Do przeprowadzenia tarła wystarcza zbiornik o pojemności 30-40 l. Napełniamy go odstaną wodą wodociągową (względnie przegotowaną) do wysokości 15-20 cm. Na przystąpienie tarlaków do rozrodu stymulująco działa już samo ich odosobnienie oraz świeża woda, często nawet bez podwyższania jej temperatury (optymalnie powinna ona wynosić 25-27°C). Samica musi mieć zapewnione jakieś kryjówki w postaci kępy roślin, korzenia itp., a w razie ataku ze strony samca i realnego zagrożenia jej zdrowia i życia – być czym prędzej odłowiona ze zbiornika tarliskowego.
Mleczak całkiem troskliwie strzeże jaj, stale dobudowując i ulepszając konstrukcję niezbyt trwałego gniazda. Niekiedy jego opieka roztaczana jest także na larwy, ale są to raczej nieczęste przypadki i większość hodowców odławia go zaraz po zakończonym tarle, razem z samicą. U wielkopłetwów rozwój zarodków w jajach trwa krótko – już po około 36 godzinach pojawiają się larwy. Zwisają one z gniazda przez 1-2 doby. Jeśli samiec został pozostawiony to początkowo pieczołowicie chwyta pyskiem każdego uciekiniera, którego sprowadza (wypluwa) z powrotem do gniazda. Jednakże po kolejnych 3-4 dniach nie jest już w stanie zapanować nad rozpływającym się na wszystkie strony i podejmującym żerowanie potomstwem. Jest to ostateczny moment na jego wyłowienie i przystąpienie do karmienia wylęgu. Na tym etapie hodowli mają najczęściej miejsca niepowodzenia, ponieważ narybek jest malutki (ok. 3 mm). Bardzo drobny pokarm powinien być zatem podawany kilka razy dziennie i w dość dużych ilościach w przeciwnym bowiem razie narybek zacznie masowo padać z głodu (należy jednak zachować daleko idącą ostrożność ze względu na niebezpieczeństwo pogorszenia się jakości wody). Przez co najmniej tydzień (niektórzy hodowcy zalecają 10-14 dni) po rozpoczęciu swobodnego pływania podajemy mu wyhodowane na pożywkach organicznych pierwotniaki, wrotki oraz larwy oczlika, czyli tzw. „pył”. Od około 10. dnia można skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca oraz nicieniami bananowymi. Niektórzy hodowcy w żywieniu narybku z powodzeniem stosują od samego początku zawiesinę z ugotowanego na twardo żółtka jaja kurzego i/lub drożdży. Wiąże się to jednak z niebezpieczeństwem przekarmienia, które pociąga za sobą zepsucie się wody i utratę całego przychówku. Dobrej jakości pokarmy sztuczne typu prestarter lub fluid dla narybku ryb jajorodnych są także godne polecenia, ale zwykle nie wykarmia się na nich zbyt dużego odsetka młodych. Inną karmą przeznaczoną dla starszego potomstwa i moim zdaniem awaryjną jest tzw. przecier. W celu jego przygotowania mieszamy ze sobą zmiażdżone pomiędzy szklanymi płytkami rureczniki, larwy ochotek i doniczkowce. Całość przeciskamy następnie przez płócienną szmatkę, a uzyskaną masę przenosimy do niewielkiego naczynia (np. szklanki lub małego słoika). Zalewamy wodą i intensywnie mieszając dodajemy (do chwili aż wytworzy się drobniutka, mglista zawiesina) szczyptę suchej, markowej karmy pylistej lub typu fluid, bądź ostatecznie – ociupinkę ugotowanego na twardo i rozgniecionego żółtka jaja kurzego. Odczekujemy kilka minut aż większe cząstki karmy opadną na dno i za pomocą strzykawki lub pipety pobieramy (z warstwy przypowierzchniowej) zawiesinę uważając, aby nie zassać większych cząstek.
Do końca drugiego tygodnia życia młode nie mają jeszcze wykształconego labiryntu i oddychają tlenem rozpuszczonym w wodzie. Dlatego też tak ważne przy ich wychowie jest stałe napowietrzanie (strumień powietrza nie może jednak być za silny, aby zbytnio nie męczył rybek, co może doprowadzić nawet do ich śmierci), względnie filtrowanie wody. Początkowo codziennie, a potem co 2-3 dni czyścimy dno zbiornika usuwając wszelkie zalegające na nim pozostałości organiczne. Ubytek wody uzupełniamy partią świeżej i odstanej, o takiej samej temperaturze. Rygorystyczne przestrzeganie powyższych zaleceń pozwala na utrzymanie dobrej jakości wody, co przy obfitym żywieniu jest bardzo ważne. Do zbiornika z podrośniętym narybkiem można także wpuścić kilka małych (1-1,5 cm) zbrojników lub ślimaków, które wyjedzą wszelkie resztki karmy. Drugi krytyczny okres w wychowie narybku przychodzi w trzecim tygodniu jego życia. Jest to bowiem moment, gdy zaczyna się wykształcać narząd błędnikowy i młode rybki przechodzą na oddychanie powietrzem atmosferycznym. W tym czasie hodowca musi bezwzględnie zadbać, aby temperatura powietrza nad wodą była jak najbardziej zbliżona do ciepłoty wody (najlepiej taka sama). Akwarium musi być zatem dobrze przykryte i nie narażone na przeciągi (np. w czasie czyszczenia, gdy zdjęta jest pokrywa). U wielkopłetwów wszakże liczy się przede wszystkim nie sama temperatura wody i powietrza znajdującego się bezpośrednio nad jej powierzchnią (oczywiście pomijając wartości skrajne), co brak znaczących odchyleń pomiędzy nimi. Jeśli różnica wyniesie powyżej 3-4ºC, wówczas bardzo łatwo może dojść do przeziębienia błędnika – chore ryby opadają na dno, poruszają się charakterystycznymi skokami, są osowiałe, wyblakłe i tracą apetyt, z najwyższym trudem pobierają powietrze atmosferyczne i przeważnie szybko giną z uduszenia. Generalnie zaś u guramiowatych narażenie na tą chorobę występuje w sytuacji, gdy temperatura powietrza nad wodą jest niższa niż samej wody. W przypadku odwrotnym do patologii dochodzi według moich obserwacji znacznie rzadziej.
Początkowo wzrost narybku jest raczej wolny i nierównomierny, dlatego powinno się go segregować, aby nie dochodziło do ewentualnego kanibalizmu. Przekładamy go więc do większych zbiorników wypełnionych umiarkowanie ciepłą i regularnie podmienianą wodą, której poziom stopniowo podnosimy do docelowego. Dalszy wychów młodych wielkopłetwów nie sprawia już większych trudności. W wieku dwóch miesięcy powinny one mierzyć około 2,5 cm, ale wiele zależy od warunków środowiskowym, w tym oczywiście od żywienia. W pełni wyrośnięte i dojrzałe rozpłodowo osobniki rodzicielskie po połączeniu zwykle szybko przystępują do tarła. U wielkopłetwa wspaniałego, jak wspomniałem, już samo odosobnienie tarlaków od reszty współmieszkańców wpływa stymulująco na podjęcie przez nie godów i nie ma tu potrzeby na przedtarłowe rozdzielanie tarlaków celem ich przygotowania (ewentualnie na krótko, gdy ryby mogą widzieć się nawzajem przez czystą szybę). Rzadko kiedy hodowca zmuszony jest do wymienienia jednego z nich na innego. Niemniej mleczaki budujące gniazda w sposób niechlujny (niemal natychmiast rozpadające się) lub szczątkowy (bardzo mało pienistego substratu) eliminujemy z rozmnażania w przyszłości. Bywa, że samiec wcale nie podejmujące budowy gniazda lub zjada jaja zaraz po ich każdorazowym złożeniu przez samicę. Innym znowu razem jest on tak agresywny, że zabija partnerkę (czasami którąś z kolei). Takie skrajnie agresywne mleczaki również eliminujemy z dalszej hodowli. U silnie podnieconej zaś samicy może dojść do składania („zrzucania”) jaj bez udziału samca. Jedynym wyjściem jest wówczas jak najszybsze połączenie jej z tym ostatnim, a jeśli proceder się powtarza – wyeliminowanie z rozrodu.
Więcej o wielkopłetwach pisałem wcześniej tu:
Wielkopłetw wspaniały (Macropodus opercularis) i nie tylko, cz. I. Chów
Wielkopłetw wspaniały (Macropodus opercularis). O chowie i rozrodzie c.d.
Wielkopłetw czarny (Macropodus spechti)
Wielkopłetw wspaniały (Macropodus opercularis). Rozród
Macropodus opercularis odmiana czerwona