Przed 20-25 laty wesołe wdówki były wcale nierzadkimi mieszkańcami w zbiornikach polskich akwarystów. Potem całkowicie z nich zniknęły, wyparte przez atrakcyjniej ubarwione gatunki. Dopiero ostatnio ponownie pojawiły się w dobrych zoologach. Polecam je wszystkim miłośnikom żyworódek, dla których liczy się coś więcej niż tylko krzykliwe kolory. Ta pochodząca z wód Ameryki Środkowej (od Gwatemali po Panamę) jajożyworodna rybka jest ciekawym gatunkiem z rodziny piękniczkowatych (Poeciliidae). Czarne rysunki na ciele były inspiracją do nadania jej angielskiej (merry widow livebearer) i polskiej nazwy. Wielu zachwyca jej iście „rybi”, krępy kształt ciała. Zwracają uwagę błękitne, lśniące metalicznie połyski na pokrywach skrzelowych, żółtawe płetwy i czarny pasek przechodzący przez oko. Samice są nieco większe (do6 cm, rzadko więcej). Samce mają długie gonopodia – sięgające do nasady ogona i 10-12 poprzecznych, ciemnych pręg po bokach ciała, często słabo widocznych. To co zwróciło moją uwagę po wpuszczeniu ryb do nowego zbiornika, to ich wysoka płochliwość. Bezustannie chowały się w roślinności. Dopiero po kilku dniach stały się bardziej ufne, śmielej wypływały podczas karmienia, choć zaniepokojone (np. chęcią robienia im przeze mnie zdjęć) szybko znikały w gąszczu. W diecie nie może zabraknąć dodatku karmy roślinnej. Gatunek ten preferuje akwaria umiarkowanie zarośnięte (bez miękkolistnych gęstwin, z których ryby rzadko wypływają). Dla samca i 3 samic wystarcza już kilkudziesięciolitrowy zbiornik, dobrze oświetlony, ale ze światłem stonowanym przez liczną roślinność pływającą oraz wyposażony w filtr. Woda powinna być średnio twarda do twardej, o temperaturze 21-26°Ci pH 7-8. Jest to ryba spokojna i łagodna, wszystkożerna, nadająca się do zbiornika towarzyskiego. Osobiście jednak utrzymuję je w zbiorniku jednogatunkowym, gdyż tylko wówczas daje się zaobserwować rzeczywiste, nieskrępowane niczym zachowania tego czy innego gatunku. W następnej części napisze o ich rozmnażaniu.