Zwykle początkujący, ale i nierzadko zaawansowani hodowcy ptaków egzotycznych nierzadko tracą je z powodu ucieczek z klatek lub wolier. Zapewne każdy hobbysta doświadczył nie raz tego przykrego zdarzenia. Generalnie prawie wszystkie ucieczki ptaków wynikają z winy człowieka. Lekkomyślność, nieostrożność, brak wyobraźni to główne grzechy niefrasobliwego i nieodpowiedzialnego hodowcy. No bo powiedzcie Państwo sami, jak można nie zabezpieczyć dodatkowo drzwiczek woliery zamykanej na prymitywny skobelek (bywa, że przetykany tylko patykiem), ganiać ptaka z siatką po mieszkaniu przy otwartych oknach, obijać ramę klatki stojącej na wolnym powietrzu … firanką lub umieszczać na zewnętrznych jej ścianach budki lęgowe przytwierdzone jedynie cienkim drucikiem … ?
Gdy już dojdzie do ucieczki ptaka istnieje wprawdzie szansa na jego odzyskanie, ale w zależności od gatunku jest ona większa, mniejsza lub praktycznie żadna. Najłatwiejsze do odzyskania są niektóre astryldy (zwłaszcza zeberki, amadyny, mewki japońskie) a także kanarki. Najlepiej sprawdza się tu metoda „na wabia”. W pobliżu miejsca ucieczki, w niewielkiej klatce wystawiamy partnera płciowego uciekiniera lub jego odchowane młode, bądź w ostateczności inne osobniki tego samego gatunku. Zeberki i mewki wielokrotnie mi wracały, czasem po wielu godzinach wyczekiwania. Były głodne i zmęczone lataniem i bez trudu udawało mi się narzucić na nie siatkę – coś na podobieństwo podbieraka wędkarskiego z drobnymi oczkami. Bywało, że same wchodziły do ustawionej obok drugiej klatki z otwartymi drzwiczkami i miską ziarna pośrodku …
Kiedyś przez niedomknięty daszek budki lęgowej wyleciała mi para lęgowa astryldów trzcinowych. Samica oszołomiona „wolnością” przysiadła na sekundę na liściach funkii, gdzie nakryłem ją błyskawicznie siatką. Co innego samiec – żywo pomykał najpierw w wysokich tujach, a potem widziałem jak fruwał wśród koron okolicznych drzew owocowych. Po wyniesieniu w pobliże klatki z samicą przylatywał do niej kilkakrotnie i śpiewał na dachu klatki (co w pewnym momencie zwabiło … samca rudzika). Uciekał jednak, gdy tylko się zbytnio zbliżyłem. Po dobrych siedmiu godzinach zabawy samiec przysiadłszy na klatce próbował dostać się do pojemnika z ziarnem wewnątrz niej. Tym razem udało mi się bliżej podejść i narzucić na niego siatkę (w ostatnim momencie!).
Kanarek w przeciwieństwie na przykład do papużki falistej potrafi wrócić do otwartej klatki, nawet po wielu godzinach. Należy zatem zachować spokój i cierpliwie czekać, a jeśli nadarza się okazja – próbować złapać ptaka siatką. Dobrze jest postawić obok drugą klatkę z 1-3 współplemieńcami. Wycieńczony potrafi sfrunąć do stada gołębi hodowlanych, czego doświadczył raz mój dziadek i złapał „obcego”, bez trudu zaganiając go do gołębnika 🙂
Moje dotychczasowe doświadczenia wskazują, że prawie niemożliwe jest odzyskanie papug (faliste, nierozłączki, świergotki, nimfy, rozele itp.) – po wyfrunięciu z klatki/woliery lecą na oślep przed siebie i ani im w głowie powrót. Wszystkie one, prędzej czy później, o ile przeżyją ataki drapieżników i nieprzychylnie do niej nastawionej dzikiej awifauny, są zwykle łapane przez obcych ludzi. Wycieńczone i głodne powoli bowiem zatracają strach przed człowiekiem i można je wtedy dość łatwo złapać. Problem w tym, że najczęściej dochodzi do tego dość daleko od miejsca naszego zamieszkania, niemniej rozwieszenie ogłoszeń o ucieczce ptaka czasami się opłaca.
Gołąbek diamentowy po ucieczce często sfruwa na ziemię i tam żeruje, jak gdyby nigdy nic. Można próbować podejść go z siatką, gdyż marne szanse, aby wrócił do partnera wystawionego w klatce. Jeśli jednak ptak się nagle zerwie do lotu, to praktycznie jest dla nas stracony. Stosunkowo najłatwiej jest złapać przedstawicieli grzebiących (kuraków), o ile okoliczności są sprzyjające, np. brak w pobliżu pola uprawnego lub zarośniętej łąki …
Bezwzględnie radzę wszystkim hodowcom ptaków ozdobnych przestrzegać zasady ograniczonego zaufania dla naszych podopiecznych. Ten i ów osobnik wydaje nam się taki oswojony, taki spokojny i grzeczniutki, że gdzie mu tam w głowie jakieś ucieczki. Tymczasem ptak wykorzysta każdą nadarzającą się okazję, aby trochę „polatać”. To przede wszystkim rutyna gubi nieostrożnego hodowcę i powoduje straty nie tylko samych ptaków, ale także nerwów i niejednokrotnie pieniędzy. Tylko stałe przewidywanie tego, co może się ewentualnie wydarzyć podczas wykonywania codziennych czynności związanych z naszą hodowlą jest najlepszym środkiem prewencyjnym.
Jeżeli planujemy przenosiny (np. z domu do woliery) lub odłów ptaków (np. po lęgach) zawsze, ale to zawsze miejmy pod ręką wspomnianą siatkę. Czasami ratuje ona sytuację. Raz wyleciał mi srebrnodziobek afrykański, ale był tak oszołomiony, że zaraz dał się bez trudu nakryć siatką. Zaraz bowiem po ucieczce zdezorientowany ptak często przysiada w pobliżu i jest to wyśmienity moment na jego złapanie. Ale uwaga, chwila ta trwa najwyżej kilka sekund. Podobną przygodę miałem z różowcem, który wyleciał mi z klatki, a następnie z domku na działce, zrobił kółko dookoła i wleciał z powrotem do pomieszczenia, gdzie go szczęśliwie złapałem – łapiąc uciekiniera w pomieszczeniu najlepiej jest używać większej siatki do łapania ryb w akwarium (na krótkim trzonku).
Pamiętajmy, że jako hodowcy jesteśmy odpowiedzialni za zdrowie i życie naszych skrzydlatych podopiecznych. Gatunki obce pochodzące z odległych, cieplejszych stref klimatycznych (oprócz niektórych gatunków papug, np. aleksandret, mnich i inne) nie mają absolutnie szans na dłuższe przeżycie w warunkach klimatycznych Polski. Nawet jeśli dobrze znoszą nasze zimy w niewoli, to na wolności sobie nie poradzą, głównie z braku pokarmu i drapieżników. Dlatego też uciekający nam z klatki czy woliery ptak jest skazany na mniejsze lub większe cierpienie. Jedynie latem, przy dużym szczęściu uciekinier może przeżyć, co najwyżej kilka tygodni.
Ptak może także zginąć podczas jego łapania. Przyczyną tego jest zwykle silny stres lub zagrażający życiu uraz. Kiedyś mój kolega szybko i energicznie zdołał nakryć siatką młodą mewkę japońską, która uciekła mu z woliery podczas zadawania karmy. Po chwili okazało się, że ptak jest martwy – jego serce nie wytrzymało napięcia. Innym znowu razem kanarkowi, na którego spadł druciany kancerek złamaniu uległ kręgosłup, czego natychmiastowym skutkiem była oczywiście śmierć ptaka 🙁