Jaja mewek w gnieździe
Stwierdzono na podstawie licznych badań, że mewki japońskie z linii japońskich były hodowane głównie z nastawieniem na ich łagodność i zdolności rozrodcze. To właśnie te ptaki sprawdzały się najlepiej jako mamki. W Europie zaś hodowcy kładli największy nacisk na eksterier, czyli budowę zewnętrzną ciała mewek.
Pisklęta mewek w wieku 2-3 dni
Mewka japońska odznacza się znakomicie wprost rozwiniętym instynktem opieki nad potomstwem. Co ciekawe, nie musi być to para w sensie biologicznym, bo niekiedy młode odchowywać mogą także dwie samice lub trzy samce. Fakt ten był szczególnie we wcześniejszych latach szeroko wykorzystywany przez hodowców rzadszych i cenniejszych gatunków astryldów. Nagminnie używali oni mewek japońskich w charakterze mamek do odchowu swych drogocennych podopiecznych.
Samica karmiąca pisklę
Być może właśnie to działanie leży u podstaw lekceważącego stosunku do nich ze strony wielu hobbystów. Cóż bowiem warty jest wyniszczony ptak, którego jedynym celem w życiu jest wykarmianie jak największej liczby swych arystokratycznych pobratymców? I ciągle, i wciąż, bez umiaru, aby tylko odchować jak największą liczbę młodych. Widziałem wielokrotnie takie mewki – stanowiły godny pożałowania widok. Oczywiście piszę tu o przypadkach skrajnych. Czasami i dziś użycie mewek jako przybranych rodziców ma swoje hodowlane uzasadnienie w przypadkach absolutnej konieczności, np. gdy mamy osierocony cenny lęg, ptaki z odłowu lub rzeczywiście rzadki gatunek, który w niewoli niechętnie się rozmnaża.
Pisklę amadyny wspaniałej (po prawej) podłożone do gniazda z młodymi mewkami
Lęgi naturalne powinny być zawsze priorytetem każdego prawdziwego hodowcy. Dlaczego jednak praktyka odchowu jednych gatunków przez drugie jest szkodliwa? Aby to zrozumieć trzeba zaznajomić się ze zjawiskiem tzw. imprintingu, czyli wdrukowania. W warunkach naturalnych imprinting spełnia bardzo ważną rolę, gdyż dzięki niemu powstaje swoista więź między rodzicami a ich potomstwem. Dzięki temu pisklęta już na wczesnym etapie swego rozwoju są w stanie rozpoznać własnego rodzica po wydawanych przez niego dźwiękach, wyglądzie, ubarwieniu, kształcie dzioba, rysunku na podniebieniu, zachowaniu, wielkości itp. To zaś pobudza młode do określonych reakcji, np. do otwierania dziobów w obecności rodzica, podążania za nim po wykluciu (zagniazdowniki) lub w przyszłości dobierania sobie podobnego partnera płciowego itp. Tak nauczone młode w dorosłym życiu powielają swoiste schematy zachowań, wyuczone w okresie wczesno pisklęcym. Schematy te są trwałe i nieodwracalne.
Czarno ubarwione młode amadyny obrożnej podłożone do gniazda mewek z pisklętami
Tymczasem podkładanie jaj lub piskląt jednych gatunków drugim poważnie zaburza i wypacza owe więzi na linii rodzic–pisklę. Jednodniowe pisklęta amadyny wspaniałej, podłożone mewkom japońskim, owszem – w większości przypadków zostaną przez nie znakomicie odchowane, będą dorodne i piękne, ale … jakby trochę inne, specyficznie „wewnętrznie uszkodzone”. Mam tu na myśli właśnie imprinting, który u podrzuconych młodych uległ zaburzeniu. Amadynki bowiem wdrukowały sobie cechy zachowań, wyglądu i wydawanych głosów swoich przybranych rodziców – mewek. Odtąd będą powielały te wzorce jako jedyne prawdziwe i obowiązujące w ich dorosłym życiu.
Dobrze nakarmione pisklę mewki japońskiej
W praktyce hodowlanej oznacza to zwykle tyle, że ptaki takie nie będą nadawały się do naturalnych lęgów. Często bowiem nie dbają one o swoje młode (nie karmią, nie ogrzewają, wyrzucają z gniazda itp.), które jawią im się jako obce, odmiennie zachowujące się i po prostu dziwnie inne. Zatraceniu ulega tu pierwotny instynkt macierzyński. Niektórzy hodowcy są zdania, że odsadzenie młodych od rodziców, gdy tylko zaczną same jeść redukuje niekorzystny wpływ imprintingu. Osobiście uważam, że jest to przysłowiowa musztarda po obiedzie. A zatem – moim zdaniem – tylko wyjątkowe sytuacje, jak np. ucieczka lub śmierć prawdziwych rodziców, mogą być usprawiedliwieniem dla podkładania jaj albo piskląt innym gatunkom.
Wyjątkowo dorodny lęg mewek japońskich
Mewki japońskie oczywiście też mają swoje wady. Nie wszystkie rzecz jasna bezproblemowo odchowują swoje lub obce potomstwo. Zdarzało się, że mewki marnowały u mnie swoje lęgi – raz wcale nie siedziały na jajach, innym razem wygoniły z gniazda srebrnodziobki afrykańskie i same zasiadły na ich jajach, ale pisklęta się nie wykluły. Kiedyś miałem zupełnie zdrowego samca, który nie śpiewał lub samicę, która nie składała jaj. Jeszcze innym znowu razem padła mi samica amadyny wspaniałej i dwudniowe pisklęta podłożyłem do gniazda mewek odchowujących młode w podobnym wieku. Podrzutki żyły przez chyba trzy dni, a potem padły, bo karmione były bardzo skąpo przez przybranych rodziców. Kolega miał podobną sytuację z wyrzuconymi z gniazda pisklętami amadyny obrożnej – te nawet nie zostały nakarmione przez mewki i szybko padły.
Młode mewki na kilka dni przed opuszczeniem gniazda
Dlatego też jeśli już wykorzystujemy mewki na mamki (sytuacje wyjątkowe), to zaleca się podkładanie piskląt pod ptaki, które nie miały jeszcze doświadczeń z wychowywaniem własnego potomstwa. Zmniejsza to znacząco prawdopodobieństwo odrzucenia przez nie obcych młodych. Czasami obserwowane jest też słabsze karmienie piskląt własnego gatunku, zwłaszcza u mutacji bardzo jasnych. Znaczenia dziobów u takich młodych mogą bowiem nie działać stymulująco na instynkt karmicielski rodziców. Uważa się też, iż w przypadku niektórych mutacji większy dopływ światła do wnętrza gniazda poprawia jakość karmienia piskląt przez rodziców. W Japonii na przykład stosuje się poziomo lub lekko pod skosem ułożone „amforki/dzbaneczki”, które są bardzo dobrze doświetlone w środku.
Podloty mewek po wylocie z gniazda
Problemem natury zdrowotnej jest fakt, że mewki wykorzystywane jako mamki mogą zakażać potomstwo podrzuconym im astryldów rozmaitymi zarazkami, np. bakteriami z rodzaju Campylobacter, pierwotniakami z rodzajów Cochlosoma, Giardia, Atoxoplasma, drożdżakami – Macrorhabdus ornithogaster i inne, w tym wirusy. Co ciekawe, mewki jako ptaki o większej odporności są często bezobjawowymi nosicielami powyższych drobnoustrojów i jedynie sporadycznie chorują. Amadyny, papuziki i inne rzadsze astryldy zakażają się nimi bardzo łatwo, na wczesnym etapie karmienia ich przez przybranych rodziców. Początkowo rozwijają się dobrze, choć najsłabsze osobniki padają jeszcze przed opuszczeniem gniazda, inne żyją jeszcze jakiś czas roznosząc patogeny na pobratymców. Bez szybkiej interwencji ze strony lekarza weterynarii awiopatologa straty tym spowodowane mogą być wcale niemałe. Niejeden hodowca amadyn wspaniałych stracił tak swoje ptaki.
Mewki wystawowe są zdecydowanie bardziej wymagające
Mewki japońskie wystawowe to ogromny potencjał gatunku i jego przyszłość. Uzyskano je m.in. dzięki krzyżowaniu z innymi gatunkami mniszek. Chciano w ten sposób poprawić budowę ciała, ubarwienie ptaków oraz rysunek piór na piersi i brzuchu. Ptaki te odznaczają się bardziej harmonijną i zwartą i masywniejszą budową ciała. Są też zdecydowanie bardziej wrażliwe na warunki środowiskowe i choroby, a ich rozród nie przebiega bezproblemowo. Są też zdecydowanie mniej płodne, zwłaszcza ptaki mutacji rudej. Prawdopodobnie dużą, acz negatywną rolę odgrywa tu chów wsobny (inbred). Innymi przyczynami problemów w hodowli ptaków wystawowych może być bardziej zróżnicowany behawior u tej grupy mewek w porównaniu z klasycznymi ptakami. Obserwuje się czasem większą agresję międzyosobniczą oraz inne zachowania atawistyczne np. niechęć do zajmowania klasycznych budek lęgowych. Samce próbują bowiem budować samodzielnie gniazda i hodowca zmuszony jest nierzadko stosować różne triki, aby zachęcić mewki do zasiedlenia klasycznych budek lub koszyczków.
O mewkach japońskich pisałem także tu: