Mimo że wiosna roku 2017 była zimna i deszczowa, to jednak u wielu hodowców zaobserwowałem udane lęgi kanarków. Dotyczy to także ptaków chowanych całorocznie na wolnym powietrzu. Mój kolega od dwóch lat stosuje ten system chowu swoich kanarków (kolorowych, bezrasowych) i jest bardzo zadowolony. W sporej zewnętrznej wolierze, krytej matową pleksą i osłoniętej zimą jedynie warstwą folii (2 ściany) i pleksą (2 ściany) fruwa łącznie około 30 dorosłych osobników.
Ptaki te pochodzą jednak z lęgów naturalnych na wolnym powietrzu (u innego hodowcy), a więc są doskonale do takich warunków przyzwyczajone i bez problemu zimują. Niemniej trzeba zdać sobie sprawę, że taki „zimny” chów możliwy jest tylko w przypadku posiadania ptaków wcześniej stopniowo przyzwyczajanych do zimna, a nigdy wziętych, np. z hodowli domowej. Także niektóre rasy genetycznie wydelikacone nie nadają się do chowu zimą w wolierze zewnętrznej, choć i tu możliwe jest ich mniejsze lub większe przystosowanie się.
Już w lutym nastąpiły pierwsze zniesienia. Co ciekawe, kanarki nierzadko wybierały na gniazda małe budki (półotwarte i z typowym, okrągłym otworem wejściowym) lub różne fikuśne zakamarki, np. z wydrążonych pni (często bez dachu). Przy takim systemie chowu nie jest oczywiście znane pochodzenie potomstwa, ale przy bezrasowych kanarkach kolorowych nie ma to większego znaczenia. Pojedyncze przypadki zmarznięcia młodych wczesną wiosną były jednak notowane (kilkustopniowe przymrozki wracały jeszcze w maju).
Z kolei u innego znajomego hodowcy, który rokrocznie zimuje swoje ptaki w przeszklonej werandzie blokowego mieszkania, lęgi także były udane. Gniazdowały tu głównie miniatury hiszpańskie i lizardy. W każdym gnieździe stwierdziłem po 3-4 młode. Kolega bardzo o nie dba, dogadzając im przede wszystkim pod względem żywieniowym (markowa mieszanka ziaren, zioła, dodatki, owoce itp.).
U mnie zaś para miniatur hiszpańskich początkowo w ogóle nie chciała podjąć lęgów, mimo że samiec był sprawdzony (w zeszłym sezonie wspólnie z samicą wychowywał młode). Oddałem je koledze do woliery, ale w nowych warunkach ptaki także się nie popisały. Dopiero gdy dostałem parę kanarków kolorowych (samica wcierała się w gniazdo), sprawy przybrały korzystny obrót. Wkrótce kanarzyca zniosła 4 jaja, ale wychowało się tylko jedno młode.
Przyczyną tego stanu rzeczy było słabe karmienie piskląt. Ponadto samiec prawie wcale nie karmił siedzącej na jajach partnerki. Co ciekawe, zaczął to robić dopiero, gdy wykluły się młode. Mimo to trzy z nich padły. Ostatnie, najstarsze pisklę oboje rodzice karmili już bardzo dobrze, a przy tym samiec zaczął karmić zarówno partnerkę, jak i młode bezpośrednio (od około 7-8-go dnia życia – zwykle ma to miejsce później).
Co ciekawe, samiec niezbyt często karmił wysiadująca jaja partnerkę, ale potomstwo już tak. Nigdy też nie był wobec samicy agresywny, co nierzadko ma miejsce wśród zestawianych przez hodowcę osobników rodzicielskich. Wielokrotnie ptaki są wobec siebie niechętne, zwłaszcza jeśli nie były wcześniej odpowiednio przygotowywane do połączenia ze sobą i do lęgów w ogóle (patrz linki poniżej).
Więcej o chowie i rozrodzie kanarków pisałem tu:
„Przygotowanie do lęgów”
„Łączenie w pary”
„Żywienie. Parzenie się i składanie jaj”
„Składanie i wysiadywanie jaj”
„Wychów młodych”