Ten niezwykle uroczy, wdzięczny i sympatyczny ptak nie występuje, jak wiadomo w przyrodzie, lecz powstał w wyniku krzyżówek (patrz link na końcu wpisu). We wpisie niniejszym chciałbym Państwu przedstawić nieco faktów z behawioryzmu ogólnie gołębiowatych (Columbidae), a na zdjęciach – swoją tegoroczną parę i rozwój ich młodych.
Dobrze dobrane osobniki rodzicielskie zwykle nie sprawiają kłopotów podczas lęgów. U mnie szczególnie często zdarzało się, że jeden (najczęściej) z młodych wypadał z gniazda i ginął, o ile w porę nie nadeszłą pomoc z mojej strony. Powodem tego może być zbyt małe i płytkie gniazdo, stres, nieostrożni rodzice (zwłaszcza młodzi), a także buszujące wokół młode z poprzedniego lęgu.
Po wykluciu się piskląt rodzice z reguły wyrzucają część lub całe skorupki z gniazda nie zjadając ich. Opieka z ich strony jest najintensywniejsza przez pierwsze 7-8 dni życia młodych, kiedy to są one przez cały czas ogrzewane i karmione zarówno w dzień, jak i w nocy. Dorosłe często „biją” skrzydłami w rękę hodowcy dokonującego przeglądu gniazda, inne nie reagują wcale lub wykazują tylko lekkie zaniepokojenie.
Generalnie do wieku 10-12 dni (a najlepiej znacznie wcześniej) pisklęta można przekładać do innych gniazd. Później może okazać się to ryzykowne i doprowadzić do odrzucenia obcych młodych, ich zranienia lub nawet śmierci. Młode także (zwykle między 10 a 25 dniem) przejawiają zachowania obronne – przy zbliżaniu ręki unoszą się na nogach, „jeżą” pióra/pałki i z otwartym dziobem „kąsają” intruza. Potem odruch ten zanika.
Na krótko przed opuszczeniem gniazda odruch ten zanika. Początkowo pisklęta żywione są tzw. mleczkiem, czyli bogatą w substancje odżywcze, serowatą wydzieliną warstwy komórek nabłonka wola (pod wpływem prolaktyny wypełniają się one tłuszczem, a następnie złuszczają).
Dorosły ptak nawołuje je cichym gruchaniem, a następnie chwyta dziób pisklęcia tak, że wchodzi on głęboko do jego gardła. Teraz następuje bierne przesunięcie treści pokarmowej z żołądka do przełyku bez odruchów wymiotnych (regurgitacja).
„Cukrówki” to troskliwi rodzice, ale to tylko instynkt. Gdy odbierzemy im młode zupełnie się tym nie przejmują, nie próbują ich szukać i jak gdyby nigdy nic przystępują wkrótce do kolejnego lęgu. Również w przypadku, gdy jajo lub świeżo wyklute pisklę znajdzie się poza krawędzią gniazda (i jest nawet w polu widzenia) ptaki te, podobnie jak inne gołębiowate, nie podejmują żadnych prób przyciągnięcia dziobem zguby z powrotem do gniazda.
Nie są to jednak ptaki kompletnie bezduszne. W przypadku, gdy młodziak będący w pałkach lub starszy wypadnie z gniazda na podłogę klatki/ woliery rodzice sfruwają do niego i kontynuują karmienie, co umożliwia mu przeżycie. Po opuszczeniu gniazda podloty są jeszcze przez kilka dni dokarmiane przez samca. Zdarza się, że żebrząc o pokarm są karmione przez inne, obce samce.
Generalnie młode między 3 a 5 tygodniem życia młode żebrzą o pokarm u każdego gołębia, który znajduje się w ich najbliższym sąsiedztwie. Branie w ręce osobników, które jeszcze nie latają ma wpływ na ich późniejszy behawioryzm. Stają się one przez to jeszcze bardziej łagodne i ufne wobec człowieka.
„Cukrówki” są powszechnie uważane za ptaki łagodne i towarzyskie. Tak oczywiście jest, ale zachowanie ptaków odbywających lęgi może wykraczać poza ten schemat. U mnie np. para generalnie nie zwracała uwagi na mewki mające w budce jajka, a potem pisklęta, choć czasami leniwie odganiała dorosłe osobniki z żerdki lub z karmnika.
Gdy jednak młode mewki wyleciały z gniazda „cukrówki” od razu się na nie rzuciły próbując je zadziobać. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy na chwilę wpuściłem do niedużej wolierki z nimi samca przepiórki chińskiej. Aż trudno było uwierzyć, że te łagodne z natury gołąbki mogą być tak agresywne. W porę zdołałem zapobiec tragedii …
O „cukrówkach” pisałem wcześniej tu: