O wieloplamkach pisałem już kiedyś tu:
„Wieloplamka – chów i rozmnażanie”
Tym razem chciałem zwrócić uwagę na pewne ciekawe aspekty rozrodu wieloplamek, które odkryłem w następstwie wielomiesięcznych ich obserwacji. Otóż w standardowym zbiorniku, urządzonym jednakże wedle zaleceń i wymagań dla omawianego gatunku, z prawidłową pielęgnacją (szczególnie jeśli chodzi o niską temperaturę wody) i żywieniem (rurecznik, mrożonki), moje wieloplamki prawie się nie rozmnażały. Były to dorosłe osobniki, więc tym bardziej mnie to dziwiło. Czyżby rurecznik mnie po raz pierwszy zawiódł? Niemożliwe, wszak to pokarm stosowany przeze mnie od dzieciństwa – pomyślałem, który doskonale wpływa nie tylko na wzrost i wybarwienie ryb, ale także na ich chęć do rozmnażania się. A tyle dziś mówi się i czyta o nim złego …
Ponieważ wieloplamki wykazywały cały czas znacznego stopnia płochliwość postanowiłem zmienić im lokum. Wybór padł na duże (200 l) … paludarium, w którym do niedawna odchowywałem traszki chińskie. Poziom wody nie przekraczał 10 cm. Począwszy od tylnej ściany do mniej więcej połowy zbiornik wypełniał gąszcz Scindapsus sp. (ołustek) – rodzaj pospolitego w domach pnącza z rodziny obrazkowatych (Araceae). Łodygi i korzenie były raz, że zagłębione w podpartych na kamieniach pojemnikach ze żwirem, a dwa zanurzone w wodzie na 1-2 cm. Całość tworzyła swoistą imitację gęstych „namorzyn”.
Po wpuszczeniu wieloplamki zniknęły w plątaninie łodyg i korzeni. Po kilku dniach zaczęły jednak wypływać do jedzenia. Starsze, bardziej wyrośnięte osobniki trzymały się w pobliżu kryjówek i z rzadka tylko podpływały do przedniej szyby. W paludarium zainstalowany był mały filtr gąbkowy bez obudowy, który jednocześnie dobrze natleniał wodę. W przedniej połowie części, swobodnie po powierzchni wody, unosiła się spora kępa mchu jawajskiego. Temperatura wody nie przekraczała 21ºC. Oświetlenie było słabe (jedna standardowa świetlówka o mocy 30 W).
Mijał właśnie drugi tydzień od wpuszczenia wieloplamek do paludarium, gdy oczom moim ukazał się widok licznego narybku. Podawałem mu rozdrobniony granulat pstrągowy wraz z makową karmą płatkową, węgorkami „mikro”, larwami solowca, mrożonkami (moina, bosmina, oczlik itp.) oraz drobniutko siekane rureczniki. Potomstwo szybko rosło. Coraz więcej samic wydawało na świat swe mioty. Wkrótce całe paludarium było pełne wieloplamek! Czyżby imitacja „namorzyn” tak na nie podziałała? A może chodziło raczej o doskonałe kryjówki, jakie zapewniał gąszcz łodyg i korzeni scindapsusa? A może jedno i drugie? W każdym razie dobrostan wieloplamek uległ w nowym zbiorniku znacznemu polepszeniu, za co ryby odpłaciły się sowicie w postaci licznego przychówku 🙂
W akwariach można zaobserwować pewien ciekawy związek między temperaturą wody a ubarwieniem wieloplamek. Im jest ona niższa, tym ryby te mają na ciele i płetwach więcej ciemnych, nieregularnych plam, przy czym ubarwienie każdego osobnika jest niepowtarzalne. Przy wysokich zaś temperaturach wody wspomniana plamistość ubarwienia nie wykształca się – ryby są wtedy jasne, z małą ilością drobnych plamek, a często zdarza się, że niemal zupełnie są ich pozbawione. Doświadczony hodowca w zbiorniku nieogrzewane przez cały rok.może z dużą precyzją odróżnić osobniki urodzone w ciepłej porze roku od tych, które przyszły na świat zimą.
Obserwując wieloplamki w akwarium stwierdziłem ponadto, że dorosłe, najbardziej wyrośnięte samice są znacznie bardziej płochliwe i często pływają z tyłu zbiornika, pod osłoną roślinności. Do przedniej szyby i powierzchni wody chętnie natomiast podpływają osobniki młode oraz dorosłe samce. Te ostatnie zdają się mieć swoje ulubione partnerki, za którymi się uganiają.
Więcej o chowie i rozmnażaniu wieloplamek możecie Państwo przeczytać w artykule autorstwa mojego i Krzysztofa Kelmana pt. „Wieloplamka (Phalloceros caudimaculatus) – zimnolubna pstrokata piękność, Magazyn Akwarium: 2015, 10, s. 24-29.