwy.

Aby podtrzymać intensywność tarła należy podmienić 50–60% wody na świeżą, najlepiej miękką, pochodzącą z filtra RO i zawsze odstaną lub wymienić tarlaki na inne. Rozdzielając tarlaki w celu „nabrania” ikry przez samicę należy pamiętać, aby stan ten nie trwał dłużej niż 10 dni. Ikrzyca z „przenoszonymi” jajnikami wypełnionymi po brzegi komórkami jajowymi często gubi je przy najmniejszym podnieceniu. Są one oczywiście nie zapłodnione. W trosce o narybek, osobniki rodzicielskie można też co kilka dni przekładać do innego zbiornika tarliskowego (najlepiej z użyciem szklanej fajki lub miseczki) do chwili aż partia brzuszna samicy utraci swą wypukłość. Według moich obserwacji, podczas jednego tarła dojrzała samica może złożyć zwykle 20–40 ziaren ikry, rzadko więcej. W temperaturze 25°Clarwy wylęgają się po około 65 godzinach. Przeważnie leżą na dnie wykonując od czasu do czasu szybkie zrywy. Wylęg jest drobny, prawie przezroczysty (praktycznie widoczne są tylko ciemne oczy) i płochliwy. Resorpcja woreczka żółtkowego zajmuje około trzech dni. Pierwsze pożywienie narybku powinny stanowić, larwy oczlików oraz wrotki, czyli tzw. pył. Nawet najmniejsze larwy solowca są na początku zbyt duże, aby mogły zostać zjedzone. Dobrym sposobem na pomyślne wykarmienie potomstwa jest codzienne dolewanie do zbiornika tzw. zielonej wody [jednokomórkowe zielenice (Chlorophyta sp.), będące składnikiem fitoplanktonu, który w naturalnych zbiornikach wodnych powoduje często zazielenienie wody, określane jako jej „zakwit”]. Narybek w wieku 10-14 dni można zacząć żywić najdrobniejszymi larwami solowca. Po ukończeniu trzech tygodni do diety włączamy najdrobniejsze rozwielitki i oczliki, a także węgorki „mikro” i dokładnie miażdżone rureczniki. Młode rosną umiarkowanie szybko. O chowie okończyków moczarowych pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=79



Para na tarlisku – z prawej
zalecający się samiec


W okresie godowym samiec
staje się niemal czarny


Miękkolistna roślinność to
podstawa dobrego tarliska


Podrośnięty narybek


Tarlaki odłowione za pomocą
szklanej miseczki

Kanarek. Przygotowanie do lęgów

Kanarek (Serinus canaria) to niewielki (12-13 cm długości) ptak z rodziny łuszczaków (Fringillidae), zwanych także ziarnojadami lub ziębowatymi i rzędu wróblowych (Passeriformes). W warunkach naturalnych zasiedla Wyspy Kanaryjskie, gdzie w zależności od warunków pogodowych odbywa dwa lub trzy lęgi w sezonie. Dziki protoplasta, od którego wywodzą się wszystkie znane dziś rasy kanarków, odznacza się szaro-żółto-zielonym upierzeniem ciała i oczywiście pięknym śpiewem samców. Jesienią, po całkowitym wypierzeniu się ptaków przeprowadzamy ich selekcję z przeznaczeniem do rozrodu. Zapewniamy żywienie oparte na mieszance ziarnistej, warzywach, ziołach i owocach oraz mieszance mineralno-witaminowej. Przyszli rodzice muszą być nie tyle dojrzali płciowo, co rozpłodowo i znajdować się w tzw. kondycji hodowlanej (szczególne niekorzystnie na wyniki lęgów wpływa otłuszczenie ptaków). Samice powinny przystępować do lęgów w wieku co najmniej 9-10 miesięcy, a samce najlepiej 1,5 roku lub więcej. Przeprowadzamy kontrolę stanu zdrowia: przycinamy zbyt długie pazurki (są przyczyną rozbijania skorupek jaj), korygujemy przerośnięty dziób (utrudnia prawidłowe karmienie piskląt), dokładnie przeglądamy upierzenie i skórę w kierunku obecności ewentualnych pasożytów zewnętrznych (uniemożliwiają wysiadywanie jaj). Samice powinny być wzmocnione kondycyjnie („wylatane”). Dobrze bowiem rozwinięty układ mięśniowy zapewnia bezproblemowe tworzenie się i składanie jaj (proces ten odbywa się kosztem około 25% masy ciała kanarzycy). Z drugiej jednak strony niekontrolowane, swobodne latanie przez dłuższy okres czasu jest niewskazane. Praktycznie przed nadejściem sezonu lęgowego powinno pozwalać się samicy na latanie (grupowo w obszernej klatce) przez 3 kolejne tygodnie, po czym na tydzień zamyka się ją ponownie w małej klatce. Klatki lęgowe, zwane spustowymi (zwykle typu skrzynkowego o zalecanych wymiarach: 60x40x40 cm), gniazdka, żerdki i karmidła powinny być gruntownie wymyte i odkażone wrzątkiem. O lęgach kanarków pisałem również tu: http://www.multihobby.net/?p=114 A o kanarkach kolorowych tu: http://www.multihobby.net/?p=35



Ptak wymagający korekty
dzioba i przycięcia pazurków


Samiec lizard w kondycji
hodowlanej


Samica po jesiennej selekcji


Do lęgów samiec powinien
mieć co najmniej 1,5 roku


Fruwalka dla samic
– wzmocnienie kondycyjne


Pisklęta – najmilszy widok
dla hodowcy

Głowaczyk barwny (Tateurndina ocellicauda). Narybek

Na temat długości rozwoju zarodków w jajach u głowaczyka barwnego (Tateurndina ocellicauda) źródła podają wiele sprzecznych informacji. Ja stwierdziłem, że w temperaturze wody 25°C larwy wylęgają się po około tygodniu, a po dalszych 3–4 dniach narybek zaczynają pływać i żerować. Drobniutki wylęg nie chowa się w zakamarkach jakby się mogło wydawać w przypadku przedstawiciela rodziny śpioszkowatych, zwanych także eleotrowatymi (Eleotridae). Wprost przeciwnie – jest ruchliwy i cały czas pływa w dolnej połowie zbiornika. Aktywnie też żeruje. Najlepszym pierwszym pokarmem jest bez wątpienia „pył”, czyli pierwotniaki, larwy oczlików oraz wrotki. Od 3. dnia możemy podawać najdrobniejsze larwy solowca, nicienie „mikro” oraz rozdrobnioną karmę suchą. Tę ostatnią ryby jedzą jednak bardzo niechętnie. Stwierdziłem jednak, że możliwe jest odchowanie narybku tylko na węgorkach „mikro”, które rozbełtywałem po powierzchni wody pędzelkiem. Po około 3 tygodniach do diety wprowadzałem najdrobniejszego oczlika, którego rybki bardzo chętnie jadły. Dodam jeszcze, że niektóre samce głowaczków są dość zmienne w opiece nad ikrą. Raz opiekują się nią do samego końca, innym zaś razem ten sam osobnik zjada po trosze jaja i staje się wyrodnym ojcem. O chowie i rozmnażaniu głowaczków barwnych i pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=177 i tu: http://www.multihobby.net/?p=175



Narybek ma świecący
pęcherz pławny


Przy tej wielkości najlepszy
jest drobny oczlik


Narybek aktywnie pływa
i żeruje

Traszkowy raj utracony

Z roku na rok populacje traszek kurczą się niestety coraz bardziej (przynajmniej w zachodniej części Mazowsza). Szybkiej degradacji ulega bowiem ich naturalne środowisko. W niniejszym wpisie chciałbym opowiedzieć o pewnej, tajemniczej sadzawce, znanej mi z dzieciństwa, sprzed ponad 30 laty, która głęboko zapadła w mojej pamięci. To właśnie dzięki temu niezwykłemu miejscu, wręcz uroczyska, rozwinęło się moje zainteresowanie biologią tych pięknych płazów, jakimi bez wątpienia są traszki [tu mam na myśli traszki zwyczajne  (Lissotriton vulgaris)]. Sadzawka położona była na południowy-zachód od Warszawy (jakieś 25 km), w moim rodzinnym Brwinowie. Nieduża, w kształcie prostokąta o wymiarach mniej więcej kilkanaście x kilkadziesiąt metrów, usytuowana była w znacznym obniżeniu terenu. Pewnie dlatego woda w niej nigdy nie wysychała (wówczas jednak klimat był zdecydowanie bardziej przyjazny zwierzętom wodnym i bardzo rzadkie były długotrwałe susze). Ponoć w dnie znajdowały się dwie lub trzy studnie, ale nie wiem, czy była to prawda. Na dnie zalegała wszakże gruba warstwa mułu, a woda była dość mętna. Stawik można było podzielić na część głębszą, w której to zdecydowany prym wiodły ryby. Łowiono tam głównie karasie srebrzyste (Carassius auratus gibelio), zwane również japońcami oraz karasie pospolite (Carassius carassius). Znacznie rzadziej natomiast na przynętę skusił się nieduży lin. Ryby nie były duże (większość populacji stanowiły osobniki skarlałe) – ot, w najlepszym wypadku dłoniaki. Wędkowały przeważnie dzieci i nastolatki. Dorośli przychodzili tu rzadko, głównie z zamiarem pozyskania żywców jako przynęty na ryby drapieżne. Druga część sadzawki zajmowała trochę więcej niż 1/3 jej powierzchni i była znacznie płytsza oraz węższa. Dno miejscami gęsto porastała moczarka kanadyjska, a na powierzchni gdzieniegdzie rozrastała się rzęsa drobna (jednak nie dochodziło do jej ekspansyjnego rozrostu). Od tej strony utworzyła się niewielka jakby odnoga, która połączona była z sadzawką dość szerokim, ale krótkim kanałkiem. To właśnie w tej części oraz we wspomnianej odnodze najliczniej występowały traszki zwyczajne. Sadzawka nie była niczym ogrodzona, a właściciel terenu, na którym się znajdowała nie miał nic przeciwko (przynajmniej początkowo) obcym, którzy czasami licznie tu przybywali. Już nie pamiętam kiedy po raz pierwszy trafiłem nad to magiczne miejsce, które parokrotnie śniło mi się nawet w nocy. Prawdopodobnie któryś z kolegów mnie tam zaprowadził. Miałem wtedy 11 lub 12 lat. Pamiętam jak urządzaliśmy z kolegą zawody kto złapie więcej karasi na wędkę lub traszek w siatkę wykonaną z kija i starej, maminej pończochy (w tamtym czasie płazy nie były objęte ochroną, jak ma to miejsce obecnie). Raz przez godzinę schwytałem ponad 20 płazów. Szczególnie liczyły się pięknie wybarwione samce, których było wyraźnie mniej aniżeli brązowawych samic (a może były po prostu zwinniejsze dzięki dobrze rozwiniętemu grzebieniowi i płetwie ogonowej). Płazy za każdym razem wracały z powrotem do wody, bo co byśmy łapali następnego dnia 🙂 Czasami ktoś wziął parkę lub kilka osobników do zimnowodnego akwarium w domu lub do balii w ogrodzie. Między innymi ja tak raz czy dwa postąpiłem. Pamiętam swoje zdziwienie, gdy zaobserwowałem, jak samice składają na liściach moczarki jaja, zawijając je w liście. Gdy po jakimś czasie wylęgały się larwy byłem, pamiętam, bardzo zdziwiony. Nie miałem bowiem samca a wtedy jeszcze nie wiedziałem, że raz pobrany (kloaką) przez samicę spermatofor wystarcza jej na jakiś czas. Larwy karmiłem najdrobniejszym oczlikiem i wioślarkami, a potem siekanymi rurecznikami. Podchowane (już z kończynami) wypuszczałem z powrotem do naturalnych siedlisk, ale nie zawsze było to działanie dokładnie przemyślane.

A jak jest teraz (rok 2013)? Traszki mają dziś niełatwe życie, choć podobnie jak wszystkie płazy są w Polsce objęte ścisłą ochroną. Ich naturalne miejsca rozrodu są zasypywane, zawalane śmieciami, odwadniane, dewastowane itp. Oczywiście w skali Polski sytuacja nie przedstawia się aż tak dramatycznie, jak np. w wysoko uprzemysłowionych krajach zachodniej Europy – mamy jeszcze sporo naturalnych siedlisk, gdzie płazy te mogą w miarę spokojnie egzystować. Opisując niedostateczny dobrostan płazów ogoniastych w swoim rejonie mam na myśli tereny pomiędzy Pruszkowem a Grodziskiem Mazowieckim. A co stało się z sadzawką z moich dziecinnych lat? Ano spotkał ją typowy dla takich zbiorników los. Najpierw teren wykupił prywatny inwestor, wybudował jakiś zakład, ogrodził posesję betonowym murem, a sadzawkę najzwyczajniej zasypał ziemią i odpadami z budowy. Siedlisko przestało istnieć. Jednakże po latach odkryłem nieopodal inne, niepozorne małe astatyczne bajorko niedaleko muru, w prostej linii odległe o jakieś 200 m od miejsca, gdzie kiedyś była „nasza” sadzawka. Głębokość wody po wiosennych roztopach sięga w nim w najgłębszych miejscach ok. 50-60 cm. Zwykle jednak jest znacznie płycej. Dodatkowo brak tu typowej roślinności podwodnej; występuje jedynie kilka gatunków błotnych, m.in. żabieniec babka wodna oraz sitowie leśne. Dookoła mokradełko zarośnięte jest olchami, brzozami, jeżynami i nawłocią, które sprawiają, że jest ono dość mocno zacienione. Okoliczni mieszkańcy zrobili sobie z tego miejsca śmietnik i wyrzucają tu dosłownie wszystko – od liści i skoszonej trawy poprzez garnki, szkło i puszki do gabarytów. Mimo to każdej wiosny traszki zwyczajne licznie zjawiają się tu na gody. Jest jednak pewien poważny problem. Otóż na skutek zmian klimatycznych i obniżenia się poziomu wód gruntowych bywa, że już w czerwcu woda niestety wysycha. Co prawda rozwój larw ulega w takich warunkach przyśpieszeniu, ale nie wszystkie zapewne zdążają się przeobrazić przed całkowitym wyschnięciem zbiornika, co jest niepowetowaną stratą dla natury. Jesienią zamierzam wraz z kilkoma przyjaciółmi pogłębić „swoje” traszkowe siedlisko.

Więcej o traszkach zwyczajnych w oczku wodnym można przeczytać tu: http://www.multihobby.net/?p=121

Więcej informacji o płazach w oczku wodnym znajdziesz tu: http://www.multihobby.net/?p=216 a o płazach ogólnie tu: http://www.multihobby.net/?p=34



Godujące samce w
szacie godowej


Samica


Samiec


Godująca samica


Para – samiec z prawej


Grupa godujących traszek


Zarodki w jajach


Młoda larwa


Starsza larwa


Osobnik po przeobrażeniu


Płazarium na działce autora

Gurami mozaikowy (Trichogaster leeri). Rozród

Dużym utrudnieniem w rozmnażaniu gurami mozaikowego (Trichogaster leeri) jest wykarmienie bardzo drobnego wylęgu (ok. 3 mm). Wykształcanie się zaś z końcem drugiego tygodnia życia labiryntu stanowi krytyczny okres w życiu młodych rybek. Gdy tarło nie następuje można przez 2-3 tygodnie przetrzymać tarlaki w zbiorniku wypełnionym starą, nieodświeżaną przez kilka tygodni wodą, a następnie zacząć codzienne jej podmiany na świeżą i bardziej miękką (np. 10-15% objętości przez kilka dni do tygodnia), podnieść temperaturę wody do 28-29°C oraz obficiej karmić ryby żywym pokarmem. W momencie gdy samiec zaczyna budować gniazdo, natychmiast przenosimy go wraz z samicą do właściwego zbiornika tarliskowego. Inny sposób to zastosowanie jednorazowej obfitej podmiany wody na świeżą (lecz odstaną), miękką (np. pochodzącą z filtra RO) oraz chłodniejszą o 2–3°C. Następnie podwyższamy jej temperaturę do optymalnej w czasie tarła. Można także wpuścić na tarlisko samicę na 1–3 dni wcześniej niż samca, co wysyca wodę feromonami i dodatkowo wpływa na złagodzenie ewentualnego terytorializmu samca. Z reguły nie trzeba przygotowywać samcowi platformy pod gniazdo (styropianowy lub plastikowy nietonący talerzyk). Wystarcza kilka egzemplarzy roślin pływających, których głównym jednak zadaniem jest polepszenie dobrostanu ryb. Zbiornik tarliskowy o pojemności około 60 l napełniamy do wysokości 15–20 cm świeżą, odstaną, bardzo dobrze natlenioną i klarowną wodą, której twardość ogólna nie przekracza 15ºn. Jako że gurami mozaikowe często wykazują znacznego stopnia płochliwość, zalecam osłonienie zbiornika szarym papierem. U gurami jaja zawierają duże kropelki tłuszczu, są więc lżejsze od wody i same wypływają ku powierzchni. Po zakończonym tarle samicę należy odłowić, gdyż samiec przejmuje opiekę nad ikrą i gniazdem i może przejawiać wobec niej agresję (jednak u omawianego gatunku samce często bywają zupełnie łagodne, wręcz rzekłbym delikatne). Dobrze wyrośnięta ikrzyca może złożyć do 2000 jaj. Wielu hodowców zaleca dalsze obniżenie poziomu wody do 10-12 cm, co przy zmniejszonym ciśnieniu wody ma wpływ na prawidłowe wykształcenie się labiryntu. Larwy wylęgają się po 24-36 godzinach. Zwisają z gniazda przez 1-2 dni, a następnie zaczynają pływać i żerować. Przez ok. 6-7 dni narybkowi podajemy wyhodowane na pożywkach organicznych pierwotniaki oraz wrotki i larwy oczlika, czyli tzw. pył. Od 7-8 dnia można skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca oraz węgorkami „mikro”. Bardzo dobrym dodatkiem jest też tzw. zakwitła woda charakteryzująca się intensywnie zielonym kolorem (bujny rozwój zielenic pod wpływem silnego oświetlenia). Dobrej jakości pokarmy sztuczne dla narybku ryb jajorodnych są także godne polecenia, ale moim zdaniem, jedynie jako uzupełnienie diety. W trzecim tygodniu życia u narybku zaczyna się wykształcać błędnik i przechodzenie na oddychanie powietrzem atmosferycznym jest krytycznym okresem w jego życiu. Różnica między temperaturą wody, a powietrza nad nią powinna być jak najmniejsza (odpowiednie przykrycie zbiornika)! Jeśli różnica wyniesie powyżej 3ºC, wówczas łatwo może dojść do przeziębienia błędnika i masowych upadków młodych rybek. Nieodzowne jest codzienne czyszczenie dna zbiornika i usuwanie wszelkich resztek organicznych. Ubytki wody uzupełniamy na bieżąco świeżą, odstaną, o takiej samej temperaturze. Więcej o gurami mozaikowym pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=179 oraz tu: http://www.multihobby.net/?p=81



Samiec podąża za samicą


Na tarlisku – samica
na dole


Wybieranie miejsca na gniazdo


Samiec imponuje samicy


Samiec „zaczepia” samicę


Pieniste gniazdo


Larwy w gnieździe

Żaba trawna (Rana temporaria). Gody w oczku wodnym

Żaba trawna (Rana temporaria). Gody w oczku wodnym. W tym roku wiosna przyszła mocno spóźniona i być może dlatego gody tych płazów przebiegają wyjątkowo burzliwie. W moim małym płazarium naliczyłem aż 10 dorosłych żab, podczas gdy normalnie godowały 3-4. Dodatkowo płazy są zupełnie niepłochliwe i chętnie pozują do zdjęć. W Polsce do umownie przyjętej grupy żab brunatnych zalicza się oprócz wspomnianej żaby trawnej także żabę moczarową (Rana arvalis) i żabę zwinkę (Rana dalmatina), zwaną dalmatyńską. Ich wspólną cechą charakterystyczną jest mniej lub bardziej brunatne ubarwienie ciała, występowanie ciemnej plamy skroniowej oraz lądowy tryb życia, związany ze środowiskiem wodnym tylko w czasie wiosennych godów i ewentualnie zimowego snu. Żaba trawna dorasta do 10-11 cmi dzięki dużej liczbie chromatoforów w gładkiej, pozbawionej brodawek skórze ma ogromną zdolność dostosowywania ubarwienia do środowiska, w którym żyje. Grzbiet przybiera różne odcienie brązu z ciemnymi plamami. Prócz plam skroniowych za głową występuje także rysunek w kształcie odwróconej litery „V”, dwa równoległe fałdy grzbietowe po bokach grzbietu oraz poprzeczne pasy na kończynach miednicznych. Brzuch jest białawy, ciemno marmurkowany. Gatunek ten ma budowę masywną i krępą, pysk szeroki, krótki i zaokrąglony. Kończyny miedniczne są długie i silne, zaś błony pławne spinające palce tylnych nóg są słabo rozwinięte. Żaba trawna występuje na terenie całej Polski (także w górach, gdzie odbywa gody nawet na wysokości powyżej1500 mnpm). Gatunek bardzo ekspansywny, plastyczny i niezwykle odporny na zimno. Jego ulubionym siedliskiem są różnego rodzaju lasy liściaste i parki o wilgotnym podłożu, choć spotyka się go również na łąkach, polach uprawnych i w ogrodach. Dorosłe osobniki są aktywne o zmierzchu i nocą, podczas gdy młode – często całodobowo. Dorosłe zimują gromadnie zagrzebane w mule dennym zbiorników i wolno płynących cieków wodnych. Młode zaś pierwszą zimę spędzają na lądzie, zagrzebane w podłożu, ściółce itp. Żaba trawna jest drapieżnikiem – zjada praktycznie każdą zdobycz, którą zdoła pochwycić i połknąć. Żaba trawna osiąga dojrzałość płciową w trzecim roku życia i rozpoczyna gody najwcześniej ze wszystkich krajowych gatunków płazów, bo już z końcem lutego lub początkiem marca. Na tokowisku samce są tak podniecone (charakterystycznie, niezbyt donośnie „mruczą”), że nie pobierają w tym czasie pokarmu. W okresie godowym podgardle samca może przybrać niebieskawy kolor. Zwracają też uwagę jego parzyste rezonatory oraz czarne modzele godowe zlokalizowane na pierwszych palcach kończyn piersiowych. Po połączeniu się par (ampleksus piersiowy) i złożeniu skrzeku (kilkaset do kilku tysięcy jaj) żaba trawna opuszcza wodę i aż do późnej jesieni żyje na lądzie. Skrzek unosi się zwykle pod powierzchnią wody tworząc galaretowate „kule”. Początkowo kijanki mają 3 pary skrzeli zewnętrznych i długą płetwę ogonową. Ubarwienie jest brązowe do prawie czarnego z połyskującymi plamkami. Są wszystkożerne i mierzą od 3-5 cm. Ich rozwój trwa przeciętnie 2-3 miesiące (jednak w górach obserwowano zimowanie larw w wodzie), a ostateczne przeobrażenie ma zwykle miejsce w drugiej połowie czerwca. Wszystkie występujące w Polsce płazy są prawnie chronione (także skrzek i kijanki). Żaby są cennym elementem biocenozy i ograniczają ilość szkodników. W naturze mają stosunkowo wielu wrogów. Chętnie zjadane są przez węże, lisy, jeże, kuny, wydry i borsuki. Nie gardzą nimi także ptaki drapieżne np. czaple, bociany czy sowy. Skrzek, kijanki i młode osobniki padają często ofiarą ryb i dorosłych płazów. Wiosną i jesienią można zaobserwować wędrówki żab trawnych w poszukiwaniu odpowiednio zbiorników/cieków wodnych lub miejsc do zimowania (szczególnie podczas pochmurnej i deszczowej pogody). Płazy przemierzają wówczas niekiedy nawet kilka kilometrów. Ich szlaki często przecinają drogi i autostrady, gdzie wiele płazów ginie pod kołami samochodów.



Samiec nadymający rezonatory


Para żab – samiec po lewej


Ampleksus piersiowy


Samiec przy skrzeku


Skrzek w oczku wodnym


Dwa rywalizujące samce


Samiec w pełnej krasie


Gody wokół skrzeku


Niebieskawe podgardle samca


Godujące samce


W pogoni za samicą

Felsuma madagaskarska (Phelsuma madagascariensis). Składanie jaj

Felsuma madagaskarska (Phelsuma madagascariensis). Składanie jaj. Do składania jaj w terrarium dochodzi sukcesywnie, co 4-8 tygodni, a gody praktycznie trwają przez cały rok, z mniejszą lub większą intensywnością. Początkowo miękkie i kleiste jaja dopiero po pewnym czasie twardnieją. Data: 15.04.2013 Gady te nadają się do rozrodu po osiągnięciu roku życia. Wówczas można zauważyć krótkotrwałe, ale niekiedy dość gwałtowne zaloty samca, który potrząsa na boki głową, wysuwa język i wydaje charakterystyczne dźwięki (ja ich jednak nigdy nie słyszałem). Kopulacja trwa zaledwie kilka sekund – samiec wykorzystuje jeden ze swych dwóch hemipenisów. Mniej więcej po miesiącu od kopulacji samica składa jednorazowo tylko 1-2 jaja, co trwa nawet ponad dwie doby. Co ciekawe, jaja mają miękką i kleistą otoczkę, która tężeje po 30-40 min. Samica w pozycji pionowej, często podpierając się ogonem, przytrzymuje i obraca jaja w kończynach miednicznych (pomaga też sobie nasadą ogona), co udało mi się uchwycić na zdjęciach. Po stwardnieniu skorupki jaja składane są w różnych miejscach, ale u mnie zawsze deponowane były na podłożu, przy bocznej ściance, tuż za ozdobnym, postawionym na sztorc płaskim kamieniem. Jaja rozbite, np. na szybie lub wręcz zjedzone przez gada są zwykle nie zapłodnione (samica potrafi to rozpoznać). Jaja można inkubować w specjalnym inkubatorze (temp. 23-30°C i wilgotność 75-90%) lub pozostawić w terrarium z dorosłą parą, gdyż gady te nie zjadają własnych, zapłodnionych jaj, ani młodych. W pierwszym przypadku inkubacja trwa około dwóch miesięcy, a w drugim przedłuża się nawet do czterech. Po wylęgu młode mierzą około 5 cm. Po kilku dniach (gdy zresorbują resztki woreczków żółtkowych) zaczynają żerować.



Jaja przytrzymywane przez
samicę kończynami
miednicznymi


Samica tuż po złożeniu jaj


Jaja są niekiedy sklejone

Bengalik pospolity (Amandava amandava)

Bengalik pospolity (Amandava amandava). Chów. Ten niewielki (około10 cm), piękny ptak w naturze zamieszkuje rozległe tereny Azji (Bangladesz, Indie, Pakistan, Chiny, Azja Południowo-Wschodnia). Znane są 3 jego podgatunki. Osobliwego uroku ptaka nie oddadzą żadne opisy, a co najwyżej dobre zdjęcia. Te ciepłolubne astryldy należy zimować w pomieszczeniu, w którym temperatura powietrza nie spada poniżej10°C. Ptak ten kocha wprost światło słoneczne i w pomieszczeniu nie może go zabraknąć, szczególnie w okresie rozrodczym. W miesiącach jesienno-zimowym konieczne jest sztuczne doświetlanie klatki/wolierki. Dobrze jest je przyozdobić sztucznymi lub żywymi roślinami (gęste krzewy, trawy, pnącza itp.), co zwiększa dobrostan bengalików. Są to ptaki towarzyskie, ale w klatce lepiej utrzymywać tylko jedną parę bengalików. Pierzą się dwa razy do roku przybierając upierzenie godowe i spoczynkowe. Są dość ruchliwe (bardziej niż np. amadyny wspaniałe, ale mniej niż np. papuziki) i niestety także płochliwe – spłoszone często chowają się do budki/gniazda. Dymorfizm płciowy jest dobrze zaznaczony. Samiec jest brązowo-czerwono-purpurowy z ciałem usłanym białymi kropeczkami (stąd jedna z agnielskich nazw – strawberry finch), a samica brązowo-szara. W okresie lęgowym samiec przybiera przepiękną, jaskrawą szatę i często śpiewa. Intensywne barwy jego upierzenia znacznie bledną w okresie spoczynku płciowego, a także w złych warunkach środowiskowych (temperatura powietrza >15°Ci znaczna jego suchość, zła dieta itp.). Wówczas niektóre samce mogą swym wyglądem przypominać samice, podczas gdy inne zachowują mniej lub więcej elementów upierzenia godowego.



Samiec po prawej


Para w gnieździe


Bengaliki są towarzyskie,
dość ruchliwe i niestety
także płochliwe


Ptaki te lubią ciepło

Gurami mozaikowy (Trichogaster leeri). Chów. Ewolucja

Gurami mozaikowy (Trichogaster leeri). Uwagi odnośnie chowu i ewolucji gatunku. Poniżej kilka praktycznych uwag i faktów odnośnie chowu, budowy wewnętrznej oraz ewolucyjnego przystosowania gatunku do niekorzystnych (w naturze) warunków środowiska. Ryba łagodna i spokojna, nadająca się do akwarium towarzyskiego z odpowiednią obsadą. Lubi ciepłą, czystą, dobrze filtrowaną wodę, podmienianą raz w tygodniu w objętości około 15%. Preferuje zbiorniki jasno oświetlone i zarośnięte roślinnością, w tym także pływającą, zawsze szczelnie przykryte. Nie znosi przeciągów i zimnego powietrza, które wychładzają powietrze nad powierzchnią wody i doprowadzić mogą do zapalenia błędnika. Gatunek wrażliwy na zranienia mechaniczne, które szybko ulegają zakażeniu i nierzadko doprowadzają do śmierci ryby. Najlepiej podawać żywy lub mrożony pokarm na zmianę z karmą suchą. Ryba ma dodatkowy narząd oddechowy (labirynt zwany też błędnikiem), który zapewnia jej przetrwanie w niekorzystnych warunkach środowiskowych w naturze (wody mętne, ubogie w tlen, bagniste). Umożliwia bowiem pobieranie tlenu z powietrza atmosferycznego, co w wystarczającym stopniu rekompensuje zbyt małą jego ilość rozpuszczoną w wodzie. Labirynt położony jest w specjalnej komorze nad skrzelami (na przedłużeniu komory skrzelowej w górnej części pierwszego łuku skrzelowego). Tworzą go drobne kosteczki (blaszki kostne), które pokrywa cienki, ale silnie unaczyniony, śluzowaty nabłonek. Dzięki niemu następuje wymiana gazowa, do czasu całkowitego wyeksploatowana z tlenu bańki powietrza atmosferycznego. Bańka ta zostaje następnie wyciśnięta przez pokrywy skrzelowe poza organizm ryby. Dodatkowo skrzela u ryb labiryntowatych, czyli błędnikowców (Anabantoidei) uległy mniejszej lub większej redukcji, co jeszcze bardziej przyczyniło się do rozwoju tego ważnego dla życia narządu. Na drodze ewolucji, oprócz wspomnianego labiryntu, guramiowate wypracowały także osobliwą strategię rozrodczą polegającą na budowaniu pienistego gniazda przy powierzchni wody. Zaczerpnięte powietrze atmosferyczne samiec otacza specjalną wydzieliną – niby śluzem z jamy gębowej i wypluwa w postaci dość trwałych, pienistych pęcherzyków. W naturze pływające gniazdo zapewnia ikrze dobrą wentylację poprzez bezpośrednią styczność z powietrzem atmosferycznym, z którego tlen dyfunduje do wnętrza jaj. Niektóre badania sugerują, że „piana” posiada także pewne właściwości bakteriostatyczne. Więcej o gurami mozaikowym pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=81



Dorodny samiec


Gatunek preferuje zbiorniki
jasne i zarośnięte


Para ryb – samica po lewej


Dorosła samica


Ryba ma dodatkowy
narząd oddechowy,
zwany labiryntem/błędnikiem


Ryba wrażliwa na zranienia
i zimne powietrze nad wodą

Głowaczyk barwny (Tateurndina ocellicauda). Rozmnażanie

Doprowadzenie do tarła nie jest trudne, ale odchowanie potomstwa może sprawiać kłopoty. Dobrze jest mieć do dyspozycji, co najmniej 5-6 tarlaków, zwłaszcza samic. Przed tarłem ważne jest odpowiednie przygotowanie tarlaków poprzez intensywniejsze ich żywienie żywym pokarmem. U mnie pokarmem bardzo przez ryby lubianym były rureczniki i larwy komarów. Do tarła najlepiej jest przeznaczyć oddzielny zbiornik tarliskowy o pojemności około 20 l, wyposażony w grzałkę i mały filtr gąbkowy bez obudowy. Wypełniamy go miękką wodą (do 8°n), o pH 6,8–7,0 i temperaturze 26–27°C. Konieczna jest dogodna kryjówka w postaci kilkucentymetrowej rurki o średnicy 1-2 cm(glinianej, z PCW lub ceramicznej) lub małej, przewróconej na bok doniczki. Na tarło można wpuścić 2-3 samice i samca. Jest to korzystniejsze, bowiem często zdarza się, że samica pomimo jednoczesnego przygotowywania z samcem, nie przejawia potem zainteresowania tarłem. Ryby szybko się dobierają w parę i wkrótce „znikają” (czasem na 1-2 dni) w kryjówce – to sygnał, aby wyłowić pozostałe samice. Jaja składane są na suficie kryjówki – przytwierdzają się do niego cieniutkimi szypułkami i charakterystycznie punktowo „świecą”. Po tarle samica wypływa z kryjówki (sama lub jest wyganiana przez samca) i wtedy trzeba ją odłowić. Samca natomiast radzę odłowić w momencie wyklucia się larw lub, jeśli jest sprawdzonym opiekunem, w chwili rozpoczęcia swobodnego pływania przez narybek. Larwy wylęgają się po około tygodniu (temp. 25°C), a po dalszych 3–4 dniach narybek zaczyna pływać i żerować. Podajemy mu pierwotniaki oraz larwy oczlików i wrotki („pył”). Od 3. dnia możemy podawać najdrobniejsze larwy solowca, nicienie „mikro” oraz rozdrobnioną karmę suchą. O chowie głowaczyka w akwarium pisałem tu: http://www.multihobby.net/?p=175



Samiec pilnujący larw


Ikra złożona na stropie


Ikra charakterystycznie
punktowo „świeci”


Świeżo wyklute larwy


Samca odławiamy w chwili
wyklucia się larw lub rozpoczęcia
pływania przez narybek