Ten piękny przedstawiciel rodziny smukleniowatych (Lebiasinidae) w naturze zamieszkuje dorzecze Amazonki (Brazylia, Peru). Dorasta do 7 cm. Ryba umiarkowanie ruchliwa, a przy tym spokojna i towarzyska. Dorosłe samce są terytorialne i w małym akwarium silniejszy może permanentnie prześladować słabszego (ten ostatni może zginąć, o ile nie będzie miał się gdzie ukryć). Najlepszym dla nich towarzystwem są kąsaczowate (bystrzyki i zwinniki), zbrojniki, kiryski, małe pielęgniczki i akarki, inne smukleniowate itp.
Pyrrhulina cf. brevis to gatunek dość odporny. Preferuje wszakże wodę średnio twardą (do 14°n), kwaśną (pH 5,8-6,8), choć zupełnie dobrze czuje się i w odczynie obojętnym, o temperaturze 23-27°C. Zbiornik powinien być dobrze zarośnięty, ale z wolną przestrzenią do swobodnego pływania. Ryby te nie lubią zbyt ostrego oświetlenia, stąd około połowy powierzchni lustra wody powinny przysłaniać rośliny pływające.
Na dobre wybarwienie ryb wpływa 2-3-godzinny w ciągu dnia dostęp promieni słonecznych oraz ciemne podłoże (drobny żwirek). „Pyruliny” doskonale skaczą, stąd akwarium musi być szczelnie przykryte. Najlepszy jest zbiornik długi i niezbyt wysoki. Jego pojemność dla 2-3 samce i 8-10 samic powinna wynosić ok. 200 l. Ryby obierają sobie ostoje wśród korzeni, kawałków drewna, kamieni, kęp roślin itp.
Podstawą ich dobrego samopoczucia ryb są regularne podmiany wody (np. raz w tygodniu 10-20%) i dobra jej filtracja. Dodatek kilku szyszek olszy, dębowych lub bukowych liści wpływa na lepsze wysycenie jej garbnikami, a przez to polepsza dobrostan zwierząt. Filtracja wody przez torf nie jest według mnie konieczna, natomiast powinna być ona w lekkim ruchu. „Pyruliny” są wszystkożerne, lecz najbardziej smakują im larwy owadów, rurecznik, zooplankton itp.
Samiec jest atrakcyjniej ubarwiony – ma pomarańczowe (względnie pomarańczowo-czerwone) płetwy piersiowe, brzuszne, odbytową i częściowo ogonową, przy czym dwie przedostatnie mają dodatkowo czarne krawędzie, a ostatnia subtelne, niebieskawe znaczenia na górnej i dolnej krawędzi. W górnej części płetwy grzbietowej widnieje czarna plamka. Od początku pyska poprzez głowę do niewiele poza pokrywę skrzelową biegnie czarna, wąska pręga, która jest mniej lub bardziej widoczna.
Zwłaszcza w tylnej i brzusznej części ciała biegną rzędy pięknych, różowych, względnie wiśniowych cętek. U podnieconej ryby wzdłuż ciała można zauważyć szeroki, zygzakowaty, ciemnoszary pas, który to raz znika, to znowu pojawia się na nowo. Grzbiet mieni się metalicznie. Samica jest o wiele skromniej ubarwiona, brak jej typowych samczych ozdób, jest nieco mniejsza i ma bardziej wypukłą partią brzuszną.
Pyrrhulina cf. brevis składają jaja w sposób nieuporządkowany na twardej powierzchni, np. na kamieniu, roślinie o szerokich liściach (kryptokoryny, żabienice). Najlepiej mieć do dyspozycji co najmniej kilka dorosłych ryb, które należy wnikliwie obserwować w akwarium ogólnym. Gdy tylko zauważymy, jak samiec odgania innych współplemieńców z wybranego przez siebie miejsca, interesuje się którąś z samic, pływa za nią, bywa, że delikatnie skubie pyskiem jej boki i płetwy, wówczas należy odłowić obydwa osobniki do oddzielnego zbiornika tarliskowego.
Zbiornik tarliskowy o pojemności około 30 l wypełniamy miękką wodą z filtra RO, zmieszaną z odstaną wodociągową tak, aby twardość ogólna wynosiła około 3°n. Temperaturę wody ustalamy na 27-28ºC. Wolno pracujący mały, gąbkowy filtr napędzany brzęczykiem zapewniał lekki jej ruch i wystarczające natlenienie. Aby nieco stonować oświetlenie powierzchnię wody należy przysłonić, np. wgłębką wodną. Z kolei dno pokrywamy cieniutką warstwą ciemnego, drobnego i wygotowanego żwirku. Średniej wielkości kamień i korzeń oraz sztuczna roślina między nimi (imitująca kryptokorynę) stanowiły wystrój mojego zbiornika tarliskowego.
Wszystkie elementy dekoracyjne były odkażone w rivanolu, a żywe rośliny pochodziły z akwarium dedykowanego tylko im, bez żadnych zwierząt (nawet ślimaków). Na tak przygotowane tarlisko para ryb została wpuszczona wieczorem. Samiec od razu obrał sobie liście sztucznej rośliny za swoją główną ostoję i nabrawszy pięknych barw zaczął wabić samicę (ta musi być zawsze dobrze wyrośnięta i gotowa do rozrodu, z wyraźnie pełniejszą partią brzuszną).
Tarło miało miejsce nad twardą powierzchnią jednego z liści wspomnianej sztucznej rośliny. Nie widziałem, aby samiec jakoś czyścił miejsce wybrane na gniazdo. Po tarle samica jest zwykle przeganiana i najlepiej jest ją odłowić. Z moich obserwacji wynikało, że opieka samca sprowadza się głównie do obrony miejsca wokół gniazda. Tylko z rzadka podpływa on bezpośrednio do jaj, ale nie zauważyłem, aby mleczak kiedykolwiek przewietrzał wodę wokół ikry poprzez wachlowanie nad nią płetwami piersiowymi, ani żeby wybierał zapleśniałe ziarna. Samiec jest przy tym dość płochliwy i należy zapewnić mu całkowity spokój (inaczej często pożera jaja). Ikra jest bardzo drobna, kleista, prawie przezroczysta.
Larwy pojawiają się po około dobie. Wówczas odłowiłem samca. Narybek jest bardzo drobny i chowa się w zakamarkach akwarium. Najlepszym dla niego pokarmem są pierwotniaki i wrotki, zadawane wielokrotnie w ciągu dnia. Stosowałem też kępki mchu jawajskiego, które przenosiłem z innego, długo już działającego zbiornika (mnóstwo na nich pożywnych mikroorganizmów). Po 10-14 dniach można już przejść na najdrobniejsze larwy solowca. Mimo podawania potomstwu zdawałoby się bardzo dobrego pokarmu, udało mi się odchować dosłownie tylko kilka sztuk narybku.
Wydajniejszą metodą rozrodu jest wyłowienie obydwu tarlaków zaraz po tarle lub przenoszenie złożonej ikry do oddzielnych, wcześniej przygotowanych płytkich miseczek, bądź szklanych szalek wypełnionych wodą o identycznych parametrach fizyko-chemicznych. Jaja usuwamy z liścia za pomocą odkażonego pióra (gęsiego, gołębiego itp.). Możemy również inkubować cały liść z ikrą, ale wtedy lepiej jest użyć małego – około 5 l całkowicie szklanego zbiornika (łatwiej w nim utrzymać wymaganą koncentrację pierwotniaków lub wrotków). Rozwijającym się zarodkom zapewniamy delikatne napowietrzanie wody, do której warto jest również dodać środka przeciwgrzybiczego.
Z drugiej jednak strony narybek jest bardzo wrażliwy na jakiekolwiek wahania parametrów fizyko-chemicznych wody, co znacznie łatwiej jest z kolei zapewnić w większych zbiornikach. W miarę jak młode rosną bardzo ostrożnie przenosimy je do coraz większych zbiorników, przyzwyczajając jednocześnie do twardszej wody. Bezwzględnie musi być przestrzegana czystość (wydajny filtr, częste usuwanie z dna z nieczystości), regularne podmiany wody oraz dobre jej natlenienie.