Ten piękny i jakże ciekawy pod względem prezentowanych zachowań przedstawiciel rodziny Elassomatidae zwie się w języku angielskim: Gulf Coast Pygmy Sunfish. W naturze zamieszkuje południowo-wschodnie rejony USA (północno-zachodnia część Florydy i południowo-zachodnie rejony Georgii). Spotyka się go najczęściej w zarośniętych i płytkich stawach, mokradłach, bagniskach, torfowiskach, kanałach itp., a także w leniwie płynących, miejscami zarośniętych podwodną roślinnością ciekach wodnych ze sporą ilością materii organicznej na dnie (np. dorzecze rzeki Suwannee, Wakulla i inne). Niestety okończyki nie żyją zbyt długo – w akwarium, przy odpowiedniej pielęgnacji, mogą dożyć do około 3 lat. Jednakże po ukończeniu dwóch często stają się apatyczne i nieskore do rozrodu mimo zapewnienia im optymalnych warunków środowiskowych.
Okończyki to ryby o niewielkich rozmiarach ciała, niezbyt ruchliwe (zwłaszcza samice i niegodujące samce, które często po prostu „stoją” wśród roślinności lub chowają się w kryjówkach) i okresowo nader płochliwe. Szczególnie w okresie aklimatyzacji, po przeniesieniu do nowego akwarium, mogą całymi tygodniami nie wychodzić z kryjówek lub opuszczać je na krótko, w celu zaspokojenia głodu. Trzeba zawsze mieć na uwadze, że różnorodne czynniki środowiskowe mogą łatwo wywołać u okończyków stres. To, jak ryby go zniosą ma bezpośredni wpływ na ich zdrowie i zachowanie. Generalnie, mimo drapieżnej natury, okończyki są iście spokojne i wyraźnie stronią od towarzystwa innych gatunków, zwłaszcza większych, agresywniejszych, ruchliwych i żywiołowych. Z między innymi tego powodu zdecydowanie nie nadają się do chowu w akwariach zespołowych. Stają się w nich bowiem zdecydowanie bardziej bojaźliwe i wycofane. Najlepsze zatem jest dla nich akwarium jednogatunkowe. Okończyki można utrzymywać w grupach lub haremach z przewagą samic, np. 1×2-3 lub 2-3×5-6. Dla tej ostatniej opcji wystarcza zbiornik o pojemności około 80 l. Wprawdzie parę ryb można trzymać już w około 25 l nanoakwarium, to jednak polecam o wiele większe lokum, w którym nasi podopieczni będą mieli szansę na rozwinięcie pełnej gamy swoich bardzo ciekawych zachowań.
Parametry fizyko-chemiczne wody są praktycznie bez znaczenia. Okończyki Gilberta potrafią bowiem znakomicie zaadaptować się do każdych praktycznie warunków poza oczywiście skrajnymi. Optymalnie jednak zaleca się wodę miękką do lekko twardej (4-14°n), o odczynie oscylującym wokół obojętnego (pH 6,5-7,5) i temperaturze 17-21°C. Zupełnie niepotrzebna jest tu grzałka, także zimą. Woda powinna być delikatnie filtrowana z jednoczesnym napowietrzaniem, zwłaszcza w upalne, letnie dni i noce. Stosujemy cotygodniowe jej podmiany na świeżą, ale odstaną w objętości do około 15%. Omawiane ryby najlepiej czują się i prezentują w zbiorniku o miejscami gęstej, różnorodnej szacie roślinnej, Szczególnie są tu polecane gatunki miękkolistne (mchy, wywłóczniki, moczarka, hemiantus itp.) oraz, koniecznie, pływające (paprocie, limnobium gąbczaste, najas, itp.). Elementy wystroju zbiornika takie jak korzenie, kawałki drewna, zatopione gałęzie i liście, kilka kamieni o łagodnych krawędziach, ceramiczne mufki lub kawałki rurek powinny tworzyć dogodne dla nich kryjówki. Ich rozmieszczenie powinno tworzyć naturalne bariery oddzielające terytoria samców. Jako podłoże wystarcza gruboziarnisty piasek o ciemnym odcieniu lub markowy substrat.
Okończyki są z natury drapieżnikami i zjadają przede wszystkim drobny pokarm żywy, który powinien stanowić przeważającą, jak nie jedyną podstawę ich diety. Zdecydowanie mniej chętnie pobierana jest karma mrożona, a już zupełnie wyjątkowo – sucha, zwłaszcza płatkowa (drobnymi jej cząstkami interesują się tylko niektóre osobniki). Pokarm zawsze musi być dostosowany wielkością do niedużych, górnie położonych otworów gębowych ryb. Najchętniej zjadane są przez nie, m.in.: larwy owadów (szczególnie komara, po których samice szybko „nabierają” ikry, a samce są pełne wigoru), zooplankton, kawałkowane rureczniki, auloforus, czarne robaki kalifornijskie i doniczkowce, a także lasonogi, dobrze rozpadający się, mrożony solowiec itp. W akwarium gatunkowym pokarm trzeba zadawać wyjątkowo ostrożnie, gdyż przekarmienie szybko prowadzi do zepsucia się wody (wzrost stężenia związków azotu i spadek tlenu).
W okresie godowym (w naturze zawsze wiosną) zarówno zachowanie, jak i ubarwienie dorosłych samców ulegają radykalnej zmianie. Te najsilniejsze i dominujące stają się terytorialne i agresywne wobec rywali. Obierają sobie niewielkie terytoria, zwykle w pobliżu jakiejś dogodnej kryjówki, z których mniej lub bardziej zdecydowanie przeganiają inne samce. W odpowiednio urządzonym zbiorniku ryby nie robią sobie jednak żadnej krzywdy. Niezmordowanie też wabią samice starając się im ze wszech miar zaimponować. Prezentują przy tym osobliwy taniec godowy, podczas którego wyginają rytmicznie ciało, drżą, wykonują kołyszące ruchy na boki, napinają i falują płetwami. W tym czasie ubarwienie mleczaka ulega diametralnej zmianie – staje się on iście ciemnogranatowy do wręcz czarnego z metalicznie lśniącymi, licznymi, niezwykle kontrastującymi, niebieskimi, poprzecznymi prążkami oraz rozmaitymi kreskami i punkcikami, rozsianymi po ciele i na płetwach. Kolorystyka samic nie ulega wówczas zmianie (pozostają jasne z mniej lub bardziej ciemniejszym, marmurkowatym wzorem), ale niekiedy te najbardziej wyrośnięte i dorodne mogą mieć nieznaczne, niebieskawe kreski wokół oczu. Poza okresem okołotarłowym ubarwienie obydwu płci jest podobne, a mianowicie szaro-jasnobrązowo-beżowe, czasami z domieszką oliwkowego. Niemniej, nawet wtedy samce są z reguły ciemniejsze i prawie zawsze widać u dorosłych osobników mniejsze lub większe niebieskawe rysunki (choćby zupełnie blade i ledwie widoczne). Nasycenie barw może także zmieniać się w zależności od stanu emocjonalnego osobnika. Pod wpływem silnego stresu ryba zwykle jaśnieje i nierzadko wówczas „leży” nieruchomo na dnie. Generalnie samce są większe od samic o około 0,5 cm (dorastają do około 3 cm) i mają liczne plamki na płetwach. Te ostatnie są u samic rzadkie, a jeśli już występują to są niewielkie i nieliczne.
Rozmnażanie okończyków Gilberta nie jest trudne pod warunkiem, że spełnionych jest kilka warunków. Chęć do tarła jest najwyższa u osobników odpowiednio wcześniej zimowanych w okresie jesienno-zimowym przez 3-5 miesięcy. Niezbędne jest wówczas zapewnienie rybom chłodnej wody (13-14°C), co można osiągnąć ustawiając akwarium w piwnicy, podziemnym garażu, na względnie ocieplonym poddaszu, strychu, werandzie itp. Ryby karmimy skąpo (niewielkie porcje żywego lub mrożonego pokarmu) i rzadko – dwa, góra trzy razy w tygodniu (ewentualnie co drugi, trzeci dzień). Ma to na celu wprowadzenie ich w stan wyciszenia płciowego, co regeneruje organizm i przygotowuje go na kolejny sezon rozrodczy. Niska ciepłota wody (nawet rzędu 6-8°C) nie czyni okończykom żadnej krzywdy, lecz sprawia, że żyją one dłużej, są odporniejsze na choroby a gody mają o wiele intensywniejszy przebieg. Dzieje się tak dzięki hormonom, głównie gonadotropowym wydzielanym przez przysadkę mózgową pod wpływem bodźców środowiskowych (wzrost temperatury wody, wydłużanie się dnia świetlnego, dieta wysokobiałkowa itp.). Wprawdzie bez zimowania omawiane ryby również przystępują do tarła, ale wówczas jest ono mało wydajne, wielce nieregularne i nie ma burzliwego charakteru. Często wówczas jedyną oznaką tego, że ryby są w ogóle zainteresowane rozmnażaniem jest spontaniczne pojawienie się w akwarium dosłownie pojedynczych sztuk narybku.
Pamiętajmy wszakże, aby nie przenosić tarlaków od razu z zimowiska do ciepłej wody. Powinien być to bowiem proces stopniowy, podczas którego sukcesywnie i powoli, przez około 2 tygodnie, zwiększamy temperaturę wody (np. używając grzałki z precyzyjnym termostatem). Jednocześnie wprowadzamy częste jej podmiany (20-30% objętości, 2-3 razy w tygodniu) na świeżą, najlepiej miękką (filtr RO) i odstaną przez co najmniej dobę. Zaczynamy także obficiej żywić ryby różnorodnym żywym pokarmem. Dopiero po tym czasie przenosimy je do docelowego akwarium gatunkowego lub tarliskowego. Po takiej zimowej przerwie i przygotowaniu okończyki bardzo chętnie przystępują do tarła i odbywają je kilkakrotnie w ciągu całego sezonu rozrodczego (zwykle od połowy lutego do końca czerwca). Podobnie dzieje się w warunkach naturalnych.
Jeśli akwarium gatunkowe jest obficie obsadzone roślinnością, znajdują się w nim liczne kryjówki, a obsada ryb jest nieliczna wówczas ryby mają najlepsze warunki do rozrodu. Tarło okończyków Gilberta przebiega dość skrycie i zwykle ma miejsce wczesnym rankiem. Tarlaki są płochliwe i reagują ucieczką, gdy tylko coś ich zaniepokoi. Należy przeto zapewnić im absolutny spokój. Do aktów płciowych dochodzi w gęstwinie miękkolistnej roślinności, spośród której najlepszym substratem dla ikry są, moim zdaniem, rozmaite mchy. Z innych gatunków dobre są m.in.: kępy wywłócznika lub rogatka, względnie moczarki poprzerastane glonami nitkowatymi. Może nie wygląda to zbyt dekoracyjnie, ale ryby niewątpliwie preferują właśnie takie warunki. Zawsze nieodzowne są liczne egzemplarze pływające, które będą tonowały oświetlenie i zwiększały dobrostan ryb. Jaja składane są partiami, po kilka ziaren. Dorodna ikrzyca może złożyć ich w sumie 40-50, ale zwykle ich liczba jest dużo mniejsza. Jasna ikra jest raczej niekleista, bo opada na dno, choć w większości osiada na drobnych częściach roślin, w tym na wspomnianych glonach nitkowatych.
Potomstwo można wychowywać wspólnie z rodzicami. Te wprawdzie nie polują aktywnie na wylęg (nie zauważyłem także, aby kiedykolwiek zjadały jaja lub larwy), ale z pewnością nie pogardzą nim, gdy znacząco zubożymy ich dietę w białko zwierzęce. Realnym natomiast zagrożeniem mogą być podrośnięte już i intensywnie żerujące osobniki młodociane z poprzednich tareł. Dlatego też sukcesywnie pojawiający się narybek można wyłapywać (za pomocą miseczki lub innego naczynia) i umieszczać w oddzielnym zbiorniku odchowalni. Przenosić możemy także złożoną ikrę, którą zbieramy pipetą i umieszczamy w małych lęgnikach z odkażoną środkiem zapobiegającym jej pleśnieniu i delikatnie napowietrzaną wodą o takich samych parametrach fizyko-chemicznych.
Użycie dobrze przygotowanych tarlaków (zimowanie) i oddzielnego akwarium tarliskowego o pojemności 20-30 l sprawia, że tarło ma bardziej intensywny przebieg i jest wydajniejsze. Wypełniamy go wodą o twardości ogólnej najlepiej poniżej 10°n, odczynie bliskim obojętnego (pH 6,5–7,5) i temperaturze 19-21°C. Dno wykładamy obficie wspomnianą miękkolistną roślinnością, choć zamiast niej można też z powodzeniem użyć kęp/mopów włóczki/przędzy syntetycznej (starannie wymytej i odkażonej). Umieszczamy 1-2 niewielkie korzenie, kilka liści, mufkę lub rurki dzięki czemu tarlaki będą czuły się bezpiecznie. Jako podłoża można użyć 1–2-centymetrowej warstwy grubszego, ciemnego żwirku (część ikry wpada pomiędzy kamyki). Stosujemy co najwyżej słabe oświetlenie (świetlówka niewielkiej mocy).
Do tarła wybieramy dobrze wyrośnięte osobniki w wieku minimum 5-6 miesięcy – ikrzyce z nabrzmiałymi partiami brzusznymi oraz mleczaki najintensywniej wybarwione na czarno). Stosujemy zestawy tarlaków z przewagą samic, np. 2×1, 3-4×2, 5-6×3-4. Gdy zauważymy, że aktywność rozrodcza tarlaków wyraźnie spada należy podmienić 50-60% wody na świeżą (najlepiej miękką, pochodzącą z filtra RO i zawsze odstaną). Jeśli to nie pomaga, wymieniamy niektóre z nich na inne, często młodsze, o większym wigorze i temperamencie. Na tarlisku zalecam trzymać ryby co najmniej tydzień, bowiem akty tarła mogą przeciągać się na kilka dni. Praktykuje się także rozdzielanie osobników rodzicielskich według płci na 7-10 dni przed tarłem i obfite żywienie ich w tym czasie żywym pokarmem. Szczególnie należy dbać o dobrą kondycję samic, które muszą mieć czas na odpoczynek i regenerację, inaczej produkcja komórek jajowych w jajnikach będzie znikoma. W chowie parami niegotowa do tarła samica (a niekiedy nawet gotowa) może być przez podniecone samce napastowana do tego stopnia, że jeśli nie ma gdzie się ukryć, może uciekając ulec zranieniu. Rany u okończyków są zawsze groźne, bowiem łatwo dochodzi u nich do wtórnych zakażeń, które mogą prowadzić do śmierci osobnika, zwłaszcza niemłodego.
W temperaturze 20-22°C larwy wylęgają się po około trzech dobach. Drugie tyle zajmuje im resorpcja zawartości woreczków żółtkowych. Wylęg jest bardzo drobny, prawie przezroczysty, ledwie widoczny i iście płochliwy. Z drugiej zaś strony wykazuje sporą aktywność w poszukiwaniu pierwszego pokarmu. Powinny to być pierwotniaki, larwy oczlików i wrotki, czyli tzw. pył. Także drobniutkie widłonogi morskie mogą być stosowane. Moim zdaniem, dopiero po 3-4 dniach takiego żywienia do diety można wprowadzić świeżo wyklute larwy solowca. Naprzemiennie można podawać mrożonki (bosmina, moina itp.). Stanowczo odradzam karmienie wylęgu żółtkiem ugotowanego na twardo jaja kurzego lub drożdżami, gdyż niechybnie doprowadzi to do pogorszenia się jakości wody i utraty przychówku. Jeśli nie mamy akurat żywych i/lub mrożonych pokarmów, to awaryjnie można zastosować (w małych ilościach) markowe karmy pyłowe (w tym liofilizowane i/lub dekapsułowane) dla narybku gatunków jajorodnych. Powinny się one charakteryzować jak najwyższym (optymalnie ponad 50%) udziałem białka. Ponadto dysponując większym i długo już funkcjonującym akwarium, w którym rozmnażamy okończyki można zwykle liczyć na to, że przez pierwsze kilka dni narybek wyżywi się sam. Wówczas przeżywają najsilniejsze osobniki.
W jasnym miejscu warto zawczasu ustawić kilka naczyń wypełnionych częściowo wodą z takiego dojrzałego już zbiornika (resztę stanowi świeża, odstana) i wrzucić do niej jakąś pożywkę organiczną (łodyżka siana lub wywar z niego, kawałeczek skórki banana itp.) lub sztucznego koncentratu dostępnego w handlu. Kilkudniowemu narybkowi możemy zacząć podawać larwy solowca oraz nicienie bananowe i/lub mikro. Od 14 dnia zjadany jest już najdrobniejszy zooplankton oraz starannie miażdżone rureczniki, auloforus lub doniczkowce. Młode rosną umiarkowanie szybko. Najważniejsze w jego odchowie są prawidłowe żywienie i dobra jakość wody. Najdalej co drugi dzień czyścimy dno zbiornika z wszelkich resztek organicznych dolewając przy tym świeżej, odstanej wody. Przy tej czynności należy bacznie zwracać uwagę na narybek, który lubi chować się w takich resztach. Wodę należy przeto spuszczać do jasnego pojemnika (najlepiej białego), gdzie łatwo będziemy mogli go zauważyć i odłowić. Także filtr wewnętrzny zainstalowany w zbiorniku musi być pozbawiony obudowy, aby nie wciągał narybku.
O pokrewnym gatunku – okończyku moczarowym (Elassoma evergladei, ang. Everglades pygmy sunfish) można przeczytać tu:
Okończyk moczarowy (Elassoma evergladei). Chów
Okończyk moczarowy (Elassoma evergladei). Rozród
Okończyk moczarowy (Elassoma evergladei). Wychów narybku
Więcej o okończyku Gilberta można przeczytać na łamach „Magazynu Akwarium”: Hubert Zientek: Okończyk Gilberta (Elassoma.gilberti) – mały drapieżnik z USA, Magazyn Akwarium: 2024, 4 (206), s. 26-38, https://magazynakwarium.pl/